Kolejny atak wilków na bydło w gminie Bisztynek

2020-10-05 14:25:00(ost. akt: 2020-10-05 14:32:48)
Jan Hawryszkiewicz pokazuje miejsce, gdzie znalazł zagryzionego cielaka. Nadal są tu ślady krwi.

Jan Hawryszkiewicz pokazuje miejsce, gdzie znalazł zagryzionego cielaka. Nadal są tu ślady krwi.

Autor zdjęcia: Andrzej Grabowski

- Nie wierzyłem w te wilki, a teraz sam się przekonałem, że są i atakują bydło - mówi Jan Hawryszkiewicz, rolnik z Biegonit koło Bisztynka. Wczoraj wieczorem znalazł zagryzione cielę ze swego stada. To kolejny przypadek w gminie Bisztynek.
Biegonity to wieś o rozproszonej zabudowie. W jednym z kolonijnych siedlisk gospodarują Beata i Jan Hawryszkiewiczowie. Prowadzą hodowlę bydła opasowego. Zajmują się też inną produkcją rolną.

Jadę do nich po sygnale, że wilki po raz kolejny zaatakowały bydło. Przypominamy, że pierwszy taki przypadek w gminie Bisztynek został odnotowany 30 sierpnia. Wówczas wilki rozszarpały byczka Marka Stefańskiego z Kokoszewa.

Gospodarstwa Hawryszkiewiczów i Stefańskich dzieli niewielki stosunkowo kompleks leśny. Ich domostwa dzieli odległość około 1,5 kilometra.

- Można powiedzieć, że jesteśmy sąsiadami przez las - mówi Jan Hawryszkiewicz dodając, że po publikacji materiału dotyczącego Stefańskiego nie wierzył w to, że to wilki rozszarpały tego byczka.

- Wczoraj wieczorem wraz z żoną usłyszeliśmy głośne ryczenie z paśnika gdzie było nasze stado. Myślałem początkowo, że to być może dorosłe byki stały się agresywne. Po dojechaniu na miejsce okazało się, że jedno z cieląt leży a jego wnętrzności są na wierzchu - mówi Jan Hawryszkiewicz.

- Cielę-jałówka jeszcze żyło. Jeszcze ruszało oczyma i oddychało. Przyznam, że się popłakałam - mówi Beata Hawryszkiewicz.

Cielak wkrótce zdechł. Oboje zabrali go do terenówki i przewieźli do gospodarstwa i położyli w pomieszczeniu budynku gospodarskiego.

Idziemy tam, aby obejrzeć ciało. Rzeczywiście wnętrzności zwierzęcia są na wierzchu. Rolnik pokazuje mi też rany na gardle i na pośladkach. Na gardle są to dwa podłużne "cięcia". Na pośladkach głębokie, okrągłe rany, które na myśl przywodzą natychmiast kły, które je mogły pozostawić. Nie ma żadnych ran na nogach.

Fot. Andrzej Grabowski

Fot. Andrzej Grabowski

- Na te rany zwrócił mi uwagę lekarz weterynarii, który dziś u mnie był. Oglądałem z nim też miejsce, gdzie znaleźliśmy tego cielaka. Dziś znaleźliśmy tam ślady krwi. Niestety nie można tam znaleźć tropów, bo to gęsta łąka - opowiada Jan Hawryszkiewicz.

Opowiada też, że już wczoraj telefonował do różnych instytucji, aby sprawę zgłosić. Udało mu się to dopiero dziś. Powiadomił też Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska w Olsztynie, bo tak mu poradził doradca rolny z Ośrodka Doradztwa Rolniczego.

- Pracownicy RDOŚ mają przyjechać do mnie w ciągu kilku dni. Kazali mi zrobić zdjęcia a same zwłoki oddać do utylizacji - mówi rolnik.


Małżeństwo jest przekonane, że tylko dlatego, że zdecydowali się pojechać na pastwisko wilki nie rozszarpały cielaka całkowicie.

- Musieliśmy je spłoszyć jadąc samochodem, bo ten cielak jeszcze żył - powtarzają.

A jaką stratę ponieśli?
- To trudno ocenić. Nie sprzedajemy tak małych cieląt. Ten miał wagę 150 do 180 kilogramów. Urodził się w lipcu. Sprzedajemy zwykle roczne sztuki. Na rocznej sztuce uzyskujemy cenę około 2 000 złotych - mówi pani Beata Hawryszkiewicz.

Oboje mówią, że teraz będą spędzać stado na noc do obory. Dowiedzieli się, że ponieważ wilki nie zjadły cielaka to mogą spróbować zapolować raz jeszcze.

Rozmawiamy jeszcze o innych sposobach zabezpieczania gospodarstwa. Są to m.in. fladry, czyli ogrodzenie z licznymi taśmami materiału, których z jakichś powodów wilki prze przekraczają. To jedna ze skuteczniejszych metod zabezpieczenia stad przed atakami wilków.

- Poprosiłem was o nagłośnienie sprawy, aby informacja o bytujących w pobliżu wilkach dotarła do innych rolników. Jak mówiłem, sam nie wierzyłem w to, że wilki są w pobliżu, ale teraz się przekonałem, że jednak są - mówi Jan Hawryszkiewicz.

Wracając do Bisztynka zajeżdżam jeszcze do Marka Stefańskiego. Informuję go, że u jego sąsiada doszło do zagryzienia cielęcia.
- To jednak wróciły - mówi Marek Stefański.

Przypomnijmy, że po 30 sierpnia rolnik znalazł szczątki jednego byczka, a doliczył się braku jeszcze 3 innych sztuk bydła. Pytam więc, czy odnalazł choćby szczątki tych zwierząt.

- Teraz niedawno znalazłem tylko kości po tych sztukach. Musiały być upolowane jeszcze przed 30 sierpnia - mówi.

Pytam, czy coś się dzieje z jego sprawą zgłoszoną do RDOŚ w Olsztynie.
- Nie mam żadnych odpowiedzi. Od tamtego dnia kiedy byli u mnie pracownicy RDOŚ jest cisza - dodaje

Andrzej Grabowski
a.grabowski@gazetaolsztynska.pl

Źródło: Gazeta Olsztyńska

Komentarze (18) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Podlasie #2999817 | 37.248.*.* 2 lis 2020 12:39

    Na granicy podlasia z warmińsko mazurskiem wilki też atakują bydło, owce, zjadają psy tylko łańcuch zostaje od dawna tak się dzieje. Niestety państwo ma swoje ustawy i mają gdzieś ludzkie problemy.

    odpowiedz na ten komentarz

  2. AJA #2982074 | 10.10.*.* 8 paź 2020 02:26

    Oczywiście wilki i wielki krzyk, że leśnicy nad tym nie panują, a ciekawe czyje są te dwa duże kudłate owczarki niemieckie szwendające się nocami i czasami rano po jezdni w okolicy pierwszego z zaatakowanych gospodarstw? Pieski dość niechętnie ustępują z jezdni, więc stanowią w moim przekonaniu większe zagrożenie dla ludzi niż owe groźne wilki. Poza tym jak Sobie mieszańców naprodukujecie, to dopiero będzie płacz i pretensje oczywiście do leśników.

    odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. nie-weganka #2981496 | 37.47.*.* 6 paź 2020 17:57

      Informacja dla niedowiarków WILKI SĄ i mimo że w opinii fachowców są wyjątkowo płochliwe są coraz odważniejsze. Już atakują nie tylko na oddalonych od ludzi pastwiskach, ale wchodzą w ludzkie zabudowania. Na moim podwórku były 4 dni temu - widziałam je na oświetlonym podwórku - 3 sztuki identyczne jak klony. Latem dwukrotnie miałam wyraźne ślady ich bytności, ale jak wielu nie mogłam uwierzyć że zrobiły się już tak odważne i wmawiałam sobie że to pewnie dzikie psy, mimo że ślady wyraźnie wskazywały na wilki .... niestety ale coraz większa odwaga tak płochliwych zwierząt świadczy o tym że jest ich zdecydowanie więcej niż mówi się oficjalnie i że niedługo zaczną być groźne nie tylko dla zwierząt .... Na razie zadowalają się cielakami, owcami czy niestety psami które próbują je odpędzić od ludzkich domów, ale czy na tym skończy głodna wataha ...? Podtrzymanie gatunku - jak najbardziej, ale dlaczego znów bez głowy i na żywioł !!!!

      Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

    2. hipocrazy #2981235 | 195.225.*.* 6 paź 2020 10:36

      Biedny cielaczek. Ale kotlety smakują. Prawda?

      Ocena komentarza: poniżej poziomu (-3) odpowiedz na ten komentarz

    3. marucha #2981230 | 195.225.*.* 6 paź 2020 10:31

      To nie wilki tylko dzikie psy. Odradzam grzybobranie.

      Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

      Pokaż wszystkie komentarze (18)