Janusze, Grażyny, Brajanki, czyli Polacy na wakacjach

2021-07-05 20:04:30(ost. akt: 2021-07-05 20:53:21)

Autor zdjęcia: Fot. pixabay

Jeśli parawan, to największy, żeby dobrze oznaczyć teren. Na porządku dziennym jest głośne targowanie się, zaśmiecanie obiektu i rozpalanie ognisk w niedozwolonych miejscach. Jakie grzechy popełniają Polacy na wakacjach?
W komunikacji publicznej spożywa kanapkę z czosnkiem, wykłóca się o pieniądze, a swoje potrzeby fizjologiczne załatwia do jeziora. Lista grzeszków typowych "Januszy" * jest długa. Nie zapominajmy też o "Grażynach"*, które lubią głośno i donośnie wywlekać przy wczasowiczach prywatne sprawy, zdobywać szczyty górskie w szpilkach i oznaczać swój teren na plaży ogromnym parawanem.
Jest i też "Brajanek"*, który musi tupać, krzyczeć i sypać piaskiem w oczy. Bo co można z nim zrobić? Nic.

*Uwaga, w języku polskim przyjęło się określać tymi imionami osoby przejawiające stereotypowe negatywne cechy Polaków.

(Nie)winny Brajanek na wakacjach
— To był na szczęście krótki lot — wzdycha pani Hanna, trzydziestolatka. — W mój fotel uderzał rytmicznie nogami około 12-letni chłopak. Z każdym kopnięciem czułam, że podnosi mi się ciśnienie. Odwróciłam się i poprosiłam jego mamę, żeby zwróciła mu uwagę. Mama chłopca energicznie żuła gumę balonową i cały czas patrzyła się w gazetę. Mruknęła pod nosem, że ona naprawdę chciałaby Brajankowi zwrócić uwagę, ale nie wie jak. Jest bezradna, bo on nie słucha. Nikogo.

Pani Monika z Olsztyna ma dwójkę małych dzieci.
— Wiem, jak bardzo trudne jest wychowywanie dzieci, dlatego staram się być wyrozumiała. Ale nie mogę znieść tego, że niektórzy rodzice nie reagują w ogóle na zachowania swoich dzieci. W ubiegłą niedzielę na plaży kilkuletni chłopiec sypał mi piaskiem w oczy. Jego mama zajęta wstawianiem swojego zdjęcia na Instagram, nie reagowała. Po moich uporczywych prośbach powiedziała czule do chłopca: „Nie syp piaseczku na panią” po czym podsunęła mi telefon pod nos z prośbą, żeby pomóc jej wybrać najlepsze ujęcie...

Z kolei pani Katarzyna na wyjeździe wybrała się z mężem na kolację do restauracji. Długo na to czekała: wiadomo, lockdown. Mimo wykwintnego menu, nie była w stanie nic przełknąć.

— Dziecko z sąsiedniego stolika krzyczało jak opętane. Tupało i pluło. Rodzice powiedzieli, że ono tak już ma. I trudno. Nie mogłam w takiej atmosferze jeść — opowiada.

Kama, nasza internautka, pisze: — Wczoraj nad jeziorem pewna pani przy swoim około 14-letnim synu krzyczała na byłego kandydata na partnera. Pół plaży słyszało, dlaczego już jej nie chce i od kiedy ona się wszystkiego domyślała..Szkoda dziecka, że musi wysłuchiwać takie rzeczy.

Joanna, nasza internautka była w niedzielę na plaży. Co ją oburzyło? Dzieci biegające na golasa i sikające obok koca oraz spożywanie alkoholu przez opiekunów przy dzieciach.

A także palenie papierosów i i rzucanie niedopałków niemal na koc sąsiadów.
Iwona, również internautka nad jeziorem Skanda zastała podobne widoki. — Zszokowało mnie, jak matka 2 letniego szkraba kazała mu sikać, tuż przy linii brzegowej jeziora, na samej plaży, obok leżących na kocykach ludzi — opisuje.

Grunt to oszczędność?

— Pamiętam, jak dłużyło mi się w kolejce po lody — opowiada pani Milena. — Pewien pan, dobrze po 50-tce wykłócał się, że jego dwie gałki lodów są za małe. Sprzedawczyni zaproponowała, że je zważy. Kiedy proporcje okazały się idealne, mężczyzna zrobił awanturę, że waga jest oszukana. I że co to za czasy, żeby za gałkę loda płacić 5 zł. I że on za tą cenę to woli sobie iść do hipermarketu i kupić duże opakowanie w promocji. Wygrażał się, że oszustwo, rozbój w biały dzień i w ogóle. W końcu tego loda nie kupił, sprzedawczyni musiała go wyrzucić do kosza. Po czym wsiadł do dobrego auta i ruszył ze złością. Myślę, że było go stać na 10 zł za dwie gałki lodów...

Wykłócanie się o pieniądze, to domena Januszy. I choć dobrze zaplanowany budżet wakacyjny to atut, to jednak bycie dusigroszem na wakacjach nie jest w dobrym stylu.
— Znam faceta, który zanim zejdzie na piwo do baru, najpierw napije się w hotelowym pokoju — opowiada pan Bartek. — Po powrocie z wakacji zawsze się tym szczyci. Mówi z dumą, jak to cały wieczór w barze sączył tylko jednego drinka i ile zaoszczędził. To bogaty przedsiębiorca, więc nie żyje od pierwszego do pierwszego.

Czasami nadmierna oszczędność może być zagrożeniem dla naszego życia lub zdrowia. Albo naszych bliskich.
— Wybraliśmy się z sąsiadami do parku rozrywki. Sąsiadom skończyła się woda, a na terenie parku wiadomo, jakie są ceny za napoje czy jedzenie. Sąsiad zarzekł się, że nie kupi wody, bo nie będzie przepłacał. Że dzieci i żona mają wytrzymać, bo te dwie godziny miną "jak z bicza trzasł" i potem pojadą do Biedronki i się napiją. Nie wytrzymałam i kupiłam dzieciom nie tylko wodę, ale też lemoniady na których widok dzieci się oblizywały ze smakiem. To było nasze pierwsze i zarazem ostatnie wyjście.
Emilia, internautka. — Znam takiego pana co cale lato oszczędza wodę i chodzi z szamponem i mydłem do jeziora zażywać kąpieli...

Ja, ja i tylko ja!
Niektórzy wczasowicze zachowują się tak, jakby byli sami na świecie. Zaczynają to manifestować już podczas podróży. Nie widzą nic złego w jedzeniu kanapki z czosnkiem albo sałatki śledziowej w komunikacji publicznej.

— Jechałam ostatnio pociągiem do Szczecina wagonem z przedziałami. Małżeństwo radośnie konsumowało sałatkę śledziową z cebulą — opowiada Michalina. — Nie mogłam wytrzymać tego, powiedzmy, zapachu. Pan był bardzo rozmowny, więc jedząc tę sałatkę ociekającą olejem, zaczął wspominać swoje lata młodości. Olej kapała mu po brodzie. Wyszłam na korytarz się przewietrzyć. Obok mnie stała na oko trzydziestoletnia kobieta i rozmawiała przed telefon. Opowiadała o swoim ostatnim rozstaniu i nowych znajomościach zawartych na Tinderze. Co chwilę traciła zasięg, więc wręcz krzyczała w smartfon. Wiem, wszystko, czego nie chciałabym wiedzieć. Na przykład dlaczego jej były facet był kiepski w łóżku...

Głośne są nie tylko rozmowy w przestrzeni publicznej.
Małgorzata, internautka: — Słuchanie głośno muzyki, kiedy inni chcieliby odpocząć. Załóż słuchawki i słuchaj sobie Zenka (Zenek Martyniuk- discopolowiec, red.), ale daj żyć ludziom. Bo nie każdy gustuje w takiej muzyce.
Albo seks. — Też lubię miłosne igraszki, ale to co przeżyłam na ostatnich wakacjach, to było nie do pomyślenia — opowiada pani Małgorzata. — Pewna para tak dziko dawała upust namiętnościom, że słyszał to cały pensjonat.

Mój jest ten kawałek plaży!
Nie ma plażowania bez parawanu. To od kilku lat nieodłączny element wyposażenia każdego plażowicza. Trzeba zaznaczyć swój teren, odgrodzić się od innych. O ile na dyskretny, niewielki parawan można by przymknąć jakoś oko, to wielkie fortyfikacje rozstawiane nad morzem uniemożliwiają swobodne poruszanie się. Cały świat się dziwi temu zjawisku, które jest znakiem rozpoznawczym w Polsce. I choć niektórzy uznają parawany za nieszkodliwy folklor, my zachęcamy, żeby jednak nie brać w nim udziału...

AT


Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. turbo #3070383 6 lip 2021 08:52

    Sam do niedawna śmiałem się z parawanowców, od kiedy mam małe dziecko przestałem i sam takim się stałem. to zagroda i chwila odpoczynku dla rodzica bo dziecko za parawan nie ma jak wypełznąć. rzecz jasna mam taki niezbyt duży i nie wygradzam pół plaży, ale teraz już to rozumiem :)

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz