"Przyszłość jest po stronie męskich polityków, męskich radnych, którzy się po prostu nie boją"

2021-12-01 17:45:22(ost. akt: 2021-12-01 21:23:49)
Robert Wesołowski

Robert Wesołowski

Autor zdjęcia: Robert Wesołowski/FB

Radny Robert Wesołowski trafnie zauważa, że nadchodzą ciężkie czasy. Mniej trafnie rozumie pojęcie „populizm”, a zapytany o konflikt migracyjny tlący się na naszej wschodniej granicy staje w zupełnym rozkroku. W tle przyszłość samorządu, która według radnego będzie należała do "męskich" radnych.
Polityka wpadła w pewną pułapkę. Chodzi tutaj o to, że politycy stają się – na poziomie samorządu też – po prostu „sondażowi”. Boją się poruszać trudnych tematów, bo ulegają presji hejterów w Internecie. Boją się zrobić coś prawdziwego, co zmieni świat, bo obawiają się dotknięcia przemocą słowną — zauważył Robert Wesołowski. I trudno mu nie przyznać racji. Jako osoba o szerokich zainteresowaniach śledzi sytuację na świecie. A ta go martwi.

Wpadliśmy na siebie na mieście, a to zawsze okazja aby porozmawiać i wymienić spostrzeżenia. Robert Wesołowski ma tę zaletę, że mówi to co myśli i nawet jak potem zmieni zdanie, to nie zaprzecza ślepo, że wcześniej mówił coś innego. Podam przykład. Gdy zapytałem go na marginesie tejże rozmowy o jego głosowanie w sprawie diet, które sam sobie niechcący „wywrócił”, powiedział mi, że się po prostu pomylił. Proste i kończące temat. Wróćmy do tematu politycznej pułapki i trudnej przyszłości.

W obecnych czasach mamy zmiany geopolityczne. USA szukają swojej aktywności bardziej na Pacyfiku i będą raczej swoją aktywność w tej naszej części świata ograniczać. Będziemy wówczas poddani bardzo trudnym doświadczeniom. I wtedy potrzebujemy samorządowców i samorządu, którzy będą twardzi, którzy będą męscy, którzy nie będą ulegać naporowi pewnej grupy hejterów w Internecie i radnym którzy są populistami — mówi radny Wesołowski. Komu zatem zarzuca populizm?

Bardzo dużo populizmu jest wśród Lewicy i dużo populizmu jest wśród Konfederacji, bo to dwa środowiska, które mają zbyt małe poparcie w stosunku do swojego politycznego ego i te partie próbują aktywnie w nim uczestniczyć (populizmie – przyp. red.) — twierdzi.

Zwracam uwagę radnemu Wesołowskiemu, że Konfederacja przecież w sprawie sytuacji na wschodniej granicy mówi takim samym głosem i prezentuje taką samą optykę jak rząd, czyli że granicy należy bezwzględnie chronić przed niekontrolowaną migracją. Jakoś Prawu i Sprawiedliwości radny w tej sprawie populizmu nie zarzuca. Pytam więc, jakie w sprawie konfliktu migracyjnego podejście jest bliskie radnemu Robertowi Wesołowskiemu. Krótkie pytanie: jest za ochroną granicy, czy bliższa jest mu idea niekontrolowanej migracji?

To jest w ogóle zła dyskusja — odpowiada jeszcze krócej Robert Wesołowski nieco w stylu rabina Szalom Ben Stamblera. Ten swego czasu w dyskusji z red. Klarenbachem w TVP Info o polskim antysemityzmie i polskich szmalcownikach, na pytanie, czy były podczas II wojny światowej wśród Żydów przypadki donoszenia na swoich pobratymców, odpowiedział, że „to nie wchodzi w żadna rubryka, mądrzejsze jest nie wspomnieć o tym, bo to wcale nie jest podobne”.

Dla mnie za to optyka radnego jest podobna do tej prezentowanej przez rabiego Stamblera — uniknięcie jasnej odpowiedzi. Radnego proszę, aby jednak jakoś się określił.

Uważam że powinniśmy mieć bardzo dużo delikatności i czułości dla tych uchodźców, rozgrywać sprawy za tą główną sceną. Może w ten sposób powinniśmy pomagać uchodźcom. To jest bardzo delikatne. Potrzebujemy dyplomacji, potrzebujemy delikatności, ale potrzebujemy też męstwa po stronie ludzi podejmujących decyzje — lawiruje zdecydowany & delikatny zarazem ełcki radny miejski, który najwyraźniej przybrał taktykę pewnego zwierzaka z bajki Fredry i stanął w polityczno-moralnym rozkroku. Wraca do tematu trudnej przyszłości. Ma na nią małą, „szowinistyczną” receptę.

Przyszłość jest po stronie męskich polityków, męskich radnych, którzy się po prostu nie boją — stwierdza Robert Wesołowski.

I tu się z nim w pełni zgadzam. Tylko nie zdążyłem dopytać, czy chodzi mu stricte o mężczyzn, czy po prostu osoby – przepraszam za słownictwo! – z jajami. Osobiście znam kilka pań z cohones większymi, niż mężczyźni u ich boku (oczywiście nie w sensie „fizycznym”) i zakładam, że radnemu, któremu bliskie są ideały równouprawnienia, również chodziło o psychotyp, a nie o płeć.

Po naszej ciekawej i szczerej rozmowie Robert Wesołowski wsiadł do swojego auta i ekologicznie wydzielając spaliny pojechał w siną dal, rozważać zapewne – równie mu bliskie jak ideały równouprawnienia - zegistyczne postulaty utopijnych, nawiedzonych ekologów (nie mylić z normalnymi ekologami).

małe addendum dla chętnych:

Zegizm (zero growth – zerowy przyrost) – pogląd głoszący konieczność ograniczenia, a docelowo zlikwidowania przemysłu. Według zegistów wzrost gospodarczy grozi zagładą środowiska naturalnego. Zegizm jest mocno „odczuwalny” w niektórych założeniach programu zrównoważonego rozwoju podjętego przez UE. Gdybyście kiedykolwiek Państwo mieli zagwozdkę, dlaczego ceny energii rosną (i będą nieustannie rosnąć) to macie tutaj odpowiedź.

„Europa” powolutku zwija swój przemysł i jak lata temu USA, przenosi po cichu fabryki i siły wytwórcze na Daleki Wschód. W Chinach dymią aż miło, na pytanie o emisję spalin uśmiechają się lekceważąco, a my świadomie rezygnując z węgla de facto sabotujemy swój rozwój gospodarczy. Energia z tzw. mini rektorów to u nas póki co melodia przyszłości. A pamięta ktoś jeszcze elektrownię jądrową w Żarnowcu która nie powstała? Głównie dzięki protestom przeciwników energetyki jądrowej, nawiedzonych ekologów właśnie.

Za największego politycznego ambasadora zegizmu można uznać Ala Gore’a, byłego wiceprezydenta USA i laureata pokojowego Nobla. Sz.P. Gore w swojej książce z 2000 roku pt. „Earth in Balance” pisał m.in. o naszym kraju. Zacytujmy noblistę:

„W niektórych regionach Polski dzieci są regularnie opuszczane do głębokich kopalni, by mogły odpocząć od skażenia powietrza na powierzchni. Można sobie niemal wyobrazić ich nauczycieli, wyprowadzających dzieci tymczasowo z kopalni, trzymających kanarki, by ostrzegały o tym, że dalsze przebywanie na powierzchni jest niebezpieczne”.