Minimalizm - żyć bardziej odpowiedzialnie
2021-07-18 14:08:00(ost. akt: 2021-07-16 16:48:51)
Podobnie jak Leonardo da Vinci wierzy, że prostota jest szczytem wyrafinowania, a najbliższa jej sercu jest sztuka prostego życia. Rozmawiamy z Katarzyną Kędzierską, autorką najpopularniejszego polskiego bloga o minimalizmie — „Simplicite.pl”.
— Zainspirowana jednym z pani podcastów wpisałam do wyszukiwarki hasło: „minimalizm”. Wyświetliło się około 14 mln 200 tysięcy wyników. Ta liczba rośnie. To dowód na to, że coraz więcej osób interesuje się tym tematem?
— Powiedziałabym wręcz, że obecnie szczyt popularności minimalizmu mamy za sobą. Osiem lat temu, kiedy zaczęłam pisać na ten temat, byłam jeszcze dziwakiem z Internetu. A ponad rok temu minimalizm dostrzegło wiele osób.
— Z czego to wynika? Czy nie jest tak, że trochę na nasze zainteresowanie minimalizmem miała wpływ pandemia?
— To niezwykle kusząca interpretacja. Przyznam szczerze, że odkąd udzielam wywiadów, a robię to intensywnie od pięciu lat, to każdemu znaczącemu wydarzeniu czy zjawisku próbuje się przypisywać określony wpływ. Teraz to, że odwracamy się od konsumpcji i podążamy w innym kierunku, tłumaczy się pandemią. Myślę, że to byłoby zbyt proste. Coraz bardziej aktualne są różne nurty przeciwkonsumpcyjne, jak zero waste czy less waste, które pokazują, że można żyć bardziej odpowiedzialnie.
Moim zdaniem powodów zainteresowania minimalizmem było dużo, dużo więcej.
— Zmieniamy styl życia, bo coraz więcej osób zaczyna inwestować w rozwój osobisty? Chcemy pracować nad jakością naszego życia, a nadmiar przedmiotów nas przytłacza?
— Są zbyt przytłaczające, za bardzo skupiają naszą uwagę, która zaczyna być towarem deficytowym. Każde z tych zdań będzie w pewnym sensie prawdziwe. Może zjawisko minimalizmu nie dotyczy całego społeczeństwa, ale tak, zwracamy się ku życiu, w którym nie liczy się wyłącznie konsumpcja.
— Powiedziałabym wręcz, że obecnie szczyt popularności minimalizmu mamy za sobą. Osiem lat temu, kiedy zaczęłam pisać na ten temat, byłam jeszcze dziwakiem z Internetu. A ponad rok temu minimalizm dostrzegło wiele osób.
— Z czego to wynika? Czy nie jest tak, że trochę na nasze zainteresowanie minimalizmem miała wpływ pandemia?
— To niezwykle kusząca interpretacja. Przyznam szczerze, że odkąd udzielam wywiadów, a robię to intensywnie od pięciu lat, to każdemu znaczącemu wydarzeniu czy zjawisku próbuje się przypisywać określony wpływ. Teraz to, że odwracamy się od konsumpcji i podążamy w innym kierunku, tłumaczy się pandemią. Myślę, że to byłoby zbyt proste. Coraz bardziej aktualne są różne nurty przeciwkonsumpcyjne, jak zero waste czy less waste, które pokazują, że można żyć bardziej odpowiedzialnie.
Moim zdaniem powodów zainteresowania minimalizmem było dużo, dużo więcej.
— Zmieniamy styl życia, bo coraz więcej osób zaczyna inwestować w rozwój osobisty? Chcemy pracować nad jakością naszego życia, a nadmiar przedmiotów nas przytłacza?
— Są zbyt przytłaczające, za bardzo skupiają naszą uwagę, która zaczyna być towarem deficytowym. Każde z tych zdań będzie w pewnym sensie prawdziwe. Może zjawisko minimalizmu nie dotyczy całego społeczeństwa, ale tak, zwracamy się ku życiu, w którym nie liczy się wyłącznie konsumpcja.
— Co w pani przypadku zadecydowało o zmianie i skierowaniu się na drogę prostego życia?
— Przyczyna była banalna. W trakcie jednej z przeprowadzek przytłoczył mnie nadmiar książek, które miałam. Było ich kilkanaście kartonów. Były ciężkie, a trzeba było je zapakować do bagażnika, wypakować, a potem znów wnieść do nowego mieszkania. Zaczęłam kwestionować swój stan posiadania. Zadałam sobie pytanie: czy rzeczywiście to, co mam, jest mi naprawdę potrzebne? I tak pomału szłam w kierunku ograniczania przedmiotów w moim życiu. To nie było szczególnie romantyczne. To był bardzo pragmatyczny proces, w trakcie którego zdawałam sobie wiele pytań na temat tego, które rzeczy są w moim życiu potrzebne. I w ten sposób w moim życiu było coraz mniej przedmiotów.
— Co na początku było największym wyzwaniem?
— W moim przypadku, co będzie bardzo babskie (śmiech), były to ubrania. Robiąc porządki w garderobie, opierałam się na znanych rozwiązaniach i narzędziach. A te w moim przypadku po prostu nie działały. Postanowiłam więc w pewnym momencie zakwestionować to, czego do tej pory uczono nas na temat wizerunku i ubioru. I wtedy znalazłam swoją drogę.
— W moim przypadku, co będzie bardzo babskie (śmiech), były to ubrania. Robiąc porządki w garderobie, opierałam się na znanych rozwiązaniach i narzędziach. A te w moim przypadku po prostu nie działały. Postanowiłam więc w pewnym momencie zakwestionować to, czego do tej pory uczono nas na temat wizerunku i ubioru. I wtedy znalazłam swoją drogę.
— Nie bez powodu więc wśród popularnych i stworzonych przez panią poradników, jak m.in. „Chcieć mniej. Minimalizm w praktyce” znalazł się też kurs „Szafa Minimalistki”.
— „Szafa Minimalistki” wzięła się właśnie z moich doświadczeń. Na początku pojawił się pomysł, a jednocześnie wyzwanie, by przez cały tydzień nosić wybrane siedem ubrań z mojej szafy. Nic więcej. Takie wyzwanie — siedem ubrań na siedem dni. Ten sposób, jako narzędzie, przekształcił się potem w szafę kapsułową. Później budowałam i odkrywałam własne narzędzia, które można wykorzystać w praktyce. Okazały się inspirujące dla wieku tysięcy osób i w naturalny sposób wyewoluowały w kurs online. Nie byłam w stanie pomóc takiej liczbie osób, jakbym chciała, więc postanowiłam stworzyć narzędzie, kurs, który będzie jak najbardziej dostępny.
— „Szafa Minimalistki” wzięła się właśnie z moich doświadczeń. Na początku pojawił się pomysł, a jednocześnie wyzwanie, by przez cały tydzień nosić wybrane siedem ubrań z mojej szafy. Nic więcej. Takie wyzwanie — siedem ubrań na siedem dni. Ten sposób, jako narzędzie, przekształcił się potem w szafę kapsułową. Później budowałam i odkrywałam własne narzędzia, które można wykorzystać w praktyce. Okazały się inspirujące dla wieku tysięcy osób i w naturalny sposób wyewoluowały w kurs online. Nie byłam w stanie pomóc takiej liczbie osób, jakbym chciała, więc postanowiłam stworzyć narzędzie, kurs, który będzie jak najbardziej dostępny.
— Podczas przeprowadzki pani znajoma doliczyła się, że ma aż 123 pary butów.
— Mnie to akurat nie dziwi. Biorąc pod uwagę, jakie przekonania na temat ubrań nam się wpaja, nic dziwnego. Do tego dołącza agresywny marketing przemysłu odzieżowego. To jeden z najbardziej dochodowych biznesów na świecie, który przekonuje nas, że potrzebujemy coraz więcej ubrań, by w każdym sezonie wyglądać inaczej.
— Mnie to akurat nie dziwi. Biorąc pod uwagę, jakie przekonania na temat ubrań nam się wpaja, nic dziwnego. Do tego dołącza agresywny marketing przemysłu odzieżowego. To jeden z najbardziej dochodowych biznesów na świecie, który przekonuje nas, że potrzebujemy coraz więcej ubrań, by w każdym sezonie wyglądać inaczej.
— Porusza pani też inny ważny temat przy okazji pozbywania się nadmiaru ubrań: akceptację naszego ciała.
— O kursie myślałam wiele lat temu, ale zanim jeszcze się pojawił, wciąż uważałam, że czegoś mi brakuje. Uświadomiłam sobie, że brakuje mi części dotyczącej psychologicznych aspektów ubioru. Podeszłam do tego zadaniowo. Poświęciłam wiele czasu na naukę i dokształcanie się w tym kierunku. Przetestowałam wiele narzędzi i okazało się, że to jest ten właśnie brakujący element. Jeśli nie akceptujemy siebie, to nawet mając szafę wypełnioną drogimi, markowymi ubraniami, nadal nie będziemy mieli się w co ubrać. Chciałabym, by moje kursantki miały poczucie, że mają co założyć, niezależnie od tego, co mają w swoich zasobach. Wiele osób podchodziło do modułu dotyczącego samoakceptacji dość sceptycznie. Potem, po zakończeniu kursu okazywało się, że ten moduł jest bardzo ważny. A uczestniczki dowiadują się dzięki niemu tego, o czym nikt im wcześniej nie powiedział. To naprawdę wyjątkowe doświadczenie.
— Pozbywając się przedmiotów, możemy pozbyć się trudnych emocji. To może być rodzaj terapii?
— Nie, w żadnej mierze. Na pewno kwestie posiadania rzeczy, niezależnie od tego, czy mówimy o ubraniach, czy innych przedmiotach, są bardzo mocno skorelowane z naszymi przekonaniami, schematami. Bardzo często jednak jest tak, że pozbywając się przedmiotów, uświadamiamy sobie, jaki ciężar emocjonalny niesiemy przez życie. I może nie jest to terapia, nigdy nie poszłabym aż tak daleko, ale może być impulsem do pracy nad sobą i zrobienia porządków w naszym życiu. To bardzo częste.
— O kursie myślałam wiele lat temu, ale zanim jeszcze się pojawił, wciąż uważałam, że czegoś mi brakuje. Uświadomiłam sobie, że brakuje mi części dotyczącej psychologicznych aspektów ubioru. Podeszłam do tego zadaniowo. Poświęciłam wiele czasu na naukę i dokształcanie się w tym kierunku. Przetestowałam wiele narzędzi i okazało się, że to jest ten właśnie brakujący element. Jeśli nie akceptujemy siebie, to nawet mając szafę wypełnioną drogimi, markowymi ubraniami, nadal nie będziemy mieli się w co ubrać. Chciałabym, by moje kursantki miały poczucie, że mają co założyć, niezależnie od tego, co mają w swoich zasobach. Wiele osób podchodziło do modułu dotyczącego samoakceptacji dość sceptycznie. Potem, po zakończeniu kursu okazywało się, że ten moduł jest bardzo ważny. A uczestniczki dowiadują się dzięki niemu tego, o czym nikt im wcześniej nie powiedział. To naprawdę wyjątkowe doświadczenie.
— Pozbywając się przedmiotów, możemy pozbyć się trudnych emocji. To może być rodzaj terapii?
— Nie, w żadnej mierze. Na pewno kwestie posiadania rzeczy, niezależnie od tego, czy mówimy o ubraniach, czy innych przedmiotach, są bardzo mocno skorelowane z naszymi przekonaniami, schematami. Bardzo często jednak jest tak, że pozbywając się przedmiotów, uświadamiamy sobie, jaki ciężar emocjonalny niesiemy przez życie. I może nie jest to terapia, nigdy nie poszłabym aż tak daleko, ale może być impulsem do pracy nad sobą i zrobienia porządków w naszym życiu. To bardzo częste.
— Nie bez powodu więc dziś najbliższe pani jest proste życie, ale jest pani również nauczycielem mindfulness, czyli uważności.
— Tak. Powiem szczerze, gdy na mojej drodze pojawiła się medytacja mindfulness, miałam poczucie, że wszystkie zasoby czy wszystkie rzeczy, którymi zajmowałam się w życiu, pięknie składają się, abym je mogła wykorzystać na drodze nauczyciela mindfulness. Myślę więc, że to nie był przypadek.
— Tak. Powiem szczerze, gdy na mojej drodze pojawiła się medytacja mindfulness, miałam poczucie, że wszystkie zasoby czy wszystkie rzeczy, którymi zajmowałam się w życiu, pięknie składają się, abym je mogła wykorzystać na drodze nauczyciela mindfulness. Myślę więc, że to nie był przypadek.
— Pisze pani, że minimalizm nie jest celem, a drogą.
— Lubię definiować minimalizm jako narzędzie. Jestem osobą mocno stojącą na ziemi, pragmatyczną. Uważam, że minimalizm nie jest filozofią, celem, stylem, ale bardziej narzędziem do wartościowego życia. Jeśli odrzucimy wszystko, co naszym zdaniem jest zbędne, pozostanie esencja życia. Choć dla każdego będzie to oznaczać co innego. Każdy musi wybrać swoją drogę.
— Lubię definiować minimalizm jako narzędzie. Jestem osobą mocno stojącą na ziemi, pragmatyczną. Uważam, że minimalizm nie jest filozofią, celem, stylem, ale bardziej narzędziem do wartościowego życia. Jeśli odrzucimy wszystko, co naszym zdaniem jest zbędne, pozostanie esencja życia. Choć dla każdego będzie to oznaczać co innego. Każdy musi wybrać swoją drogę.
— Ale nie jest też tak, że ograniczając przedmioty, w końcu staniemy się szczęśliwsi? W końcu przekonują nas do tego takie trendy, jak hygge, lagom czy inne recepty na udane życie.
— Ileż jest tych sposobów na szczęśliwe życie, prawda? Bardzo ostrożnie przyglądam się tym trendom. Bardzo szybko tracą na aktualności, mimo że mają dobre założenia: celebrowanie codzienności, radość z małych rzeczy czy pielęgnowanie wdzięczności. To bardzo prozaiczne, ale też bardzo ważne rzeczy w życiu. Natomiast często są to hasła wykorzystywane marketingowo do produkcji kolejnych kocyków, świeczek, kosmetyków i ubrań, które mają nas uszczęśliwić. I w ten sposób wpadamy w pułapkę, w wir konsumpcji. Wypaczana jest więc pierwotna idea celebrowania codzienności, bo spece od marketingu wmawiają nam, że nie możemy cieszyć się z małych rzeczy, jeśli te nie są pięknie zapakowane.
— Ileż jest tych sposobów na szczęśliwe życie, prawda? Bardzo ostrożnie przyglądam się tym trendom. Bardzo szybko tracą na aktualności, mimo że mają dobre założenia: celebrowanie codzienności, radość z małych rzeczy czy pielęgnowanie wdzięczności. To bardzo prozaiczne, ale też bardzo ważne rzeczy w życiu. Natomiast często są to hasła wykorzystywane marketingowo do produkcji kolejnych kocyków, świeczek, kosmetyków i ubrań, które mają nas uszczęśliwić. I w ten sposób wpadamy w pułapkę, w wir konsumpcji. Wypaczana jest więc pierwotna idea celebrowania codzienności, bo spece od marketingu wmawiają nam, że nie możemy cieszyć się z małych rzeczy, jeśli te nie są pięknie zapakowane.
— Jak się zatem bronić?
— Pomaga samoświadomość. Minimalizm zachęca nas do pozbywania się, a nie nabywania. Od pozbywania też można się uzależnić, jeśli ktoś uzna, że minimalizm jest jego celem. Pojawia się wtedy pokusa, by rywalizować z innymi i z samym sobą w konkurencji: „a ja mam mniej”. I oceniać, że ktoś jest gorszym minimalistą. To się zdarza. Na Facebooku istnieje grupa, której patronuje blog „Simplicite”, która skupia ludzi zainteresowanych minimalizmem i tam wątek tej rywalizacji tam się pojawia. Naszą bronią może być więc wspomniana samoświadomość i spojrzenie z dystansem na własne wybory.
— Pomaga samoświadomość. Minimalizm zachęca nas do pozbywania się, a nie nabywania. Od pozbywania też można się uzależnić, jeśli ktoś uzna, że minimalizm jest jego celem. Pojawia się wtedy pokusa, by rywalizować z innymi i z samym sobą w konkurencji: „a ja mam mniej”. I oceniać, że ktoś jest gorszym minimalistą. To się zdarza. Na Facebooku istnieje grupa, której patronuje blog „Simplicite”, która skupia ludzi zainteresowanych minimalizmem i tam wątek tej rywalizacji tam się pojawia. Naszą bronią może być więc wspomniana samoświadomość i spojrzenie z dystansem na własne wybory.
Katarzyna Janków-Mazurkiewicz
k.jankow@naszolsztyniak.pl
k.jankow@naszolsztyniak.pl
Katarzyna Kędzierska — blogerka, prawniczka i minimalistka. Prowadzi „Simplicite.pl” — największy polski blog o minimalizmie. Autorka bestsellerowej książki „Chcieć mniej. Minimalizm w praktyce” oraz kursu budowania szafy kapsułowej „SZAFA MINIMALISTKI. Mam się w co ubrać!”. Nauczycielka medytacji mindfulness in spe w ramach programu Mindfulness-Based Stress Reduction. Właścicielka butikowej kancelarii patentowej w Warszawie, specjalizuje się w doradztwie strategicznym w zakresie prawnej ochrony znaków towarowych.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez