Na al. Przyjaciół w Olsztynie liście zalegały przy przejściu dla pieszych. Po naszym pytaniu, dlaczego nikt ich nie sprzątnął, pojawił się człowiek z miotłą

2021-10-29 18:48:12(ost. akt: 2021-10-29 18:00:43)
Nieuprzątnięte liście na al. Przyjaciół w Olsztynie

Nieuprzątnięte liście na al. Przyjaciół w Olsztynie

Autor zdjęcia: arch. prywatne

Na al. Przyjaciół w Olsztynie liście zalegały na chodniku i przed przejściem dla pieszych przy szkole. — One zaczynają gnić. A jak ktoś się poślizgnie i przewróci? — pyta nas czytelnik.
Jest jesień, więc liście spadają z drzew. Tylko jeśli zalegają na chodniku i ulicy, mogą denerwować. Mieszkańcy al. Przyjaciół liczą nie tylko liście, ale i dni, od ilu zalegają na przejściu dla pieszych. Poprosili nas o interwencję.

— To niepojęte, że nikt nie pofatygował się, aby posprzątać liście przed przejściem dla pieszych, przy szkole podstawowej. Liście zaczynają już gnić, są śliskie i niebezpieczne. To teren miasta, więc odpowiednie służby powinny tu posprzątać — zauważa pan Antoni, który mieszka na al. Przyjaciół. — Co mamy zrobić, żeby w końcu ktoś posprzątał? Mam wynająć ekipę sprzątającą i wystawić fakturę na miasto? Zadzwonić na straż miejską, żeby ta ustawiła do pionu właściciela terenu?

I tak jak pan Antoni mówił, tak zrobił. Straż miejska przyjęła sprawę. W tym samym czasie otrzymaliśmy odpowiedź od ZDZiT.

— Widoczne na zdjęciu liście w workach pochodzą z prywatnej posesji. W takim przypadku ich porzucenie należy zgłosić do straży miejskiej. Odnosząc się do pozostałych liści widocznych na chodniku, uprzejmie informuję, że na zlecenie ZDZiT w Olsztynie niedawno przeprowadzone zostało oczyszczanie tamtejszych chodników i przejść dla pieszych — odpowiada Michał Koronowski, rzecznik ZDZiT. — Jeśli środki finansowe na to pozwolą, w tym roku przeprowadzone zostanie tam ponowne oczyszczanie chodników z liści.

Fot. arch. prywatne

Tę informację przekazaliśmy panu Antoniemu.

— Pracuję zdalnie, często wyglądam przez okno i nie widziałem tu ekipy sprzątającej — denerwuje się pan Antoni. — Inna część ulicy została oczyszczona z liści, ale nie ten fragment. Ktoś przeoczył, ktoś zapomniał? Komuś się nie chciało? A tędy biegają dzieci, przechodzą starsze panie. A jeśli się poślizgną, przewrócą i coś sobie zrobią, to kto będzie za to odpowiedzialny? Mam zadzwonić na straż pożarną i powiedzieć, że mamy tu zagrożenie bezpieczeństwa? Czy naprawdę mają przyjechać tu strażacy i zamieść liście?

Chwilę później pan Antoni nie mógł uwierzyć na własne oczy, bo pojawił się człowiek z miotłą. Liście zostały uprzątnięte.

— Tak szybko nasze miasto znalazło środki? Jestem pełen podziwu — cieszy się mieszkaniec. — Ale myślę, że nie była to wysoka kwota, bo miotłę obsługuje tylko jeden człowiek...

Fot. arch. prywatne

ADA ROMANOWSKA
a.romanowska@gazetaolsztynska.pl