Aktorówki i ich improwizacje w Olsztynie [ROZMOWA]

2021-07-11 13:02:02(ost. akt: 2021-07-10 20:02:04)

Autor zdjęcia: Gabriela Chęclewska

Paulina Kajdanowicz to jedna z założycielek olsztyńskiego Kolektywu Teatralnego Babushka. Wspólnie z Natalią Świniarską tworzy też projekt „ Aktorówki”. Co czeka tych, którzy w letnie miesiące postanowią odwiedzić starówkę w Olsztynie, by zobaczyć aktorki w akcji?
PRZECZYTAJ KONIECZNIE: Babushki pokażą się światu

Babushki pokażą się światu


— Kiedy rozmawiamy, dzieli nas cała Polska, choć jest pani dość blisko Olsztyna. Tego drugiego (śmiech). Co pani robi w Częstochowie?
— Paweł Bilski, mój kolega ze szkoły aktorskiej, w 2014 roku założył Fundację Oczami Brata, która jest skupiona na pomocy osobom z niepełnosprawnością. Paweł po skończeniu szkoły, tak jak wielu innych młodych aktorów, przekonał się, że nie ma pracy w teatrach, więc postanowił stworzyć taką przestrzeń teatralną, czyli Teatr Nowy w Częstochowie. Zaprosił mnie do swojego pierwszego spektaklu, z czego bardzo się cieszę, bo męczył mnie już ten czas pandemicznego zastoju.

— Dopowiedzmy, że mowa o spektaklu „Cebula”, którego autorem jest olsztyniak Łukasz Staniszewski. Zanim jednak będziemy mieli okazję przekonać się, jak wypadła premiera, przed panią inne wyzwanie:„ Aktorówki”.
—Tak, z tym projektem będziemy się pojawiać przed Galerią Usługa Jazz Bar na olsztyńskiej starówce. Pomysł na ten projekt narodził się w pandemii, a wziął się z potrzeby działania teatralnego i samorealizacji zawodowej, a także z próby nawiązania nowego kontaktu z widzem. Nie mogłyśmy grać na żywo spektakli ani się spotykać na próbach, więc Natalia Świniarska zaproponowała, żebyśmy zaczęły działać w internecie. W lutym założyłyśmy profil „Aktorowki” na Instagramie i zaczęłyśmy realizację autorskich krótkich nagrań, przedstawiających realia, z którymi się musimy mierzyć jako aktorki. Przygotowujemy tzw. selftape, czyli takie nowe formy castingowe, które zyskały na popularności w czasie pandemii, a które polegają na tym, że aktor musi nagrać taką swoją wizytówkę albo jakąś krótką scenkę. Jeśli przejdzie taki internetowy casting, zostaje zaproszony do kolejnego, już na żywo. Na nasz profil przygotowujemy także improwizacje oraz rozmowy na żywo z ciekawymi osobistościami ze świata kultury. Ostatnio zorganizowałyśmy takie wirtualne spotkanie z Babami na Działce, czyli dziewczynami, które prowadzą profil, na którym zamieszczają kolejne odcinki realizowanego przez siebie serialu komediowego. Jego akcja rozgrywa się właśnie na działce. Podczas naszego live'a rozmawiałyśmy z nimi o kondycji aktorów w dobie pandemii i i pomysłach, które się w tym czasie zrodziły.

— Aktorówki na starówce pojawiać się będą kilka razy. Czego możemy się spodziewać?
— Spotkania te będą przede wszystkim na tym, że będziemy przeprowadzać casting. Jedna z nas będzie „kastingowana”, a druga będzie jej wyznaczać zadania. Mamy też nadzieję, że osoby, które pojawiają się w tym czasie przed Galerią Usługa, będą chciały włączyć się w te nasze improwizacje, dając nam do wykonania różne zadania. Pierwsze show już 11 lipca.

Fot. Mat. prasowe

— Z tego, co wiem, w tym roku ma pani bardzo napięty plan na letnie miesiące.
— To prawda, tym razem właściwie nie mam wakacji, ale muszę przyznać, że nie martwi mnie to za bardzo. Poza próbami do spektaklu w Częstochowie, angażuję się w warsztaty teatralne, które prowadzę w swojej rodzinnej Bystrzycy. Pracuję też nad innymi projektami. Chcę skorzystać z tego, czego nauczyłam się w Instytucie im. Jerzego Grotowskiego we Wrocławiu, do którego dostałam się na kurs teatru dokumentalnego i przenieść jak najwięcej z tego do Olsztyna. To właśnie we Wrocławiu udało mi się stworzyć moje pierwsze w życiu czytania performatywne, które też wyreżyserowałam, a w którym występuje także Natalia Świniarska. Jesienią chcemy zrobić w Olsztynie festiwal czytania performatywnego. W moim projekcie „Nowa era, kamera era” zajęłam się tematem zdalnego nauczania z perspektywy nauczycieli i wykładowców. Powstało coś bardzo fajnego, wbrew moim wcześniejszym przypuszczeniom, groteskowego, co będę chciała zresztą rozwinąć do rozmiarów spektaklu. Poza tym gościnnie w Olsztynie pojawi się wtedy też inne czytanie performatywne poświęcone opiekunom osób z chorobą Alzheimera. Po tych czytaniach odbędą się dyskusje poświęcone problemom w nich poruszanym, a także naszej pracy nad tymi projektami.


— Brzmi intrygująco. Co poza tym gości w pani kalendarzu?
— Na wrzesień planuję z kolei premierę mojego spektaklu, a w październiku jako Kolektyw Teatralny Babushka chcemy zaprezentować recital piosenek Tuwima, który wyreżyseruje Agnieszka Pawlak-Castellanos. Dzieje się u nas bardzo dużo i cieszę się, że mimo tego zamknięcia, które nam się przydarzyło, ciągle się rozwijamy.
Skoro o Babushkach mowa, to warto przypomnieć, że w najbliższych tygodniach pojawi się też szansa na to, by znów obejrzeć wasz spektakl pt. „Stan nietrwały”.
Tak, zagramy go 17 i 18 lipca o godz. 19 w Galerii Usługa i wrócimy z nim także w sierpniu.

— Wspomniała pani także o reżyserowanym przez siebie spektaklu. Co to będzie?
— „Kobiety, wino i śmiech” będzie miało swoją prapremierę w Bystrzycy Kłodzkiej, w tamtejszym domu kultury, ale potem będę chciała przyjąć ten spektakl także do Olsztyna. Tak jak mówiłam, premiera powinna się odbyć wczesną jesienią, czyli na przełomie września i października. Ten spektakl powstał na podstawie rozmów, podobnie zresztą jak to miało miejsce w przypadku „Stanu nietrwałego”, ale tym razem zależy mi na tym, żeby spektakl miał bardziej humorystyczny charakter. W tym przedstawieniu kobiety spotykają się i rozmawiają o stereotypach i o tym, jak mężczyźni patrzą na kobiety.


— No właśnie: stereotypy: które z tych dotyczących kobiet panią najbardziej irytują? 
— O matko, jest tego cała lista! Muszę przyznać, że kiedyś sama chciałam mieścić się w pewnym stereotypie czy jakimś takim wyobrażeniu o kobiecie. Ubierać się tak, jak ubierały się moje koleżanki, dbać o paznokcie i makijaż. Teraz inaczej na to patrzę. Chcę, żeby każda kobieta kochała samą siebie taką, jaką jest, nieważne, jak wygląda, czy jest chuda czy gruba, ruda czy blond.

— Jak to się stało, że zmieniła pani swoje myślenie o sobie samej?
— Nie wiem, chyba duży wpływ na to miała moja wyprowadzka do Wrocławia po szkole średniej. Kiedy zaczęłam zajęcia na animacji kulturalnej, przekonałam się, że ludzie mają różne pomysły na siebie. Ja byłam taka porządna, a tam ludzie mieli kolorowe włosy, nosili szmaciane ubrania. Zobaczyłam inny świat i stałam się bardziej odważna.

Daria Bruszewska-Przytuła
d.bruszewska@gazetaolsztynska.pl