Coraz więcej związków zawodowych występuje przeciwko prezydentowi Olsztyna

2022-01-05 17:46:48(ost. akt: 2022-01-05 16:28:59)

Autor zdjęcia: Karol Grosz

Związek Zawodowy "Symetria" zrzeszający pracowników Urzędu Miasta przed świętami wszedł w spór zbiorowy ze swoim pracodawcą — prezydentem Olsztyna. Ich śladem podążyły również inne związki instytucji bezpośrednio podległych Piotrowi Grzymowiczowi.
W przyszłorocznym budżecie Olsztyna prezydent zabezpieczył 15 mln zł, które miały zostać przeznaczone na podwyżki dla pracowników ratusza i wszystkich jednostek podległych. Jeśli pieniądze zostałyby rozdzielone równo na wszystkie etaty, to każdy z urzędników dostałby po około 300 zł brutto podwyżki.

Związkowcy nie chcą jednak zaakceptować narzuconej przez prezydenta miasta podwyżki, która nie była z nimi konsultowana. Pracownicy ratusza zrzeszeni w Związku Zawodowym "Symetria" zgłosili więc swoje żądania — 1500 zł brutto podwyżki na etat i wprowadzenie jasnej polityki dotyczącej przyznawania awansów i premii. Prezydent Olsztyna Piotr Grzymowicz nie zaakceptował ich żądań, dlatego weszli z nim w spór zbiorowy, podczas którego będą oficjalnie rozmawiali na temat podwyżek i regulacji systemu awansów.

Urzędnicy z ratusza nie byli w tych żądaniach wobec prezydenta Olsztyna jedyni. Wysunęły je jeszcze dwa związki zawodowe zrzeszające pracowników trzech jednostek podległych temu samemu pracodawcy. Chodzi o Międzyzakładowy Związek Zawodowy Pracowników MOPS i Zespołu Żłobków Miejskich w Olsztynie oraz Związek Zawodowy Pracowników Ochrony Zdrowia i Pomocy Społecznej przy DPS "Kombatant" w Olsztynie. Te związki w odróżnieniu od pracowników Urzędu Miasta chcą dostać 700 zł netto podwyżki.

Przewodniczący związku pracowników MOPS zwraca uwagę na to, że pracownicy jednostki znajdują się w równie trudnej sytuacji jak ich koledzy z Urzędu Miasta.

— Około 90 proc. pracowników w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej w Olsztynie zarabia najniższą krajową i żyje na skraju ubóstwa — podkreślił Krzysztof Tomasik, przewodniczący związku. — Wymaga się od nas doświadczenia, zaangażowania w pracę i wyższego wykształcenia, a w zamian dostajemy głodowe pensje, a przez naszego pracodawcę jesteśmy spychani na ostatni plan — zwrócił uwagę szef związku.

Bożena Szczęsna, przewodnicząca związkowców w DPS "Kombatant", zwróciła z kolei uwagę na fakt, że ich jednostka od lat pełni funkcję "trampoliny", z której mnóstwo pracowników odchodzi.

— Podczas pandemii dużo mówiło się o DPS-ach. My wtedy nie płakaliśmy nad swoim losem, tylko staraliśmy się jak najlepiej wykonywać swoją pracę, niejednokrotnie narażając swoje życie lub zdrowie. Nie zostaliśmy za to w żaden sposób docenieni, a rozmowy o podwyżkach zawsze kończą się stwierdzeniem, że miasto nie ma na nie pieniędzy — mówiła Bożena Szczęsna — Obecnie nie mamy problemów kadrowych w "Kombatancie", jednak przepływ osób jest ogromny. Przychodzą do nas młode osoby, żeby się trochę podszkolić, a gdy tylko dostaną nieco lepszą propozycję pracy w szpitalu lub innym ośrodku ochrony zdrowia, to od nas odchodzą. A my nic z tym nie możemy zrobić — zauważa przewodnicząca związkowców.

Wszystkie trzy związki zawodowe są obecnie w sporze zbiorowym z prezydentem Olsztyna, czyli swoim pracodawcą. Niedługo rozpoczną się rozmowy, w trakcie których obie strony konfliktu przedstawią swoje propozycję. Ich wynik powinniśmy poznać jeszcze w styczniu.

Jeśli nie osiągną porozumienia, to kolejnym etapem będą mediacje z udziałem specjalnego mediatora, a jeśli one też nie przyniosą skutku, to obie strony czeka arbitraż. Co ważne, pracownicy samorządowi nie mogą brać udziału w strajku polegającym na opuszczeniu swoich miejsc pracy, natomiast mogą prowadzić akcję protestacyjną polegającą na rozwieszaniu plakatów, rozwieszaniu ulotek...

Związkowcy z MOPS-u i DPS-u będą mogli prowadzić strajki. Jeśli podczas rokowań obie strony nie dojdą do porozumienia, to związkowcy nie wykluczają zaostrzenia konfliktu.

Zamieszanie wokół pieniędzy


Związkowcy z ratuszowej "Symetrii" spotkali się z sekretarzem Urzędu Miasta Stanisławem Gorczycą i skarbniczką Wiesławą Nawotczyńską. Podczas tego spotkania dowiedzieli się, że od 2022 roku dostaną podwyżkę o 300 zł brutto na każdy etat, jednak nie będzie ona pochodziła z obiecanej przez prezydenta Grzymowicza rezerwy celowej na podwyżki, czyli wspomnianych 15 mln zł. Co więcej, według relacji uczestników spotkania skarbniczka nic nie wiedziała o 15 mln zł rezerwy celowej, mówiła natomiast o 24,5 mln rezerwy ogólnej.

Związkowcy nie wiedzą, skąd będą pochodziły ich podwyżki, są jednak pewni, że 300 zł brutto na etat nie zadowala ich, a tym samym nie spełnia ich postulatów.

Karol Grosz




Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. AtoJa #3087138 7 sty 2022 11:07

    Chyba nie pozostanie miejskim pracownikom nic innego jak zrobić władzom miasta kipisz. Po tym co zrobili podnosząc sobie wynagrodzenia o 100% , by jednocześnie resztę potraktować jak nic nie warty motłoch i rzucić im ochłap w wysokości 300zł , który praktycznie wynosi tyle ile rządowa kwota podwyżki najniższego wynagrodzenia. Nad takim potraktowaniem ludzi nie mozna przejść do porządku dziennego i potulnie schylić kark nad robotą za głodowe wynagrodzenie . Trzeba by nie mieć poczucia godności. W takiej sytuacji , to tylko kipisz pozostaje pracownikom zrobić. Czyli przychodzić do pracy i nic nie robić.Nie otwierać komputerów, nie obsługiwać interesantów, siedzieć spokojnie i bawić się swoimi smartfonami, ewentualnie grupowo wychodzić , całymi pokojami do toalety i przebywać tam godzinę. Ja bym jeszcze radziła im, na znak protestu, ubrać się w stare, podziurawione i brudne , cuchnące łachmany.Nie myć głów, wogóle się nie myć .Bo przecież w Olsztynie jak się myjemy to płacimy za śmieci, czyli faktycznie fundujemy temu chamstwu u władzy ich podwyżki

    Ocena komentarza: warty uwagi (16) odpowiedz na ten komentarz