Białorusini w Polsce: za kratki trafiają nawet zwolennicy reżimu

2021-06-13 08:03:00(ost. akt: 2021-06-12 18:29:34)

Autor zdjęcia: Pixabay

Od kilku tygodni świat z niepokojem obserwuje wydarzenia na Białorusi. Ale walka Białorusinów o wolność i godne życie trwa już od dawna. Jedną z metod oporu jest emigracja. Między innymi do Polski. Uciekają przede wszystkim młodzi ludzie.
Żenia przyjechał do Polski z Białorusi. Prowadzi kanał na YouTube. Założył również stronę internetową polski-jazyk.tilda.ws/konsultation: za jej pośrednictwem udziela rodakom porad, jak emigrować do Polski. Wypuścił nawet cyfrowy podręcznik do samodzielnej nauki języka polskiego.

— Młode pokolenie od urodzenia nie widziało innego prezydenta — mówi na jednym z filmów. — Nic się nie zmienia, wszystko jest po staremu. Tymczasem młodzi potrzebują świeżości, aktywności, rozwoju, swobody w wyrażaniu opinii. Jednak prezydent Białorusi ma to gdzieś. Obchodzi go tylko jedno: jak zachować stołek. W tym celu wspiera tajniaków, wspiera wielodzietne rodziny, żeby dzieci po prostu się rodziły. Żeby były trybikami w systemie. Niezdolnymi do samodzielnego myślenia, bezrefleksyjnie wykonującymi powierzaną pracę. Większość rządzących przyjmuje taką właśnie strategię. Bo najważniejsze to stabilność. Może być źle, byle było stabilnie.

Problem dotyczy nie tylko politycznych elit.


— Ryba psuje się od głowy — zauważa Żenia. — Spotkałem w Białorusi genialnych kierowników. Ale żeby zrealizować jakąś nowatorska ideę, musieli ją straszliwie przekręcać. Tylko w ten sposób dało się przekonać twardogłową resztę. Kreatywni ludzie muszą mieć nerwy ze stali. Bo cały czas napotykają na mury. Tworzą je ludzie z sowiecką mentalnością, którzy nie chcą niczego zmieniać.
Konserwatyzm w myśleniu fatalnie wpływa na białoruski system oświaty.

— Nie otwiera się nowych kierunków, nie przygotowuje do nowych zawodów — ubolewa Żenia. — Programy nauczania nie są modyfikowane. W rezultacie, gdy kończysz edukację, musisz wszystkiego uczyć się od początku.

Skostniały system roi się od absurdów.
— Jeśli uczysz się na inżyniera, musisz idealnie znać historię Białorusi, tak, jakbyś był studentem historii. Z kolei przedmioty kierunkowe są traktowane po macoszemu. To przykład sowieckiego idiotyzmu, spotykamy go na każdym kroku — burzy się youtuber.

Po ukończeniu studiów absolwenci białoruskich uczelni mają obowiązek odpracować dwa lata na stanowisku, wskazanym przez placówkę.
— Raczej nie trafisz do porządnej firmy gwarantującej dobrą pensję — podkreśla Żenia. — Mogą cię wysłać do podupadającego kołchozu, albo do jakigoś zapyziałego zakład produkcyjny. I przez dwa lata będziesz klepał biedę.
Dla wielu młodych Białorusinów dużym problemem pozostaje obowiązkowa służba wojskowa. Między 18 a 27 rokiem życia mogą zostać wcieleni do armii.
— To jest po prostu stracony czas. Każą ci malować płot albo malować trawę. Serio! Takie przypadki naprawdę miały miejsce. Jedyny plus to możliwość poznania nowych ludzi. Ale można ich poznać także w cywilu — przyznaje autor bloga.
Wszytko to przekłada się na niewielką siłę bojową białoruskich sił zbrojnych.
— Gdy tylko Łukaszenko czuje, że jego tron jest zagrożony ze strony NATO, od razu biegnie do Putina po pomoc. Po cholerę służyć w takim wojsku? — pyta retorycznie Żenia.
Główną

bolączką białoruskiego społeczeństwa pozostaje bieda.


Marazm polityczny bije po kieszeniach obywateli.
— W Polsce średni poziom życia jest wyraźnie wyższy — zauważa w jednym z filmów Wład, białoruski youtuber, który od niedawna mieszka w naszym kraju. — Przytoczę konkretne dane. Minimalna płaca w Polsce wynosi 737 dolarów, na Ukrainie 215 dolarów, w Rosji 166 dolarów, w Białorusi 152 dolary. Są to kwoty brutto, ale rozdźwięk i tak daje do myślenia.
Białoruska waluta jest niestabilna.
— Kurs białoruskiego rubla zmienia się bardzo szybko. Częściej w gorszą stronę. W Polsce sytuacja wygląda inaczej. W odróżnieniu od mieszkańców Białorusi, Polacy nie przeliczają cen towarów i usług na dolary — wskazuje Wład.

To, że białoruskie władze łamią prawa człowieka i prześladują opozycjonistów, dawno wiemy. Tymczasem za kratki trafiają nawet osoby popierające reżim!
— Podczas ostatniej kampanii prezydenckiej aresztowano mnóstwo osób — przypomina Żenia. — Na ulicach łapią ludzi jak psy. Nikt nie może czuć się bezpiecznie. Jeśli jesteś przechodniem, który przypadkowo pojawił się w pobliżu demonstracji, również mogą cię zgarnąć. Możesz być przeciwnikiem opozycji, nikogo to nie obchodzi. Gliniarze, którzy cię spałują, nie poniosą żadnych konsekwencji. Taka jest polityka władz. Najlepiej, żebyś siedział w domu i nie wychylał się.

Fot. Pixabay

Mieszkańcy tego kraju żyją w nieustannym lęku i są przewrażliwieni.
— Czasem dzwonię do babci — opowiada Żenia. — Gdy schodzę na temat polityki ucina rozmowę. A co, jeśli linia znalazła się na podsłuchu? A jeśli ktoś źle zrozumie nasze słowa?

Istnieją oczywiście osoby, którym taki ustrój odpowiada.
— Ale większość Białorusinów chce żyć w cywilizowanym państwie, a nie w Korei Północnej. Problem emigracji z Białorusi tkwi nie w tym, że wyjeżdża dużo osób. A w tym, że uciekają zdolni, wartościowi ludzie — ubolewa białoruski youtuber.


Represje po ostatnich wyborach na Białorusi


wywołały falę emigracji wśród pracowników branży IT. To dość niekorzystne zjawisko zważywszy, że sektor IT stanowi około 6,6 proc. PKB tego kraju. Ale emogrują nie tylko informatycy. W pierwszych czterech miesiącach 2021 roku prawo pobytu w Polsce otrzymało 4391 Białorusinów. Zaraz po Ukraińcach stanowili oni najliczniejszą grupę obcokrajowców, którym wydano dokumenty.
Według nieoficjalnych danych poza granicami Republiki Białoruś mieszka ponad 2 mln. obywateli. To sporo jak na kraj, którego liczba ludności wynosi 9 394 000 osób (dane za 2020 rok).

Odpływ młodej, energicznej krwi nie musi oznaczać krachu. Młodzież, która opuszcza Białoruś, dalej walczy o swój kraj. 5 czerwca białoruscy uchodźcy rozpoczęli tygodniowy protest w Borownikach (województwo podlaskie), przy granicy Polski z Białorusią. Akcję zorganizował Narodowy Zarząd Kryzysowy, którego liderem jest Paweł Łatuszka, były białoruski minister i dyplomata.

— Chcemy pokazać reżimowi, że nie zgadzamy się na to, co dzieje się w naszym kraju — powiedział Łatuszka dziennikarzowi kanału In time Ukraine. — Żądamy uwolnienia więźniów politycznych, żądamy otwarcia wszystkich przejść granicznych, aby obywatele Białorusi mogli swobodnie wyjeżdżać do innych krajów i wracać z powrotem. Od 21 grudnia to prawo zostało obywatelom praktycznie odebrane.

Demonstranci wzywali Brukselę do zdecydowanych działań wobec reżimu Łukaszenki. Domagali się m.in. wprowadzenia restrykcyjnych sankcji.

Paweł Snopkow