Porwanie Krzysztofa Olewnika w archiwum X

2020-10-26 18:10:06(ost. akt: 2020-10-26 12:54:38)
Ojciec porwanego Włodzimierz Olewnik (z lewej) wszędzie szukał pomocy. Także w Olsztynie

Ojciec porwanego Włodzimierz Olewnik (z lewej) wszędzie szukał pomocy. Także w Olsztynie

Autor zdjęcia: archiwum GO

Ta sprawa wciąż budzi emocje. Dziś mija 19 lat od porwania Krzysztofa Olewnika. Do odnalezienia ciało ofiary, oskarżenia i skazania sprawców zbrodni doprowadziła Prokuratura Okręgowa w Olsztynie. Jednak ciągle na wiele pytań nie ma odpowiedzi.
Krzysztof Olewnik, syn właściciela zakładów mięsnych w Drobinie, został porwany w nocy z 26 na 27 października 2001 roku. Nie wrócił do domu, choć rodzina przekazała bandytom okup. Do odnalezienia ciało ofiary, oskarżenia i skazania sprawców zbrodni doprowadziła Prokuratura Okręgowa w Olsztynie. Minęło prawie 20 lat, lecz okoliczności najgłośniejszego w historii polskiej kryminalistyki porwania, dalekie są od całkowitego wyjaśnienia. Sprawie towarzyszyło zbyt wiele zastanawiających przypadków: samobójstwa oskarżonych, pogubione akta i dowody rzeczowe, pomyłka w ekspertyzie DNA. Rodzina zamordowanego pyta przede wszystkim o zleceniodawców porwania.

Przed porwaniem w domu Krzysztofa Olewnika odbyła się towarzyska impreza z udziałem policjantów. Niektórzy z jej uczestników brali potem udział w pierwszych czynnościach śledczych, a sprawą zajmowała się lokalna prokuratura. Stąd, być może — pojawiająca się zresztą do dziś – wersja o samouprowadzenia Krzysztofa Olewnika i idące za tym plotki, że był on widziany w Niemczech. Gdyby organa ścigania od początku potraktowały rzecz poważnie, Krzysztof Olewnik nie stracił by życia.

Ojciec porwanego Włodzimierz Olewnik wszędzie szukał pomocy. Bardzo często przyjeżdżał do Olsztyna, uzyskując wsparcie Warmińsko-Mazurskiego Stowarzyszenia na Rzecz Bezpieczeństwa, które powstało w naszym mieście po serii porwań biznesmenów jesienią 2000 roku.

Pertraktacje między porywaczami a rodziną o wysokość okupu trwały wiele miesięcy. Policja niby o wszystkim wiedziała — sprawą zajmował się już wówczas Radom — lecz w momencie przekazania pieniędzy kompletnie zawiodła. Nie spisano np. numerów banknotów, a policyjna obstawa, która miała jechać za samochodem, z którego siostra Krzysztofa Olewnika wyrzuciła torbę z okupem, zgubiła się... bo nie znała Warszawy. Torba z 300 tysiącami euro zrzucona została 24 lipca 2003 z wiaduktu Trasy AK na ulicę Gwiaździstą w Warszawie w miejscu, w którym porywacze specjalnie zrobili dziurę w ekranie ochronnym oznaczając ją... czerwonymi lampkami i zniczami. To nie było jedyne zaniedbanie policji...


[...]

Czytaj e-wydanie

To tylko fragment artykułu. Cały przeczytasz w poniedziałkowym (26 października) wydaniu Gazety Olsztyńskiej

Aby go przeczytać kliknij w załączony PDF lub wejdź na stronę >>>kupgazete.pl

Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. xxx #2994589 | 5.172.*.* 27 paź 2020 15:27

    Powstały książki na ten temat. Wszystko wskazuje na to, że za tym stały służby specjalne i prawdopodobnie wcale nie polskie. Młody Olewnik wpakował się w międzynarodowy handel stała. Czy tylko stalą? Założył z kolegą firmę Krups( nazwa od nazwiska kolegi). I wlazł w paradę międzynarodowym graczom na tym rynku. Stal jest surowcem strategicznym.

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

  2. babcia #2994071 | 83.9.*.* 27 paź 2020 08:42

    Panuje powszechne przekonanie, że to przedstawiciele organów ścigania doprowadzili do śmierci porwanego.

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

  3. ZzZ #2993578 | 88.156.*.* 26 paź 2020 18:23

    Akurat olsztyńska prokuratura i policja tak działały w tej sprawie że sami powinni dostać zarzuty

    Ocena komentarza: warty uwagi (17) odpowiedz na ten komentarz