Nowelizacja ustawy o radiofonii i telewizji przeszła przez Sejm. Którzy posłowie z Warmii i Mazur głosowali za "lex TVN"?

Iwona Arent,

Zbigniew Babalski,

Robert Gontarz,

Wojciech Kossakowski,

Leonard Krasulski,

Jerzy Małecki,

Adam Ołdakowski,

Janusz Cichoń,

Paweł Papke,

Jacek Protas,

Elżbieta Gelert,

Anna Wojciechowska,

Marcin Kulasek,

Monika Falej,

Urszula Pasławska,

Zbigniew Ziejewski,

Michał Wypij,

Wojciech Maksymowicz.

W Polsce od kilku dni odbywają się masowe protesty związane z nowelizacją ustawy o radiofonii i telewizji. W przeddzień głosowanie w dużych miastach całej Polski tysiące osób wyszło na ulice, żeby pokazywać swoje niezadowolenie wobec "lex TVN". Wczoraj (11 sierpnia) po ogłoszeniu wyniku głosowania przed Sejmem zebrał się tłum, który nie zgadzał się z decyzją o powtórzeniu głosowania i przepchnięciu nowelizacji ustawy. W Olsztynie kilkanaście osób protestowało przed siedzibą PiS przy ul. Dąbrowszczaków.

Zapytaliśmy profesora Jacka Poniedziałka, socjologa z UMK, o wpływ protestów i manifestacji na decyzje rządzących.

— Masowe protesty bywają dobrą formą nacisku na władze, ale tylko w odpowiednim kontekście. Jeśli jest to władza autorytarna, zdeterminowana i gotowa na wszystko, to takiej władzy te protesty nie ruszają albo przynoszą skutek odwrotny do zamierzonego. Masowe protesty w Polsce przynoszą pewnego rodzaju skutki, ale obecna władza coraz rzadziej kontaktuje się z rzeczywistością. Strajk kobiet — zero skutku, protesty w obronie sądów — zero skutku, masowe protesty w obronie wolności mediów — zero skutku. Światowa politologia zalicza Polskę do reżimów niedemokratycznych — mówi prof. Poniedziałek. — Władza żyje w przekonaniu, że za tymi protestami nie stoją żywi ludzie, którym ich działania się nie podobają, tylko jakieś obce ośrodki i wrogie opcje polityczne. Ludzie o skłonnościach autorytarnych, tacy jak Jarosław Kaczyński i jego akolici, twierdzą, że prawdziwy polski naród stoi za nimi murem. To jest myślenie paranoiczne. Paranoik wyobraża sobie pewną sytuację, początkowo wie, że ona jest wyobrażona a dalej zaczyna w nią wierzyć — zauważa socjolog.

Ustawa trafi teraz do Senatu, który ma trzy opcje: odrzucenie projektu w całości, zaproponowanie poprawek lub przyjęcie go bez zmian. Zakładając, że Senat obecnie znajduje się w rękach opozycji, to najbardziej prawdopodobne jest cofnięcie nowelizacji ustawy z powrotem do Sejmu. Jeśli za jej przyjęciem zagłosuje bezwzględna większość posłów, wtedy trafi ona do prezydenta, który może ją podpisać lub cofnąć do Sejmu.

Prof. Jacek Poniedziałek w rozmowie z "Gazetą Olsztyńską" zauważa, że głosowanie nad nowelizacją ustawy o radiofonii i telewizji może mieć większe skutki niż brak koncesji dla TVN24. Socjolog zwraca uwagę na trudną sytuację w obozie rządzącym, który musi wygrać kolejne wybory, aby nadal normalnie funkcjonować nie tylko w polityce, ale także w społeczeństwie.

— Cel rządzących jest jeden: wykonanie dużej operacji na świadomości odbiorców, którzy muszą być przekonani, że Prawo i Sprawiedliwość jest najlepszą opcją z możliwych. Władza, którą sprawuje Kaczyński i jego towarzysze partyjni, straciła mandat do sprawowania władzy, bo łamie prawo. Myślę, że oni sobie to uświadamiają. Konieczność wygrania wyborów jawi się jako jedyna szansa nie tylko na polityczne przeżycie, ale też ogólne funkcjonowanie. Rządzący są świadomi tego, że dekalog ich przestępstw jest na tyle długi, że po przegranych wyborach duża część ich polityków może zamienić ławę sejmową na więzienną cele — mówi prof. Jacek Poniedziałek. — Czytam światową prasę socjologiczną i politologiczną. Polska jest wymieniana jednym tchem z Turcją i Węgrami, które od dawna są uznawane za kraje niedemokratyczne. Tam nie istnieje wolność słowa, a dzisiaj w Polsce jesteśmy świadkami kolejnego kroku do wprowadzenia reżimu autorytarnego. Muszę tu zaznaczyć, że autorytaryzmy bywają różne. Nowoczesne, „softowe” autorytaryzmy nie muszą zamykać ludzi do więzienia i fałszować wyborów, dosypując głosy do urny. One robią to przez sterowanie przekazem medialnym, czego byliśmy świadkami podczas ostatnich wyborów — podsumowuje socjolog.

Prof. Poniedziałek odniósł się do reasumpcji przegranego przez PiS głosowania. Decyzja marszałek Witek wywołała wiele kontrowersji i była przyczyną bojkotu głosowania o reasumpcję przez opozycję, która wstała i nie wcisnęła żadnego przycisku.

— Gdyby nie wolne media, to nie wiedzielibyśmy, jak pani marszałek Witek w sposób bezczelny łamie obowiązujące w Sejmie przepisy i zarządza ponowne głosowanie, bo — cytując ją samą z przeszłości — "musimy powtórzyć głosowanie, bo przegramy" — mówi prof. Poniedziałek.

Do tematu będziemy wracali.