PRZEWODNIK PO BIEGANIU|| Ola: Potrzeba wielu lat, aby zrozumieć bieganie

2021-06-21 10:36:36(ost. akt: 2021-06-21 11:09:51)
Ola Wantowska podczas treningu na stadionie Zawiszy Bydgoszcz

Ola Wantowska podczas treningu na stadionie Zawiszy Bydgoszcz

Autor zdjęcia: arch, biegaczki

Ola ma za sobą kilkanaście lat biegania. Powoli rozpędza się w dorosłym życiu. Poprosiłem, aby opowiedziała o tysiącach kilometrów pozostawionych za sobą. Poprosiłem o odpowiedź - czy nie żałuje godzin spędzonych inaczej niż większość rówieśników?
Zarządzanie kobiecym bieganiem jest bardziej skomplikowane od męskiego testosteronowego świata biegaczy. Hormonalne huśtawki potrafią z niego zrobić prawdziwy rollercoaster. Nie rozmawialiśmy o wynikach. Pogadaliśmy o emocjach.

Nie jest łatwo opowiadać o sobie - z uśmiechem zaczęła Ola.
…bieganie jest proste. Pewnie też bym tak myślała, gdyby moje zaangażowanie w nie było powierzchowne. Wiem ile czasu potrzeba, aby zrozumieć zmęczenie, które budzi przyjemność. Tego się nie da nauczyć, to trzeba przeżyć. Teoria sportu, to tylko klucz do drzwi biegania. Reszta to radość, która przychodzi jak miną lęki przed nieznanym.

Biegowe abecadło poznałam w szkole podstawowej trafiając do lekkoatletycznej klasy. Miałam wtedy 9 lat. Nowa klasa, wychowawczyni, koledzy i koleżanki wokół zmienili mój świat dzieciństwa. Obowiązki szkolne, większa ilość godzin wychowania fizycznego, mała pomoc w domu — wypełniały dni.

Od zawsze miałam predyspozycje do biegania dłuższych dystansów. Szybkość, którą teraz rozumiem inaczej, nie była moją mocną stroną. Zaangażowanie w lekcje w-fu było naturalne. Do lasu nie mieliśmy daleko. Kółka po bieżni, sprawność. To wszystko przynosiło efekty.
Moja szkoła słynęła z tego, że często wracała z medalami z biegowych imprez. Do dziś mam w sobie radość z pucharów w biegach sztafetowych. Pamiętam udane lekkoatletyczne czwartki i indywidualną rywalizację. Piękne wspomnienia okupione były często ogromnym stresem. Bez niego nie pójdziesz do przodu. To on mnie hartował. Nie da się uniknąć emocji, gdy wokół każdy marzy o tym samym: "chcę wygrać".

Trzy lata sportowej podstawówki przeleciały błyskawicznie. Cały mój poukładany dzień przewrócił się. Gimnazjum to brak mojej pani od w-fu. Mogłam na niej polegać. To ona podpowiedziała mi, abym zgłosiła się do sekcji lekkoatletycznej. Wiedziałam, że jest grupa biegaczy do której trafiają ci, którzy chcą rywalizować w sporcie wyczynowym. Tak poznałam swojego pierwszego trenera.
To był skok na głęboką wodę. Na początku byłam przerażona. Stres w porównaniu z wyjazdami na szkolne podstawowe zawody, to było nic. Mała drobna dziewczynka wśród nowych znajomych pytająca siebie: Co dalej, co ze mną będzie?…

Grupa 20 zawodników biegnąca do lasu, a z nami trener. Nie było łatwo. Jednak strach neutralizowała ciekawość zachęcająca do przyjścia jutro. Głowa obciążona nadmiarem nauki potrzebowała resetu. Odpoczywała w zmęczeniu. Gimnazjum, to już inny wymiar wiedzy. Wszystko na cito nie zostawiało nam za dużo wolności. Szybciej i więcej – tak to czułam. Trening, nauka zajmowały cały dzień. Kilka tygodni minęło zanim pogodziłam te światy. Pół doby nie zawsze starczało. Wydaje mi się, że teraz mam łatwiej. Wielu rodziców nie wie jak dużo do ogarnięcia mają ich dzieci.

Trening był na pierwszym miejscu. Nie było dnia, abym na nim nie była. To nic, że upał, deszcz, śnieg. Nawet kilkanaście stopni mrozu nie było przeszkodą w bieganiu. To niezależne zdarzenia. Las wchłaniał nas nawet wtedy jak było ciemno. To co było z daleka widoczne jako ciemna plama strachu z dzieciństwa, stało się przyjazne w odbiorze. Nawet wtedy jak mieliśmy zaplanowany dzień wolny, wychodziliśmy na rozbiegania, aby być lepszym. Nie byłam w tym odosobniona. Praca, to nie jedyny warunek wyniku – teraz to wiem.
Grupa była duża. Na jednym treningu wiele osób o rożnych poziomach, charakterach i emocjach. Czuliśmy się ze sobą bezpiecznie. Mogliśmy na siebie liczyć. Ciężkie treningi nie przeszkadzały w tym, aby ten czas był też dobrą zabawą. Szklarska Poręba odkrywała uroki obozów sportowych i ciekawość długich wieczorów.

Nauczyłam się akceptować trudy biegania. Coraz więcej rozumiałam w szkoleniu. Dusza sportowca rozpychała się we mnie. Nie da się jej wyrzucić z siebie. To dar emocji na całe życie. Nie żałuję tych dni. Nie żałuję żadnej godziny i kilometra biegu.


Przygoda ze startami na stadionie ciągnęła się do matury. I znowu zmiana. Studia w Bydgoszczy, nowe znajomości, inny trener - tworzyły bardzo dorosłe doświadczenia. Zawisza Bydgoszcz z piękną tartanową bieżnią, na której mogłam obserwować naprawdę dobrych zawodników - zachwyca. Trenując, podglądałam innych. Uliczne biegi zapraszały. Było rożnie, jednak progresja zawsze zachęca do więcej. Doświadczenie każdego treningu, podpatrywanie innych - to uskrzydlało. Przemyślany wysiłek w którym mogę liczyć tylko na siebie odkrywa najbardziej sekrety biegania.

Dorosłość inaczej układa potrzeby. Przewraca czas przeznaczony na trening. Przypomina o tym, że troszkę żal tych dni z emocjami, na które teraz patrzę z dystansu. Bogatsza w doświadczenie potrafię poukładać swoje bieganie. Znam się już na nim. Odpowiedzialność za siebie i dalsze życie z bieganiem wymaga wyborów. Nie zawsze są takie jak bym chciała. Jednak zawsze muszę znaleźć czas na kilometry rozbiegania. Równowaga codzienności jest łatwiej osiągalna jak wyjdziesz pobiegać. Ostudzone emocje prostują decyzje. Doceniam wysiłek w odbiorze. Ten etap pojawił się sam i stał się ważniejszy niż pogoń za wynikiem.

Nigdy nie byłam talentem. Nie wyróżniałam się. Sport przeprowadził mnie przez życie czasami pełne trudnych niespodzianek. Pomógł osiągnąć więcej niż medale mistrzowskich imprez. Wzmocnił słabe strony. Stworzył mnie silniejszą dla siebie. Kilometry w powtarzalnym rytmie nigdy nie są nudne. Życie z treningiem potrafi zaskakiwać.

Jako 9-cio letnia zawodniczka odczuwałam zabawę. Potem walczyłam ze sobą, aby sprostać innym i zadowolić siebie. Etapy, aby dorosły sport stał się przyjemnym dodatkiem nie zawsze są łatwe w znajomości. Ci co byli w lekkoatletycznym szkoleniu potrafią wyważyć obciążenia. Takiej szkoły nie znajdziemy w sieci. Internet oferujący mistrzostwo nie zawsze jest dobrym trenerem. Jak, ile i dlaczego - zawsze warto pytać.

Ola Wantowska

Poukładać sport z życiem to sztuka. Ola potrafi w niej grać. Paweł Hofman

Trening 21-27 czerwca – mój tydzień w końcówce czerwca
poniedziałek – wolne
wtorek – BC 1 - 5km + Sprawność + 10x150m podbieg + 1km trucht
środa – BC 1 - 2km + Sprawność + BC 2- 8km (4:15-4:20/km) +1km trucht
czwartek- BC 1 -8km+ sprawność + 10x100/100 + 1km trucht
piątek –wolne
sobota – BC 1 -3km + rozgrzewka + 6x1km/400m (3:40-3:50/km) + 1 km trucht
niedziela – BC 1- 16-18km + rozciąganie

Za tydzień: Bieganie, to nie tylko plusy. Minusy potrafią przestraszyć.

Paweł Hofman, trener lekkiej atletyki