Marek Hasso-Agopsowicz: Z pustynnym wiatrem niełatwo się dogadać [ROZMOWA]
2021-02-15 17:00:20(ost. akt: 2021-02-15 15:41:37)
W olsztyńskim Starym Ratuszu można oglądać wystawę "Kolory Atakamy" opowiadającą o najsuchszym miejscu na świecie. Czym położona na granicy Chile i Boliwii tajemnicza Atakama urzeka najbardziej? — pytamy Marka Hasso-Agopsowicza, podróżnika, autora zdjęć.
— Gdy usłyszałam o pustynnej wystawie fotografii w olsztyńskim Starym Ratuszu pomyślałam, że Atakama — jak Sahara — to na pewno piasek i różne odmiany żółtego. Tymczasem pańskie fotografie zaskakują feerią barw, wystawa zachwyca kolorami.
— Mnie już to nie zaskoczyło. Żona wiele czasu poświęca na to, by w sieci dowiedzieć się możliwie najwięcej o miejscu, w które moglibyśmy się wybrać i potem wszystko mi pokazuje. To ona zawsze pierwsza robi rozpoznanie i układa nasze marzenia — by potem móc razem je realizować. Przy wyborze miejsc zawsze uwzględnia też moją pasję fotograficzną. Żona pragnęła zobaczyć kwitnącą Atakamę, ale w związku z tym, że jest to najsuchsze miejsce na świecie, zdarza się to naprawdę rzadko, może raz na 10 lat. W czasie gdy tam byliśmy na przełomie listopada i grudnia 2019 roku, Atakama co prawda nie kwitła, nie spadła tam wtedy ani kropla, ale i tak uwodziła. Te olbrzymie przestrzenie, kolory, góry, wulkany, słone laguny wprowadzały człowieka w swoisty trans i uniesienie.
— Mnie już to nie zaskoczyło. Żona wiele czasu poświęca na to, by w sieci dowiedzieć się możliwie najwięcej o miejscu, w które moglibyśmy się wybrać i potem wszystko mi pokazuje. To ona zawsze pierwsza robi rozpoznanie i układa nasze marzenia — by potem móc razem je realizować. Przy wyborze miejsc zawsze uwzględnia też moją pasję fotograficzną. Żona pragnęła zobaczyć kwitnącą Atakamę, ale w związku z tym, że jest to najsuchsze miejsce na świecie, zdarza się to naprawdę rzadko, może raz na 10 lat. W czasie gdy tam byliśmy na przełomie listopada i grudnia 2019 roku, Atakama co prawda nie kwitła, nie spadła tam wtedy ani kropla, ale i tak uwodziła. Te olbrzymie przestrzenie, kolory, góry, wulkany, słone laguny wprowadzały człowieka w swoisty trans i uniesienie.
— Spędzili państwo siedem tygodni w Ameryce Południowej w tym dziesięć dni na samej Atakamie, o której mówi się, że jest to jedno z najsuchszych miejsc na Ziemi, niektórych miejscach nie zanotowano opadów, od kiedy są prowadzone pomiary. Jak państwo się czuli w takim klimacie?
— Ogromna suchość i zasolenie oraz niemałe przewyższenia do ponad 4 tys. m n.p.m. dawały nam we znaki. Mimo że przestrzegaliśmy wszelkich zasad aklimatyzacji, stopniowo odwiedzając coraz wyżej położone miejsca — to tam na 4 300 m naprawdę ciężko nam się już oddychało. Niełatwo było też dogadać się z pustynnym hulającym wiatrem — mimo że z większości zdjęć bije spokój, trzeba było się z nim nieźle naszarpać. Widać go tylko na jednym zdjęciu, gdzie laguna tworzy dwa solne wiry. Przy okazji trzeba było bardzo uważać na sprzęt fotograficzny, mocno go przytwierdzać do siebie. Szczęśliwie... nigdzie nie odleciał. Nie można było zapominać o regularnym nawadnianiu, dwa litry wody — regularnie małymi łyczkami to było minimum. Trzeba było dla własnego bezpieczeństwa szybko wyrobić w sobie ten nawyk.
— Ogromna suchość i zasolenie oraz niemałe przewyższenia do ponad 4 tys. m n.p.m. dawały nam we znaki. Mimo że przestrzegaliśmy wszelkich zasad aklimatyzacji, stopniowo odwiedzając coraz wyżej położone miejsca — to tam na 4 300 m naprawdę ciężko nam się już oddychało. Niełatwo było też dogadać się z pustynnym hulającym wiatrem — mimo że z większości zdjęć bije spokój, trzeba było się z nim nieźle naszarpać. Widać go tylko na jednym zdjęciu, gdzie laguna tworzy dwa solne wiry. Przy okazji trzeba było bardzo uważać na sprzęt fotograficzny, mocno go przytwierdzać do siebie. Szczęśliwie... nigdzie nie odleciał. Nie można było zapominać o regularnym nawadnianiu, dwa litry wody — regularnie małymi łyczkami to było minimum. Trzeba było dla własnego bezpieczeństwa szybko wyrobić w sobie ten nawyk.
— Co dla państwa było największym olśnieniem tamtego rejonu?
— Te pastelowe barwy i tamtejsze góry – zupełnie inne niż w innych częściach świata. Znamy góry lodowcowe, strzeliste i popękane takie jak Himalaje czy Andy. Te z Atakamy również są wysokie, potrafią sięgać 6 tys. m.n.p.m., ale skały, z których się składają, to zupełnie coś nie do opisania. Te skały to setki różnych kolorowych minerałów, wszystko aż mieni się w oczach i lśni. Do tego dochodzi sucha, nietypowa, a — uwzględniając tamte warunki pogodowe — dość bujna i bardzo barwna roślinność. Zieleń, żółć, czerwienie, purpury, najróżniejsze brązy. Tamtejsza woda, przepiękne plamy w krajobrazie — to słone jeziora. Nie jest to sól kamienna, tylko również nasycona najróżniejszymi minerałami. Dlatego ta sól jak i woda bywa zielona, niebieska, różowa. I to w bardzo różnych odcieniach. Niesamowite kolory dają też glony, które żyją w tej wodzie. Prawdziwa bajka.
— Te pastelowe barwy i tamtejsze góry – zupełnie inne niż w innych częściach świata. Znamy góry lodowcowe, strzeliste i popękane takie jak Himalaje czy Andy. Te z Atakamy również są wysokie, potrafią sięgać 6 tys. m.n.p.m., ale skały, z których się składają, to zupełnie coś nie do opisania. Te skały to setki różnych kolorowych minerałów, wszystko aż mieni się w oczach i lśni. Do tego dochodzi sucha, nietypowa, a — uwzględniając tamte warunki pogodowe — dość bujna i bardzo barwna roślinność. Zieleń, żółć, czerwienie, purpury, najróżniejsze brązy. Tamtejsza woda, przepiękne plamy w krajobrazie — to słone jeziora. Nie jest to sól kamienna, tylko również nasycona najróżniejszymi minerałami. Dlatego ta sól jak i woda bywa zielona, niebieska, różowa. I to w bardzo różnych odcieniach. Niesamowite kolory dają też glony, które żyją w tej wodzie. Prawdziwa bajka.
— Na zdjęciach uchwycił pan też pustynne ptaki.
— Niesamowite wrażenie robiły zwłaszcza flamingi, które żerują na tych słonych wodach. Na fotografiach nie pokazuję ich wprost, z bliska, jako konkretnych ptaków. Tak samo nie daję zbliżeń na pojedyncze rośliny – chodziło mi o to, by pokazać to wszystko bardziej przestrzennie. Opisać Atakamę jako mozaikę barw, synchronię pięknych kolorowych plam. Różowe flamingi dają niesamowity efekt. Jeśli chodzi o zwierzęta to na Atakamie występują wikunie (ssaki z rodziny wielbłądowatych – red.), alpaki, wiskacze (ssak z rodziny szynszylowatych — red.). Czasem uda się zobaczyć jakieś osiołki, konie czy muły hodowlane. Z wikuniami miałem kilka ciekawych zdjęć, ale uznałem, że są za bardzo szczegółowe i odbiegają od tematu wystawy. Zwiedziliśmy zarówno chilijską, jak i boliwijską cześć Atakamy. Zdjęcia w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej, ze względu na ograniczoną liczbę ram i przestrzeń, pokazują Boliwię.
— Niesamowite wrażenie robiły zwłaszcza flamingi, które żerują na tych słonych wodach. Na fotografiach nie pokazuję ich wprost, z bliska, jako konkretnych ptaków. Tak samo nie daję zbliżeń na pojedyncze rośliny – chodziło mi o to, by pokazać to wszystko bardziej przestrzennie. Opisać Atakamę jako mozaikę barw, synchronię pięknych kolorowych plam. Różowe flamingi dają niesamowity efekt. Jeśli chodzi o zwierzęta to na Atakamie występują wikunie (ssaki z rodziny wielbłądowatych – red.), alpaki, wiskacze (ssak z rodziny szynszylowatych — red.). Czasem uda się zobaczyć jakieś osiołki, konie czy muły hodowlane. Z wikuniami miałem kilka ciekawych zdjęć, ale uznałem, że są za bardzo szczegółowe i odbiegają od tematu wystawy. Zwiedziliśmy zarówno chilijską, jak i boliwijską cześć Atakamy. Zdjęcia w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej, ze względu na ograniczoną liczbę ram i przestrzeń, pokazują Boliwię.
— Podobno tamtejsza fauna i flora czerpie wodę głównie z mgły.
— Tak i przepięknie to wygląda. Słona woda, która tam występuje w postaci lagun, nie nadaje się do picia. Laguny są różnokolorowe — Laguna Niebieska, Zielona, Kolorowa — nawet takie są ich nazwy. W niektórych miejscach nie padało od lat. Na zdjęciach uchwyciłem też strumyk. Spod ziemi wybija niesamowicie ciepła woda, niektórzy nawet się w niej kąpią.
— Tak i przepięknie to wygląda. Słona woda, która tam występuje w postaci lagun, nie nadaje się do picia. Laguny są różnokolorowe — Laguna Niebieska, Zielona, Kolorowa — nawet takie są ich nazwy. W niektórych miejscach nie padało od lat. Na zdjęciach uchwyciłem też strumyk. Spod ziemi wybija niesamowicie ciepła woda, niektórzy nawet się w niej kąpią.
— A jakie tam temperatury panują?
— Podczas naszego pobytu — od 15-17 stopni, nawet do trzydziestu — w zależności od tego, na jakich wysokościach się znajdowaliśmy. Im wyżej, tym chłodniej.
— Podczas naszego pobytu — od 15-17 stopni, nawet do trzydziestu — w zależności od tego, na jakich wysokościach się znajdowaliśmy. Im wyżej, tym chłodniej.
— Na fotografiach nie widać ludzi. Czy ktoś to najsuchsze na świecie miejsce w ogóle zamieszkuje?
— Atakama to ogromny obszar — 100 kilometrów szerokości i 1000 km długości. Tam, gdzie bywaliśmy, spotykaliśmy tylko innych turystów i ludzi związanych z obsługą ruchu turystycznego. W przeszłości były tam kopalnie minerałów — odwiedziliśmy nawet takie opuszczone miasteczko, gdzie było widać jeszcze stare tory, stację i chylące się do ziemi, nagryzione zębem czasu dawno już opustoszałe domy. Ale Atakama to również — w swoich bardziej dostępnych rejonach — miasta i miasteczka. Miejscowi poruszają się tam dżipami — to jedyny możliwy samochód na tamtejsze tereny. Co ciekawe: Boliwijczycy mocno, chroniąc swoje granice, nie wpuszczają na swoje obszary Chilijczyków, którzy jadą do nich z turystami. Jak się jedzie z Chile, to Chilijczycy dowożą zwiedzających do granicy, a potem trzeba się przesiąść do takiego samego, tylko boliwijskiego samochodu.
— Atakama to ogromny obszar — 100 kilometrów szerokości i 1000 km długości. Tam, gdzie bywaliśmy, spotykaliśmy tylko innych turystów i ludzi związanych z obsługą ruchu turystycznego. W przeszłości były tam kopalnie minerałów — odwiedziliśmy nawet takie opuszczone miasteczko, gdzie było widać jeszcze stare tory, stację i chylące się do ziemi, nagryzione zębem czasu dawno już opustoszałe domy. Ale Atakama to również — w swoich bardziej dostępnych rejonach — miasta i miasteczka. Miejscowi poruszają się tam dżipami — to jedyny możliwy samochód na tamtejsze tereny. Co ciekawe: Boliwijczycy mocno, chroniąc swoje granice, nie wpuszczają na swoje obszary Chilijczyków, którzy jadą do nich z turystami. Jak się jedzie z Chile, to Chilijczycy dowożą zwiedzających do granicy, a potem trzeba się przesiąść do takiego samego, tylko boliwijskiego samochodu.
— A jak wygląda ruch przez taką pustynię?
— Po Atakamie jeździ się kilkoma dosłownie drogami, które nie są w żaden sposób przygotowane do większego ruchu — takie nasze boczne jezdnie. Trasy są ściśle wyznaczone — wykupując ekspedycję już wiemy, jak się będziemy tam poruszać, dostaje się mapkę. Wszyscy tego pilnują. Można powiedzieć, że to trochę nuda, bo wszyscy widzą to samo i nie ma takiej dowolności. Ale dzięki temu — to, co pod kołami — ugniata się i niszczy, a reszta pięknego krajobrazu pozostaje nieskażona i nietknięta. Gdyby ludzie na kładach jeździli gdzie chcą, to by już dawno Atakamę rozjechali. A tak, wysiada się z auta i zawsze jest gdzie spacerować. Na samochodowej trasie znajdziemy miejsca, gdy można zanocować — solne domy, hotele z łóżkami — też z soli.
— Po Atakamie jeździ się kilkoma dosłownie drogami, które nie są w żaden sposób przygotowane do większego ruchu — takie nasze boczne jezdnie. Trasy są ściśle wyznaczone — wykupując ekspedycję już wiemy, jak się będziemy tam poruszać, dostaje się mapkę. Wszyscy tego pilnują. Można powiedzieć, że to trochę nuda, bo wszyscy widzą to samo i nie ma takiej dowolności. Ale dzięki temu — to, co pod kołami — ugniata się i niszczy, a reszta pięknego krajobrazu pozostaje nieskażona i nietknięta. Gdyby ludzie na kładach jeździli gdzie chcą, to by już dawno Atakamę rozjechali. A tak, wysiada się z auta i zawsze jest gdzie spacerować. Na samochodowej trasie znajdziemy miejsca, gdy można zanocować — solne domy, hotele z łóżkami — też z soli.
— Za państwem niesamowite podróże — Chiny, Nepal, Meksyk, Peru, Wietnam i Laos. Gdy tylko podróżowanie stanie się znów możliwe — gdzie pojedziecie, gdzie was jeszcze nie było?
— W Stanach Zjednoczonych. Tamtejsze parki narodowe byłyby dla nas wyzwaniem, myślę, że mój aparat również by urzekły. Z niecierpliwością na to czekamy, codziennie kreśląc palcem po mapie. Od lat odbywaliśmy dwie większe podróże w roku. Jedną wiosną — krótszą, często gdzieś po Europie, drugą jesienią — wtedy niesie nas dalej i na dłużej. Gdy się zacznie, trudno potem wytrzymać bez wyjazdów.
— W Stanach Zjednoczonych. Tamtejsze parki narodowe byłyby dla nas wyzwaniem, myślę, że mój aparat również by urzekły. Z niecierpliwością na to czekamy, codziennie kreśląc palcem po mapie. Od lat odbywaliśmy dwie większe podróże w roku. Jedną wiosną — krótszą, często gdzieś po Europie, drugą jesienią — wtedy niesie nas dalej i na dłużej. Gdy się zacznie, trudno potem wytrzymać bez wyjazdów.
Agnieszka Porowska
Marek Hasso-Agopsowicz
Urodził się w 1948 roku w Gdańsku, od 1952 roku mieszka w Olsztynie. Przez 36 lat pracował na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim. Zaczął fotografować w wieku 10 lat, później działał jako fotoreporter na Politechnice Warszawskiej i współpracownik tygodnika "itd". Fotografował także góry. Prezentował zdjęcia na kilkudziesięciu wystawach indywidualnych i zbiorowych w kraju i za granicą. W 2020 roku został przyjęty w poczet członków Fotoklubu RP, a także FIAP (Międzynarodowego Stowarzyszenia Twórców Sztuki Fotograficznej) uzyskując tytuł AFRP i AFIAP.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez