Rząd nas zamyka. Co w zmian?

2021-02-26 07:12:11(ost. akt: 2021-02-26 07:38:12)

Autor zdjęcia: pixabay.com

Rząd wprowadza od soboty lockdown naszego województwa. Dlaczego tylko w jednym regionie? Czy to coś pomoże, zatrzyma wzrost zachorowań? Zdania są bardzo podzielone, bo brytyjski wirus rozlał się po Polsce.
Nagle z zielonej wyspy, jaką był nasz region na covidowej mapie Polski, Warmia, Mazury i Powisle znalazły się w epicentrum pandemii. W reakcji na gwałtowny skok zachorowań, rząd wprowadza od soboty lockdown w naszym regionie. Wracają obostrzenia. Kiedy w sąsiednich województwach ludzie mogą pójść na zakupy do galerii czy do kina, u nas wszystko będzie pozamykane co najmniej przez dwa najbliższe tygodnie.

Bo jak tłumaczy minister zdrowia Adam Niedzielski trzecia fala koronawirusa w Polsce się rozpędza, a jej szczyt jest prognozowany mniej więcej na przełom marca i kwietnia. Dane pokazują, że dzisiaj najtrudniejsza sytuacja jest na Warmii i Mazurach. Obecnie liczba zachorowań na 100 tys. mieszkańców średnio z ostatnich 7 dni wynosi w naszym regionie 45,13, podczas gdy w kraju jest to 21,89. Oznacza to, że na Covid zapada u nas statystycznie ponad dwa razy więcej osób niż w innych województwach. Oczywiście sytuacja jest bardzo zróżnicowana w regionach, bo na Pomorzu ten wskaźnik wynosi już 34, a na Mazowszu prawie 26.

Wczoraj w Polsce mieliśmy 12142 nowa zakażenia, to o cztery mniej niż w środę, ale na Warmii i Mazurach ten spadek był już bardzo wyraźny, bo w środę było w regionie 970 nowych nowych zachorowań, a w czwartek 810. I pod względem liczby zachorowań byliśmy na 7. miejscu wśród wszystkich województw.

Jednak to nie do końca pokazuje sytuację epidemiczną w regionie, bo trzeba też popatrzeć na to, co dzieje się w poszczególnych powiatach. I tu widać też poprawę, bo wczoraj w Olsztynie wskaźnik zachorowań na 10 tys. osób wynosił 12,28 i był najwyższy w regionie, podczas gdy w środę wynosił 13,21.

Zdecydowanie też poprawiła się sytuacja w powiecie nidzickim, gdzie w środę wskaźnik zachorowań na 10 tys wynosił 16,79, podczas gdy wczoraj już tylko 10,08. Niepokoi jednak wysoka trafność testów, bo np. w Olsztynie sięga prawie 50 proc., co pokazuje jednak duże nasycenie wirusa w otoczeniu.

Mutacje koronawirusa

Minister zdrowia na środowej konferencji prasowej mówił, że największym zagrożeniem są pojawiające się kolejne mutacje koronawirusa. Jak dodał, obecnie ten udział mutacji brytyjskiej w kraju przekracza 10 proc. Zdaniem prof. Wojciecha Maksymowicza, który pracuje też na oddziale covidowym Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Olsztynie, w kraju może być to już nawet 20 proc., a w regionie jeszcze więcej.

Fot. Andrzej Sprzączak
— Mamy do czynienia z rozprzestrzenianiem się brytyjskiej wersji wirusa — mówił wczoraj na konferencji prasowej prof. Wojciech Maksymowicz, opisując na trzeba trzeba zwrócić uwagę w przypadku zakażenia tą mutacja wirusa (profesor powołał się na brytyjskie badania). — Rzadziej występuje utrata węchu i smaku. Częściej niż w poprzedniej postaci wirusa występuje ból gardła, a także uczucie zmęczenie i ból mięśni.

Ta postać wirusa jest bardziej niebezpieczna od znanej do tej pory ze względu na łatwość przenoszenia, jest ona o 70 proc. większa — mówił prof. Maksymowicz. — I to jest jeden z powodów obecnego wzrostu zachorowań. W przypadku tego wirusa obserwuje się też wyższą śmiertelność, ponad 30 proc. Przy tej postaci wirusa na tysiąc osób, które zachorują — 13 umrze, poprzednio było to 10 osób.

Zdaniem profesora na wzrost liczby zachorowań nałożyło się kilka czynników. — Nasza wielka potrzeba powrotu do normalności w gospodarce, ale też otwarcie szkół — wyliczał. — Dopóki nie będziemy wszyscy zaszczepieni nie możemy sobie pozwolić na to, żeby swobodnie ze sobą się komunikować. Bądźmy bardzo ostrożni, nie ulegajmy euforii.

Regionalizacja obostrzeń

Dlaczego nagle region z zielonej wyspy wpadł w czarną dziurę? Czym to tłumaczyć? — Na pewno był większy ruch ludzi, trochę większe rozprężenie, może odwiedziło nas więcej osób, które pracują za granicą. Trudno powiedzieć, potrzebne są tu badania, ale to jest też przestroga dla innych regionów, że w każdej chwili może dojść do wzrostu zachorowań — dodał profesor Maksymowicz.

Czy regionalizacja obostrzeń ma sens, skoro brytyjska odmiana wirusa jest w całej Polsce? — Jest to jakieś rozwiązanie, które jest stosowane w takich sytuacjach. Jest to rozsądne — podkreślił prof. Wojciech Maksymowicz z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego, który pracuje też na oddziale covidowym.

Czy obostrzenia nie powinny być jednak wprowadzane najpierw w powiatach, gdzie sytuacja jest najtrudniejsza, a potem dopiero w całych regionach? — Oczywiście im bliżej, tym lepiej, gdy chodzi o wiedzę i podejmowanie decyzji, a więc powiaty na pewno tak — dodał prof. Maksymowicz. — Choć trzeba sobie zdawać sprawę, że granice powiatu są ulotne.

Inni są też tego zdania. Według eksperta Naczelnej Rady Lekarskiej dr. Pawła Grzesiowskiego rząd mógł wprowadzić lockdown w dwóch lub trzech powiatach na Warmii i Mazurach, gdzie sytuacja jest najgorsza, a nie zamrażać całe województwo, nie mając gwarancji, że przyniesie to oczekiwany efekt. — Regionalizacja zarządzania pandemią w tak dużym kraju, jak Polska to jest konieczność! Tylko znów mamy decyzje bardzo spóźnione i oparte na działaniu 0-1, czyli całe województwo, a nie powiaty, pół Polski, a nie wybrane województwa – mówił wczoraj w Radiu ZET, dr Paweł Grzesiowski. — Zastanawia mnie, dlaczego lockdown na Warmii i Mazurach, a już na Mazowszu nie — stwierdził.

Inni też powątpiewają w skuteczność decyzji. — Nie mam pojęcia, czy te nowe obostrzenia pomogą, bo mleko się wylało. Ci ludzie, którzy stworzyli zagrożenie, rozjechali się po całej Polsce, przez najbliższe dni najpierw będą się zakażać, a później ujawniać – komentuje decyzję rządu wirusolog prof. Włodzimierz Gut, dodając, że w walce z koronawirusem kluczowe będą najbliższe dni.

Pomoc państwa

Pytanie co dalej, czy w ślad za lockdownem Warmii i Mazur pójdzie też pomoc państwa dla regionu, dla przedsiębiorców, którzy w związku z obostrzeniami muszą znowu zamknąć swoje biznesy. Na razie jest cisza.

... "Od soboty hotel ponownie zostanie zamknięty. Ciężko nam znaleźć racjonalne argumenty jak działanie hotelu może wpłynąć na spadek ilości zakażeń w naszym województwie. Branża hotelarska na Warmii i Mazurach jest w bardzo trudnej sytuacji, wielu z nas nie przetrwa kolejnych zamknięć. Ale nie poddajemy się. Cały czas wierzę, że po każdej burzy wychodzi słońce!!!" — napisał w mediach społecznościowych Tomasz Dowgiałło, prezes Hotelu Anders W Starych Jabłonkach.

Ale do tego czasu trzeba przetrwać. A być jedyna pomoc, którą zaoferuje rząd, to będzie ta, którą oferował do tej pory. Te instrumenty to dopłaty do utrzymania zatrudnienia, zwolnienie z ZUS-u i mikrodotacje. Być może też rząd wydłuży czas składania wniosków o pomoc z Tarczy Finansowej. Obecny termin mija z końcem lutego.

Wczoraj o tę pomoc, o specjalne wsparcie dla regionu zaapelował do rządu marszałek województwa Gustaw Marek Brzezin.

— Rząd RP podejmuje na bieżąco nowe obostrzenia lub je luzuje, jednak nie mamy analizy, która dałaby odpowiedź na pytania, co spowodowało u nas wzrost zakażeń. Widzimy, że zagrożenie gwałtownie rośnie, przestrzeń publiczna regionu jest coraz bardziej ograniczona — zauważa marszałek Brzezin. — W związku z trudną sytuacją epidemiczną w województwie warmińsko-mazurskim, której rezultatem jest planowane całkowite zamknięcie regionu jako jedynego w kraju, zaapelowałem do rządu RP o dodatkowe wsparcie gospodarki Warmii i Mazur poprzez przeznaczenie środków finansowych z budżetu państwa w postaci specjalnego programu ochrony dla zamykanych obszarów gospodarczych i społecznych regionu. Niezbędne jest również w tej sytuacji uzupełniające wsparcie systemu ochrony zdrowia i edukacji.

Marszałek Brzezin zaapelował również do rządu o przesunięcie na obszar województwa warmińsko-mazurskiego wszelkich rezerw krajowych szczepionek antycovidowych, aby skutecznie stłumić dramatycznie rozszerzające się ognisko koronawirusa w naszym regionie.

Andrzej Mielnicki