Nie przyjął mandatu, sprawa w sądzie. Jego zdaniem znaki nie obowiązywały
2020-09-24 08:00:00(ost. akt: 2020-09-23 19:32:29)
BARTOSZYCE || Próba ukarania mandatem mieszkańca miasta za wjazd samochodem na plac Konstytucji 3 Maja skończy się w sądzie. Nasz rozmówca jest przekonany o tym, że ustawione na "Kwadracie" znaki drogowe, mimo że stały, to jeszcze nie obowiązywały.
Wszystko zaczęło się 5 września, około godziny 18.30 — opowiada nasz rozmówca.
— Wjechałem moim samochodem, który ma numery rejestracyjne z innego województwa, na plac Konstytucji 3 Maja. Skręcałem w prawo z ulicy Kętrzyńskiej. Dojechałem do jednego z ogródków gastronomicznych i zostałem zatrzymany przez Straż Miejską. Strażnik od razu powiedział mi, że nakłada na mnie mandat karny w wysokości stu złotych za niezastosowanie się do znaku "zakaz ruchu w obu kierunkach". Wjeżdżając na plac tego znaku nie widziałem. Potem jednak oznakowaniu przyjrzałem się bardzo dokładnie. Strażnik nie pouczył mnie o prawie do odmowy przyjęcia mandatu. I tak go nie przyjąłem. Jestem prawnikiem i znam przepisy. Strażnik nie pouczył mnie też o skutkach prawnych nieprzyjęcia mandatu, a na moje pytanie odrzekł jedynie "zobaczy pan". To, że znam przepisy nie zwalnia strażnika z obowiązku poinformowania o dalszym biegu sprawy — mówi mieszkaniec Bartoszyc.
Mężczyzna dodaje, że po zatrzymaniu przyglądał się działaniom strażników.
— Zauważyłem wtedy pewną prawidłowość: osoby kierujące autami na bartoszyckich tablicach rejestracyjnych były pouczane, a na tablicach spoza powiatu natychmiast karane. Tak było z panią, która kierowała autem na giżyckich numerach — twierdzi nasz rozmówca.
Dlaczego, jak sam powiedział, nie widział ustawionego na placu znaku zakazu wjazdu?
— Sam się nad tym zastanawiałem, więc to sprawdziłem. Moim zdaniem znak jest ustawiony niezgodnie z rozporządzeniem Ministra Infrastruktury w sprawie szczegółowych warunków technicznych dla znaków i sygnałów drogowych oraz urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego i warunków ich umieszczania na drogach — uważa prawnik.
— Rozporządzenie mówi, że znak drogowy musi być ustawiony w odległości od pół metra do dwóch metrów od krawędzi jezdni. Ten znak stoi 2,4 metra od krawędzi. Wielkość liter na znaku też jest mało czytelna, choć zgodna z rozporządzeniem. Zbyt duża odległość od krawędzi jezdni powoduje, że znak "wtapia się" w grafiki i reklamy restauracji oraz apteki, przez co staje się niewidoczny dla kierowców wjeżdżających na plac. Za "zakazem ruchu", w odległości kolejnych dwóch metrów, stoi maszt z trzema następnymi znakami. To też nie jest prawidłowe. Kolejny znak może stać dopiero 10 metrów od poprzedniego. Jasno mówią o tym przepisy — przekonuje kierowca.
Mężczyzna zażądał od Urzędu Miasta Bartoszyce oraz Starostwa Powiatowego w Bartoszycach informacji publicznej związanej z oznakowaniem placu Konstytucji 3 Maja. Niezależnie od tego, 8 września złożył też skargę do Komendanta Wojewódzkiego Policji w Olsztynie na działania funkcjonariuszy SM, w jego ocenie niezgodne z przepisami kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenia.
Z pisemnej odpowiedzi na wniosek o udostępnienie informacji publicznej podpisanej przez sekretarza urzędu miasta Roberta Pająka nasz rozmówca dowiedział się, że 5 września Straż Miejska skontrolowała na placu siedmiu kierowców: cztery osoby otrzymały mandaty, jedna odmówiła jego przyjęcia, a dwie pouczono.
Na pytanie, czy oznakowanie na placu ustawione jest zgodnie ze wspomnianym wcześniej rozporządzeniem, odpowiedziano jednym słowem: "tak".
Mężczyzna otrzymał z urzędu również projekt organizacji ruchu oraz "Klauzulę rozpatrzenia projektu organizacji ruchu", wydawaną przez Starostwo Powiatowe w Bartoszycach, które jest instytucją nadzoru nad prawidłowym ustawieniem znaków drogowych w powiecie.
Dokument ten powołuje się na wspomniane wyżej rozporządzenie i stwierdza, że znaki na placu muszą być ustawiane zgodnie z nim.
Jest tam też pouczenie, że na 7 dni przed wprowadzeniem organizacji ruchu należy powiadomić m.in. starostwo o faktycznym terminie jej wprowadzenia.
Brak tego wymogu powoduje utratę ważności zatwierdzonej organizacji ruchu.
— Klauzula nosi datę 3 września. Moim zdaniem nie jest więc możliwe faktyczne wprowadzenie nowej organizacji ruchu już 5 września, bo "na 7 dni przed faktycznym jej wprowadzeniem" musi być powiadomione między innymi starostwo i policja. Dlatego uważam, że choć 5 września znaki już stały, to jeszcze nie obowiązywały — mówi nasz rozmówca.
W tej sprawie skontaktowaliśmy się ze starostą powiatu Zbigniewem Nadolnym.
— Takie powiadomienie, datowane na 7 września, wpłynęło do starostwa 9 września. Z treści pisma wynika, że faktyczną datą wprowadzenia organizacji ruchu jest 4 września — odpowiedział, gdy zapytaliśmy o powiadomienie.
O to samo zapytaliśmy również Komendanta Powiatowego Policji w Bartoszycach.
Poinformowany o tym nasz rozmówca stwierdził jedynie, że przepisy i terminy są tu jednoznaczne, a burmistrz nie jest od kwestionowania treści rozporządzeń. Jego zdaniem 5 września nowa organizacja ruchu nie obowiązywała.
A co dalej ze sprawą wykroczenia, za które miał być ukarany mandatem?
— Straż Miejska przysłała mi pismo, że odstępuje od przesłuchania mnie w charakterze podejrzanego o wykroczenie. Złożyłem więc wyjaśnienia na piśmie i złożyłem szereg wniosków dowodowych. Żaden z nich nie został wykonany przez straż. Otrzymałem też pismo, datowane na 17 września, że straż przesłała do sądu wniosek o ukaranie mnie za wykroczenie. Jutro (rozmawialiśmy w poniedziałek 21 września — red.) idę zapoznać się z aktami i aby ponownie złożyć moje wnioski dowodowe. Kwestia mojej winy zostanie rozpatrzona przez sąd i cierpliwie na to czekam — mówi mężczyzna.
— Uważam, że nie jestem winny, bo wykroczenie można popełnić tylko umyślnie, czyli wiedząc o tym, że je się popełnia. Tymczasem znaki są ustawione tak, że ich po prostu nie widać. Nieprawidłowe ustawienie stwarza też niebezpieczeństwo, bo jest tam choćby znak informujący o przejściu dla pieszych, którego również nie widać. Ktoś, kto wydaje rozporządzenie jasno określające sposób ustawienia znaków, robi to zapewne dlatego, żeby były one widoczne dla kierowców. Znaki, o których mówię, powinny być bliżej krawędzi jezdni. Wystarczy je umieścić na wygiętym maszcie, tak jak przy ulicy Rynkowej.
Po rozmowie sami przejechaliśmy trasą, jaką 5 września jechał mężczyzna. Trzeba przyznać, że nawet w ciągu dnia znaki są słabo widoczne. Wykorzystaliśmy przy tym, z ciekawości, samochód, który ma systemy identyfikacji znaków drogowych i w przypadku "napotkania" znaków zakazu ruchu lub zakazu wjazdu wyświetla komunikat: "sprawdź kierunek ruchu" oraz ostrzega dźwiękiem przed jazdą pod zakaz.
Po wjechaniu na plac system auta nie zareagował. Sami zmierzyliśmy też odległość krawędzi znaku od krawędzi jezdni. Wyniosła ona 2,4 metra.
Andrzej Grabowski
Źródło: Gazeta Olsztyńska
Komentarze (19) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
Mieszkaniec śródmieścia #2979211 | 10.10.*.* 1 paź 2020 17:35
Mamy już 1 października a barany dalej zapieprzają po kwadracie pod zakaz. Rodziny z dziećmi miło spędzają czas a leniowi jednemu z drugim nie chce się kawałek przejść. 500 i 5 pkt.
odpowiedz na ten komentarz
Zenek #2977631 | 5.184.*.* 28 wrz 2020 11:16
Czyli jeśli wyrok będzie uniewinniający to ktoś powinien teraz wszystkim co dostali tam taki sam mandat oddać pieniądze
Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz
Ale #2976476 | 31.0.*.* 24 wrz 2020 21:08
Ale wy jesteście nudni jak się czyta te komentarze. Eksperci się znaleźli , zacznijcie sami przestrzegać te przepisy a później komentujecie. Żenada wypowiadają się a sami przepisy łamią.
Ocena komentarza: poniżej poziomu (-3) odpowiedz na ten komentarz
ja #2976408 | 5.173.*.* 24 wrz 2020 18:34
moim skromnym zdaniem: panom ze straży miejskiej zapomniało się że to nie praca a służba- dla ludzi nie dla pieniędzy budżetowych; panu kierowcy jak podejrzewam mogło nie chcieć szukać się wolnego do parkowania miejsca a z pewnością oddalonego od punktu docelowego i staną sobie tam gdzie mu wygodnie (wielu tak robi- ja tylko na chwilkę). Nie wiem czy ma znaczenie dla osoby, która się zatrzymuje w miejscu gdzie stać nie powinna ile cm od jezdni stoi znak i od kiedy obowiązuje skoro już jest. Zastanawiam się czy straż miejska uczciwie robi jednych pouczając, drugich karząc mandatem skoro zrobili to samo.
Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz
Pan Zbyszek #2976233 | 88.156.*.* 24 wrz 2020 13:05
Dobrym obyczajem, po wprowadzaniu nowej organizacji ruchu, jest danie kierowcom kilka dni czasu na zaznajomienie się z nią, a strażników lub policję wysyła się, żeby pouczała, a nie żeby na drugi dzień po wprowadzeniu zmian łupiła mandatami.
Ocena komentarza: warty uwagi (12) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)