Dialog pozwala odkryć nie tylko odmienność

2021-01-08 14:11:49(ost. akt: 2021-01-08 18:26:09)
Irena Betko: Już prawie nie mam rocznika, na którym nie spotkałabym studentów z Ukrainy, Rosji czy Białorusi

Irena Betko: Już prawie nie mam rocznika, na którym nie spotkałabym studentów z Ukrainy, Rosji czy Białorusi

Autor zdjęcia: archiwum prywatne

Choć nie dostrzegamy tego na co dzień, Olsztyn jest miastem wielokulturowym. W stolicy Warmii i Mazur spotkamy przedstawicieli przeróżnych państw. Najwięcej gości przyjeżdża do nas zza wschodniej granicy. Co przyciąga obcokrajowców do naszego miasta?
Przede wszystkim praca. Pomimo pandemicznego kryzysu popyt na zagranicznych pracowników utrzymywał się cały czas. Przez ostatnie 11 miesięcy do powiatowych urzędów pracy złożono 41 tys. 136 oświadczeń o powierzeniu pracy cudzoziemcom. Są też podróżnicy, którzy przywędrowali do nas po wiedzę.

Moi studenci dają sobie radę
Edukacyjna oferta Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego przyciąga z kolei studentów z innych państw. Na co dzień pracuje z nimi dr hab. Irena Betko, prof. UWM z Katedry Literatur Wschodniosłowiańskich Instytutu Literaturoznawstwa (Wydział Humanistyczny).
— Już prawie nie mam rocznika, na którym nie spotkałabym studentów z Ukrainy, Rosji czy Białorusi — zauważa. — W latach ubiegłych mieliśmy także gości z Kazachstanu i Moładawii. Zachęca ich bliskość geograficzna i kulturowa. Ale też możliwość kształcenia się w zakresie rusycystyki i zdobycia dyplomu uznawanego w krajach Wspólnoty Europejskiej. Ponadto żyjąc w Polsce, mają możliwość nauki języka polskiego oraz poznawania polskiej kultury. A także nawiązania kontaktów do dalszej współpracy naukowo-zawodowej. Podobnie jak polscy studenci, często łączą oni naukę z pracą — dodaje.

[highlight]Zbigniew Chojnowski: Rosyjscy studenci przejawiali szczególne zainteresowanie literaturą polską. Zauważyłem w nich pasję, której często brakuje naszym studentom.[/highligt]Czy udaje im się pogodzić te dwie sfery?
— W przypadku studentów z krajów byłego ZSRR nie zauważyłam jakichś szczególnych trudności — przyznaje profesor Betko. — Moi studenci dają sobie radę i szybko adaptują się w nowych warunkach. Sprawnie zaliczają sesje. Nie mają problemów ze znalezieniem pracy, co jest szczególnie ważne, bo muszą sami zarobić na własne utrzymanie. Bardzo cieszy mnie również fakt, że świetnie dogadują się z polskimi kolegami z grupy. Mogą liczyć na ich wsparcie, ale też sami, w razie potrzeby, są gotowi udzielić pomocy. Wymieniają się notatkami z zajęć, materiałami edukacyjnymi oraz informacjami organizacyjnymi.
Praca ze studentami, a szczególnie zagranicznymi, wymaga indywidualnego podejścia.
— Prowadzenie wykładów i ćwiczeń w grupach mieszanych to niewątpliwie ciekawe wyzwanie — potwierdza. — Chociaż z racji pochodzenia nasi goście dobrze mówią po rosyjsku, to nie zawsze biegle posługują się językiem polskim. Z tego względu na zajęciach prowadzonych w języku polskim potrzebują czasem dodatkowej pomocy, jakiej oczywiście zawsze im udzielam. Zachęcam do zadawania pytań, staram się stworzyć atmosferę, w której czuliby się bardziej komfortowo — zapewnia.

Zajęcia dla przedstawicieli różnych kultur to okazja na inicjowanie ciekawych dyskusji.
— Studenci ze Wschodu są otwarci, chętnie dzielą się własnymi opiniami — chwali Irena Betko. — Ciekawie opowiadają o uniwersyteckich obyczajach jakie panują w ich ojczyźnie. Bliższe poznanie odmiennych systemów nauczania, a także formalnych i nieformalnych tradycji, na jakich się opierają, pozwala spojrzeć po nowemu na nasze rodzime podwórko. A więc zauważyć pewne mankamenty, ale jednocześnie dostrzec mocne strony. Dialog pozwala nie tylko odkryć odmienność. Daje on możliwość pełniejszego zrozumienia „naszości”. Gdy autentycznie otwieramy się na drugiego człowieka, jego umysł staje się rodzajem lustra, w którym się przyglądamy.

Powinni nas odwiedzać częściej
Obecność zagranicznych studentów i wykładowców jest ważna dla lokalnego środowiska akademickiego — uważa prof. dr hab. Zbigniew Chojnowski, dyrektor Instytutu Literaturoznawstwa na Wydziale Humanistycznym UWM.
— Przedstawiciele innych krajów szalenie wzbogacają ofertę dydaktyczną oraz naukową naszego uniwersytetu — przekonuje. — Wymiana myśli, wrażliwości czy też doświadczeń kulturowych i historycznych tworzy różnorodne punkty widzenia. Dzięki temu, zwłaszcza w humanistyce, możemy dostrzec nowe horyzonty badawcze. Bardzo istotną częścią takich kontaktów jest nie tylko sfera dydaktyki czy naukowa, ale też spotkania kuluarowe. Rozmowy o codzienności, o warunkach pracy, punktacji, ocenie pracownika, uwarunkowaniach strukturalnych uniwersytetu. Ten aspekt towarzyski również bardzo pozytywnie wpływa na rozwój zawodowy — zaznacza.

Profesor Chojnowski miał okazję prowadzić zajęcia, na które uczęszczali studenci z obwodu kaliningradzkiego.
— To była młodzież studiująca polonistykę w Kaliningradzie. Dla mnie było to cenne doświadczenie. Ci rosyjscy studenci przejawiali szczególne zainteresowanie literaturą polską. Zauważyłem w nich pasję, której często brakuje naszym studentom.

Jedna z zagranicznych studentek wywarła na olsztyńskim wykładowcy szczególne wrażenie.
— Nazywała się Maria Striekozowa — wspomina. — Zaskoczyła mnie tym, że zajęła się literaturą polską o Holokauście. Była zafascynowana tym tematem. Jak sama stwierdziła, rosyjscy uczeni nie prowadzą specjalnych badań nad obecnością Holokaustu w literaturze rosyjskiej, co mnie zdziwiło. Moim zdaniem zagraniczni studenci oraz wykładowcy, którzy interesują się naszą kulturą, powinni nas odwiedzać zdecydowanie częściej. Niestety w dobie pandemii przyjazdy takich gości są niemożliwe — ubolewa.

Paweł Snopkow