Skąd to zdziwienie tłumami? [WRACAMY DO TEMATU]

2021-02-15 19:30:00(ost. akt: 2021-02-15 18:46:59)
Zdjęcie ilustracyjne

Zdjęcie ilustracyjne

Autor zdjęcia: pixabay

Zgodnie z listopadowymi ustaleniami rządu — Polska od 50 dni powinna być żółtą strefą. Jak widać, te ustalenia już dawno straciły moc. Ale nie tylko to trąci absurdem, bo przecież niedawno rząd otworzył hotele. A teraz wszyscy się dziwią, że turyści je szturmują.
Jeśli średnia dobowa liczba zakażeń koronawirusem w Polsce w przeliczeniu na 100 tysięcy mieszkańców wyniesie mniej niż 25, to Polska powinna być objęta żółtą strefą. Ten wskaźnik spełniamy od bardzo dawna. Nic to jednak nie zmienia w kwestii obostrzeń, bo rząd wrzucił listopadowe ustalenia do pudełka z napisem „nie otwierać”. Branża gastronomiczna nadal szura po dnie, ale powody do zadowolenia mają hotelarze, którym rząd pozwolił otworzyć drzwi. Sytuacja tym lepsza, że śniegu jest pod dostatkiem, więc takie miejscowości, jak Zakopane, mogły spojrzeć w przyszłość z odrobiną nadziei.

LUDZIE CHCĄ NORMALNOŚCI


I właśnie o wydarzenia z Zakopanego tutaj poszło — policja odnotowała 137 interwencji, a według szacunków, w sobotni wieczór na Krupówkach było nawet kilka tysięcy turystów. Według informacji hotelarzy, pod Tatry zjechało się nawet 20 tys. turystów. Miejsca noclegowe w Zakopanem? Nie ma szans. Wedłuch danych GDDKiA przejazd z Krakowa do Zakopanego wynosił w weekend nawet 4,5 godziny.
Rozpoczęło się więc wytykanie hipokryzji — jedni twierdzą, że na protestach kobiet na ulice wyszły tłumy i praktycznie nikt nie miał o to pretensji, a teraz gdy na ulice Zakopanego wyszli turyści, nagle wszyscy są zdziwieni tłumami. Oczywiście przytoczono jeszcze fakt, że na Krupówkach próżno było szukać ludzi w maseczkach. I to dla niektórych był główny problem, a nie fakt, że turyści wyjątkowo dopisali.


Poprosiliśmy o opinie naszych czytelników.

— Jeżeli ludzie na własne życzenie ryzykują, to chyba na to nie ma siły, walka z wiatrakami. Otrzeźwieją pod respiratorem. Jest faktem, że rząd nie dotrzymuje własnych ustaleń. Według wskaźników powinna być od dawna strefa żółta, a jest czerwona. Gospodarka musi działać![i] — pisze jeden z naszych czytelników.
[i]— Ludzie chcą żyć, a nie siedzieć w domach. Ja też tam się bawiłem i przyznam się, że chętnie to powtórzył.
— odpowiada inny.
— Gdyby wszystko było otwarte z zachowaniem zaleceń sanepidu, nie byłoby teraz wariacji. W Sklepach dozwolone tłumy, kościoły pootwierane, a hotele restauracje pozamykane. Dla mnie to głupota — pisze pani Beata na naszym Facebooku.
— Myślę, że rząd powinien pójść w odstawkę. Takie jest zdanie moje i większości Polaków. — dodaje pan Bartek.
— Już słyszałem opinie, że to nieodpowiedzialne, że ludzie tam pojechali. A dlaczego mieli tego nie robić, skoro rząd otworzył hotele? Przecież właśnie o to chodziło, żeby hotelarze mogli odrabiać straty, a turyści mogli odpocząć — przypomina pan Piotr.

ABSURD GONI ABSURD


Jest to oczywista oczywistość. Jeśli otwiera się kina, to zakłada się, że ludzie będą chcieli przyjść na seanse — zauważa prof. Marek Sokołowski, socjolog z UWM. — Jeśli więc zapowiada się pewne wydarzenia i twierdzi się, że od konkretnego terminu możemy z czegoś korzystać, to chętnie z tego korzystamy. To, co może dziwić, to ewentualnie skala przedsięwzięcia, jeżeli zakłada się, że ludzie będą w tym uczestniczyli w sposób świadomy, stosując nowmowę — w reżimie sanitarnym — dodaje. — Wymaga się od wszystkich ostrożności, a każdy myśli za siebie, więc trzeba do tego podejść zdroworozsądkowo. Nie zapewnimy bezpieczeństwa komuś, kto specjalnie nie będzie o nie dbał. Użyję metafory — jeśli ktoś ma chęć chodzenia w nocy po skraju dachu, to trzeba zakładać, że prędzej czy później się poślizgnie i spadnie. Podobnie jak ludzie skaczący na bungee, którzy nie biorą pod uwagę tego, że ta lina statystycznie też może się urwać. Jeśli więc otwieramy coś i zachęcamy do tego ludzi, to chcą z tego skorzystać — podkreśla prof. Sokołowski. — Jeśli robią to w sposób mniej świadomy, to nie dziwmy się, że takie są reakcje społeczne ludzi, którzy — przypominam — w połowie marca zostali zamknięci w domach.


— Rząd nie stwarza wrażenia, braku zaufania do społeczeństwa? — pytamy.

Zaskoczyła ich pewnie skala przedsięwzięcia. Nie wiem, czy to (wydarzenie w Zakopanem — red.) była jakaś akcja ogłoszona w mediach społecznościowych, ale arabska rewolucja zaczęła się właśnie w taki sposób — przypomina prof. Sokołowski. — Mówi się, że to, co nie jest zabronione, jest dozwolone. To tak, jakby miasto postawiło na szyny tramwaje i wywiesiło później kartkę „zachęcamy do jazdy autobusami, tramwaje będą jeździły puste”. A sztandarowym absurdem, który trafi chyba do książek, jest słynny zakaz wstępu do lasu — dodaje.


POLITYCY KOMENTUJĄ


Monika Walentyna Falej (prawniczka) - kandydat do Sejmu w okręgu nr 34, numer na liście 1
Lista numer 3 - KOMITET WYBORCZY SOJUSZ LEWICY DEMOKRATYCZNEJ
członek partii politycznej: Wiosna Roberta Biedronia
Siedziba Okręgowej Komisji Wyborczej - ElblągChyba tego (tłumów — red.) się rząd spodziewał, skoro pozwolił hotelom na otwarcie — zakłada Monika Falej, posłanka Lewicy. — Wiadomo było, że ludzie się na to rzucą. Przecież są spragnieni odpoczynku. Osobiście bym tam nie pojechała ze względu na bezpieczeństwo swoje i bliskich. Filmiki, na których widzimy zabawę na Krupówkach, napawają mnie pewną troską. Ale trudno od ludzi wymagać, żeby nie korzystali z czegoś, co im na dłuższy czas zabrano — podkreśla. — Jest oczywiście możliwość, że rząd znowu zamknie hotele, bo skoro nie dbamy o reżim sanitarny, to przynajmniej w tej kwestii dajemy rządowi argument. Jeśli chcemy dbać o tę gałąź gospodarki, to musimy też zadbać o bezpieczeństwo np. personelu hoteli. Jeśli zakażenia skoczą, to przecież rząd momentalnie znowu zamknie hotele. Korzystajmy z tego z głową — apeluje Monika Falej.

Wojciech Kossakowski (prawnik) - kandydat do Sejmu w okręgu nr 35, numer na liście 4
Lista numer 2 - KOMITET WYBORCZY PRAWO I SPRAWIEDLIWOŚĆ
członek partii politycznej: Prawo i Sprawiedliwość
Siedziba Okręgowej Komisji Wyborczej - OlsztynMyślę, że wcale nie ma zdziwienia w kwestii samej obecności turystów w Zakopanem, bo przecież obostrzenia były poluzowane. Zdziwienie mogą wzbudzać tylko filmiki, które pokazały, że nie zachowywano dystansu, nie noszono maseczek itd. — mówi Wojciech Kossakowski, poseł PiS. — To napawa niepokojem. Ale z drugiej strony trzeba się wykazać zrozumieniem, bo to pewnie były młode osoby i też mają — jak my wszyscy — dosyć obostrzeń. Musimy jednak uzbroić się w cierpliwość — podkreśla.

Skoro ludzie nie zachowują obostrzeń, to rząd może pomyśleć o ponownym zamknięciu branży?

To nie działa na takiej zasadzie. Musimy być odpowiedzialni, bo inaczej wzrośnie liczba zakażeń i powyżej 10 tys. dziennie będziemy musieli te obostrzenia zaostrzyć. Wszyscy powinni mieć świadomość, że to jest warunkowe i nie dajmy się złudzeniu, że już pokonaliśmy pandemię — mówi Wojciech Kossakowski.

A co z żółtą strefą? Od 50 dni spełniamy wskaźnik, który według listopadowych wytycznych zakłada wprowadzenie żółtej strefy na terenie całego kraju.

Ale mamy luzowanie obostrzeń. Cały czas jest prowadzona analiza i w zasadzie trochę jesteśmy w żółtej strefie, bo obostrzenia są mniejsze — uważa Wojciech Kossakowski. — Przyglądamy się liczbie zakażeń. Mimo że jest ich stosunkowo mało, to może uśpić naszą czujność — dodaje.

PJ