Referat zamiast ćwiczeń?

2021-03-09 08:45:36(ost. akt: 2021-03-09 11:08:10)

Autor zdjęcia: pixabay.com

Lekcje wychowania fizycznego podczas nauki zdalnej to wyzwanie. Bo jak je poprowadzić za pomocą kamery i mikrofonu? Jedni nauczyciele zalecają ruch po lekcjach, a inni napisanie referatu. Problem opisał nasz Czytelnik.
Jestem ojcem szesnastolatka, który uczy się w olsztyńskim elektroniku — pisze pan Krzysztof, nasz czytelnik, w mailu do redakcji. — Mój syn, jak większość młodzieży, ma zajęcia zdalne w domu. Jest to wyzwanie dla jego zdrowia, takie siedzenie po kilkanaście godzin przed komputerem. Szkoły mają w planie nauczania taki przedmiot jak wychowanie fizyczne. Wiem i rozumiem, że jest to wyzwanie, by takie lekcje prowadzić online, ale... Zajęcia polegają na pisaniu prac na temat dziwnych sportów, o których wielu ludzi nawet nie słyszało... Nie ma mowy o nagraniu wykonanych ćwiczeń, zleceniu jakiegoś treningu czy cokolwiek, co by zachęciło młodzież do jakiegoś ruchu...

Przypominamy: od 24 października 2020 roku uczniowie szkół ponadpodstawowych uczą się zdalnie. Od 4 listopada do nich dołączyli uczniowie podstawówek. W styczniu, po feriach, do szkół wrócili tylko najmłodsi, czyli klasy 1- 3. W związku z trudną sytuacją epidemiczną na Warmii i Mazurach, na nauczanie zdalne uczniowie najmłodszych klas przeszli ponownie od 26 lutego.
Nauczanie online to wyzwanie. O ile zajęcia dydaktyczne można z powodzeniem przeprowadzić przy pomocy kamerki i mikrofonu, o tyle zadbanie o aktywność fizyczną ucznia może już nastręczać problemów.

Zapytaliśmy naszych internautów, czy lekcje wychowania fizycznego ich dzieci wyglądają tak samo jak u syna pana Krzysztofa? Zdania są podzielone:
Natalia: — Dzieci w Szkole Podstawowej nr 4 w Ostródzie ćwiczą pajacyki, podrzucają woreczki, rowerek robią itd.. Pani pilnuje, żeby każdy ćwiczył.
Grażyna: — Mój wnuk w szóstej klasie ma wf przy włączonej kamerce. Na każdą lekcje wyznaczony uczeń przygotowuje rozgrzewkę. Pani zadaje ćwiczenia, które wykonują na lekcji. A po za tym jeździ na rowerze, chodzi na siłownię na powietrzu.

Bo ruch to zdrowie

Niektórzy rodzice podkreślają, że dbają o to, aby ich pociechy ruszały się na co dzień. Syn pana Roberta jeździł na łyżwach, teraz jeździ rowerem, a jak zejdzie lód z jeziora to będzie pływał kajakiem czy rowerkiem wodnym. Synowie pani Beaty mają do wyboru: drabinkę, gruszkę i worek do boksu, matę i różne hantle. Ćwiczą, kiedy siedzenie już im doskwiera.
Nauczycieli z elektronika broni pani Nika. — Mój syn też jest uczniem tej szkoły. Poza tym trenuje w klubie, ale też w domu. To kwestia chęci i wychowania, a nie braku zajęć w szkole — uważa.

Z kolei pani Urszula powiadamia nas, że w Szkole Podstawowej nr 10 w Olsztynie, uczniowie co tydzień zobligowani są do wysłania karty aktywności fizycznej. — Jest tematyka zaplanowana na cały tydzień. Ostatnio dzieci robiły prezentacje o himalaistach, w piątki jest edukacja prozdrowotna. Albo poznają zasady gry np. w siatkówkę, wykonują testy wiedzy potem w danym temacie — opowiada. — Natomiast wszystkie ćwiczenia wykonywane w obecności rodzica. Córce najbardziej do gustu przypadł krokomierz.

Pani Katarzyna mówi, że wuefista jej córki zadawał, co kto woli — spacery, bieganie, rower z rodzicami. Rodzice też byli motywowani do ruszania się. — Jak dzieci są nauczone, że ruch na świeżym powietrzu jest ważny i niezbędny, same chętnie chodzą po parku, wyjdą na rower, a wcześniej na sanki itp. — zauważa. — Długotrwałe siedzenie przy komputerze — wiadomo, nie jest dobre. Ale 16-latek to chyba już sam powinien wiedzieć, że ruch to zdrowie. A poza tym to rodzic powinien mobilizować do sportu, a nie zwalać wszystko na nauczyciela w-f. Czasy są, jakie są i trzeba umieć sobie radzić w każdej rzeczywistości. I uczyć tego dzieci.

Kogo do odpowiedzialności?

Wielu rodziców głowi się, co wtedy, kiedy dziecku stanie się krzywda podczas wykonywania ćwiczeń fizycznych? Nie oszukujmy się: szczególnie starsi uczniowie zostają sami w domach na całe dnie. Kto odpowiada wtedy za ich bezpieczeństwo?

Jest jeszcze jedna sprawa, na którą uwagę zwraca pani Magdalena: — Nauczyciel, który zadaje do wykonania ćwiczenia, nie ma absolutnie możliwości korygowania błędów. Gdy uczeń zrobi sobie krzywdę, to do kogo rodzice będą mieli pretensje? — zauważa.

Ministerstwo Edukacji Narodowej zachęca do realizacji zajęć ruchowych na lekcjach wychowania fizycznego, jednak wyboru formy oraz narzędzi do prowadzenia tego typu zajęć dokonuje nauczyciel. Zdaniem MEN faktyczną opiekę sprawuje rodzic (opiekun prawny) nad swoim dzieckiem - osobą niepełnoletnią w miejscu jej zamieszkania, a zatem ponosi odpowiedzialność za zdrowie i życie. Szkoła, w tym nauczyciel ponosi odpowiedzialność za rozwiązania dotyczące organizacji realizacji zadań z wykorzystaniem metod i technik kształcenia na odległość lub innego sposobu realizacji tych zadań.

Dyrektor zaprzecza

Zapytaliśmy Grzegorza Górskiego, dyrektora Zespołu Szkół Elektronicznych i Telekomunikacyjnych w Olsztynie o zdanie. — Nie zgadzam się z tym, że realizacja zajęć z wychowania fizycznego w naszej szkole, to tylko pisanie referatów — stanowczo zaprzecza tym informacjom. — Mamy cztery rodzaje realizacji podstawy programowej. Owszem, zawiera się w nich sprawdzenie wiadomości teoretycznych. Pamiętajmy także, że musimy zabezpieczyć uczniów przed konsekwencjami nieprawidłowej postawy podczas wykonywania zajęć na zdalnym WF-ie.

Jak mówi Grzegorz Górski, szkoła ubiega się o certyfikat aktywnej szkoły. — Przyznajemy dodatkowe punkty za aktywność fizyczną. Mogą to być biegi, spacery. Uczniowie o swojej aktywności informują za pomocą aplikacji mobilnej.
Grzegorz Górski przypomina też, że w szkole długo funkcjonował model hybrydowy, który pozwalał na korzystanie z orlików. — Chętni ćwiczyli pod okiem instruktora — opowiada dyrektor.

Jak mówi, młodzież z jego szkoły jest zaopiekowana na każdym szczeblu. — Uczniowie mają spotkania online z fizjoterapeutami, którzy uczą ich jak mają prawidłowo siedzieć przed komputerem. Psychologowie i pedagodzy troszczą się o zdrowie psychiczne uczniów. Rozmawiają z nimi o uzależnianiach, lękach, depresji — opowiada.

Dyrektor poinformował nas też nas, że w piątek szkołę odwiedziło Kuratorium Oświaty. — Bardzo dobrze zostaliśmy ocenieni właśnie z aktywności — kwituje.

Aleksandra Tchórzewska
a.tchorzewska@gazetaolsztynska.pl

Zdaniem sportowca
PAWEŁ PSZCZÓŁKOWSKI,
lekkoatleta z Olsztyna:

Nigdy nauczanie zdalne nie zastąpi realnego spotkania z uczniem. Dzieci i młodzież do ruchu trzeba mocno zachęcać i angażować. Na WF-ie w szkole jest integracja, rywalizacja, a te rzeczy stanowią dodatkowy bodziec motywacyjny. Przed ekranem tego nie ma. Może gdyby uczniowie na zajęciach online ćwiczyliby w małych, trzyosobowych grupach, miałoby to jakiś sens. Nauczyciel dojrzałby, czy prawidłowo wykonują ćwiczenia, skorygowałby nieprawidłową postawę. A przy tak licznych klasach, nie ma szansy, żeby nauczyciel sprawdził, czy wszyscy prawidłowo ćwiczą. Nauczyciel tak naprawdę niewiele może zdziałać, choćby chciał. Czasem bywa, że nauczyciel jest tak wielkim autorytetem dla ucznia, że on chce ćwiczyć. Tak po prostu, sam z siebie.