Kula znowu poleciała daleko

2022-02-11 13:00:00(ost. akt: 2022-02-11 09:17:38)

Autor zdjęcia: archiwum domowe

SPORT AKADEMICKI\\\ Podczas mityngu w Spale kulomiot AZS UWM Konrad Bukowiecki - pchając kulę na odległość 21,37 m - wysunął się na czoło list światowych. Po raz ostatni tak dobry wynik olsztyński lekkoatleta osiągnął... dwa lata temu.
- Spodziewałeś się tak dobrego wyniku?
- Czułem się mocniejszy niż przez ostatnie dwa lata, bo na treningach widać było, że kula lata dalej. Dlatego nie byłem jakoś specjalnie zaskoczony tym wynikiem, ale nie ukrywam, że bardzo się ucieszyłem.
- Kiedy i gdzie zacząłeś przygotowania do sezonu?
- W listopadzie byliśmy w Karpaczu, potem w Portugalii, dwukrotnie w Spale, a niedawno wróciliśmy z trzytygodniowego obozu w Republice Południowej Afryki, gdzie byliśmy już po raz piąty, wykonując tam kawał dobrej roboty. Przygotowania są więc długie i męczące, ale za to owocne, o czym świadczy chociażby wynik, który osiągnąłem niedawno w Spale.
- Do Afryki ściągają przede wszystkim biegacze, co zatem robi tam kulomiot?
- Trenuje w bardzo dobrych warunkach na North-West University w Potchefstroom, jakieś półtorej godziny od Johannesburga. Mieszkaliśmy tam w sportowej wiosce, którą wybudowano na piłkarskie mistrzostwa świata w 2010 roku. Była to wówczas siedziba hiszpańskiej reprezentacji, więc do dzisiaj w pokojach są zdjęcia Hiszpanów, którzy w nich mieszkali. Poza tym mamy do dyspozycji trzy stadiony, wielką i nowoczesną siłownię i regenerację na znakomitym poziomie. Złego słowa nie można też powiedzieć o jedzeniu. Ponieważ ośrodek leży 1300 metrów nad poziomem morza, więc inaczej się tam także oddycha.
- Ale nie samym treningiem sportowiec żyje, więc chyba znalazłeś trochę wolnego czasu na zwiedzanie?
- Jak już wspomniałem, byłem tam już po raz piąty, więc atrakcje turystyczne generalnie mam już ogarnięte, ale zawsze największą frajdę sprawia nam safari. Oglądanie zwierząt w ich naturalnym środowisku robi olbrzymie wrażenie. Niekiedy staje się jednak niebezpiecznie, na przykład w pewnym momencie bardzo zainteresował się nami słoń, ale nasz opiekun i kierowca natychmiast odjechał, bo jakoś nie byliśmy ciekawi skutków takiego spotkania.
- Jakie są twoje plany na ten rok?
- 11 lutego wezmę udział w Orlen Cup w Łodzi, no i nie ukrywam, że chciałbym się tam dobrze zaprezentować, bo wygrałem cztery z poprzednich pięciu edycji tej imprezy. Potem są halowe mistrzostwa Polski, Puchar Europy w rzutach w Portugalii, halowe mistrzostwa świata w Belgradzie oraz mityngi, ale dokładnego planu startów jeszcze nie opracowaliśmy.
- Dżentelmeni o pieniądzach nie rozmawiają, bo je po prostu mają, ja jednak o nie zapytam, bo przecież takie przygotowania sporo kosztują, a ty - jako że dwa ostatnie lata z powodu kontuzji miałeś słabe - straciłeś stypendium, które dostawałeś z Polskiego Związku Lekkiej Atletyki.
- Bardzo wspierają mnie władze Olsztyna oraz mój klub, czyli AZS UWM. Naprawdę nie mogę narzekać, bo wszystko jest super. Myślę, że jest to wręcz wzorowa współpraca. Od kilku miesięcy mam też dodatkowe wsparcie olsztyńskich wodociągów (umowa obowiązuje do igrzysk w Paryżu - red.) i i Banku Spółdzielczego w Szczytnie. Poza tym od wielu lat współpracuję z firmą Inpost, no i nie mogą zapomnieć o pomocy wojska, ponieważ od 2019 roku jestem żołnierzem zawodowym.

SPORT ZAWODOWY NIE JEST ZDROWY
* Ireneusz Bukowiecki, trener i ojciec Konrada: - W Afryce przede wszystkim pracowaliśmy nad techniką i siłą. Przeważnie dziennie trenowaliśmy od czterech do pięciu godzin. Wszystkie założenia zostały zrealizowane i - co ważne - obyło się bez jakichś poważniejszych urazów. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz mieliśmy tak udane zgrupowanie. Przypomnę, że Konrad bardzo długo borykał się z bolesnymi kontuzjami - najpierw złamał palec u nogi, przez co nie wystartował w halowych mistrzostwach Europy, natomiast przed igrzyskami w Tokio nabawił się bolesnej kontuzji palca dłoni. W efekcie od maja do sierpnia nie wykonał ani jednego pchnięcia kulą, Pierwsze próby podjął dopiero praktycznie po przylocie do Japonii. Ostatnio myśleliśmy nawet o operacji tej dłoni, by potem w spokoju przygotowywać się do olimpiady w Paryżu, ale ostatecznie lekarze nam operację odradzili. Co prawda niedawno znowu ból wrócił, ale po badaniach okazało się, że nie jest związany z jakimś urazem, a jednie z przeciążeniem. Niestety, uprawianie sportu zawodowego nie jest zdrowe. Po zakończeniu sezonu halowego myślimy o udziale w uniwersjadzie, która na przełomie czerwca i lipca odbędzie się w Chinach, lipcowych mistrzostwach świata w USA oraz sierpniowych mistrzostwach Europy w Monachium.



Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. OMG #3091419 11 lut 2022 22:12

    Na treningu to i niech po 100 metrów pcha, co z tego, jak w zawodach 3 spalone i 17 metrów, cały "mistrz"...

    odpowiedz na ten komentarz