Iława wchodzi na Jasną Górę. To koniec pielgrzymki

2021-08-11 14:00:00(ost. akt: 2021-08-11 14:06:52)

Autor zdjęcia: archiwum prywatne

Iławska grupa Pomezania wraz z pielgrzymami z Morąga i Pasłęka wchodzi dziś (11 sierpnia) na Jasną Górę. To jednocześnie koniec pieszej pielgrzymki. Po wieczornych modlitwach czeka ich powrót do domu.
Do ks. Kajetana Jakubowskiego dodzwoniliśmy się w przerwie na posiłek, kiedy wszyscy zatrzymali się na postoju obiadowym. - Już zjadłem i leżę do góry brzuchem; możemy rozmawiać - mówi ze śmiechem przewodnik dwóch połączonych grup pielgrzymów: Pomezania Iława i Pogezania Morąg-Pasłęk. Właśnie wprowadza je na Jasną Górę. Wyruszyli 30 lipca z rana, pełni werwy i nadziei na duchową przemianę.


Na trasie sporo było możliwości odpoczynku, inaczej pielgrzymka by nie dotarła. - Nie ma sensu się przeforsowywać. Po drodze trzeba o siebie dbać, żeby dotrzeć do Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej na Jasnej Górze - mówi ksiądz. Codzienny postój trwał od 1,5 do 2 godzin.


Łącznie pokonali prawie 400 km


Droga od Iławy wiodła w stronę Golubia-Dobrzynia, potem pielgrzymi kierowali się w stronę Włocławka. Po drodze przeszli przez Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Oborach (tam na modlitwę dojechała też grupa z Iławy, która następnie wróciła). We Włocławku - nocleg w parafii Jerzego Popiełuszki.


Później przez Lubień Kujawski, Poddębice, zmierzali do Zduńskiej Woli. To było ostatnie większe miasto, które mieli na szlaku. Pozostały niewielkie miejscowości przed Częstochową. I wieczorem wejście na Jasną Górę. Gdyby zliczyć wszystkie pokonane kilometry, byłoby ich pewnie prawie 400.

Chętnie nas karmili


- Oj, tak, przyjmowano nas bardzo chętnie - podkreśla ks. Kajetan, choć ze śmiechem przyznaje, że im bliżej celu, tym mniej chętnie. - Na południu przez niektóre miejscowości przechodzą cztery pielgrzymki, więc może mieszkańcom to spowszedniało? - zastanawia się. A tam, gdzie przyjmowano tylko tę jedną grupę, robiono to z wielką życzliwością. - Pielgrzymi nie byli w stanie wszystkiego zjeść, co otrzymywali od mieszkańców. Byliście bardzo kochani, dziękujemy - zwraca się do nich za naszym pośrednictwem. Gościna polegała także na przyjmowaniu pielgrzymów na noc do domów.


Jeśli nocleg był w remizie, to organizowały to Koła Gospodyń Wiejskich, sołtysi i oczywiście jednostki Ochotniczych Straży Pożarnych. - Przechodziliśmy dość długie odcinki, po 40 kilometrów - opowiada przewodnik pielgrzymki. - Gdyby nie ta pomoc, gdyby nie nasze kwatermistrzynie, które koordynowały pomoc ze strony innych ludzi, to nie moglibyśmy sobie pozwolić na tak długie trasy.

Pomoc polegała na przykład na gotowej kolacji na postoju. Kiedy pielgrzymi przychodzili na nocleg, to np. Koło Gospodyń Wiejskich tę kolację już miało przygotowaną. - Miło było po przyjściu i apelu od razu rozejść się i zjeść gorącą zupę - wspomina ksiądz. A potem od razu - mycie się i spać. Wszystko idzie sprawnie.


Na pielgrzymce musi być dyscyplina. Im większa, tym większy porządek. I na wypoczynkach, i w marszu. I wtedy można poświęcić więcej czasu na odpoczynek, bez chaotycznego przygotowywania posiłku. - Mamy czas na drzemkę, na to, by coś zjeść, zregenerować się.

Moc i siła


W tym roku pielgrzymują trzy starsze osoby, ale kondycja pielgrzymów jest bardzo dobra. Nikt się nie odwodnił, nie miał podłączonej kroplówki na wzmocnienie. Kilka osób podjechało kawałek autokarem, by zregenerować organizm. Jak mówi ksiądz Kajetan, najczęstszy problem to ścięgna. - Natomiast ból mięśni, wiem z doświadczenia, świetnie usuwa wzięty na noc magnez.


Do pielgrzymki w trasie dojechało bardzo dużo osób. - W porównaniu z liczebnością grupy, która wyszła z Iławy, trzeba by dodać jeszcze dwie piąte - cieszy się przewodnik. Były też osoby, które grupę opuściły po pierwszym weekendzie. - Była natomiast taka pani, która planowała iść tylko przez weekend, a tymczasem... nadal z nami jest. Jak już zobaczyła, że daje radę, to idzie z nami cały czas.


Po wejściu na Jasną Górę plan jest taki: modlitwa, niektórzy zostają na czuwanie, i powrót do domu. Każdy na własną rękę. Część pewnie skorzysta z autokaru, część pozostanie tam jeszcze kilka dni. A część wracająca - nad ranem (12 sierpnia) już powinna być w Iławie.

Edyta Kocyła-Pawłowska
e.kocyla@gazetaolsztynska.pl
fot. archiwum prywatne