Osiem lat poświęceń, piętki i as z rękawa — tak Constract zdobył Puchar Polski

2020-08-31 13:09:44(ost. akt: 2020-08-31 13:27:20)
Vitinho w akcji — za chwilę piłka przeleci między nogami Mateusza Bednarczyka, a Constract wyjdzie na prowadzenie 2:0

Vitinho w akcji — za chwilę piłka przeleci między nogami Mateusza Bednarczyka, a Constract wyjdzie na prowadzenie 2:0

Autor zdjęcia: Mateusz Partyga

Pierwszy w historii finał Pucharu Polski w futsalu za nami. Emocji nie brakowało do ostatniego gwizdka. Te najpiękniejsze, czyli prawdziwa sportowa, niczym nie skrępowana radość była zaraz po zakończonym spotkaniu.
Constract Lubawa — Clearex Chorzów 5:3 (2:2)
Bramki: Piórkowski (8), Vitinho (9), Pereira (22), Raszkowski (37), Kriezel (40) — Sebastian Leszczak 3 (17, 19, 33),

KS Constract Lubawa został największym zwycięzcą i z tym nie da się dzisiaj w żaden sposób dyskutować. Ludzie, którzy przed 7 laty mieli po prostu duże, dla wielu wybujałe ambicje w ostatnią niedzielę udowodnili, że hasło ”Wiara w zwycięstwo, to wiara w sukces” cały czas jest aktualne, a niedowiarkowie mają okazję przekonać się, że to nie tylko hasło.

Idąc jednak do sedna, czyli największego wydarzenia w historii sportów drużynowych w Lubawie i gminie Lubawa co najmniej ostatniej dekady — finał Pucharu Polski w futsalu KS Constract — Clearex Chorzów był nie lada gratką dla tych, którzy lubią przewidywać przebieg meczów już przed ich rozpoczęciem. Z jednej strony Constract musiał wygrać, czyli atakować, ale z drugiej już skromne 1:0 dawało puchar. Clearex w Chorzowie pokazał, że lepiej czuje się w kontrach niż w ataku pozycyjnym (chorzowianie wygrali na swoim terenie 2:1), ale powracający do składu Sebastian Leszczak był największą przedmeczową zagadką.


Na boisku szybko okazało się, że Constract jedyne co ma w głowie, to dawać od pierwszego gwizdka wszystko co ma najlepsze — pressing i duża ruchliwość sparaliżowały czterokrotnych zdobywców Pucharu Polski. Efekty przyszły bardzo szybko. Najpierw Bartłomiej Piórkowski genialnie przesunął piłkę pietą myląc Mateusza Bednarczyka i — jak się później okazało — nie była to ostatnia „piętka” w tym meczu. Chwilę później rozgrywający doskonałe zawody Vitinho podwyższył na 2:0.

Do podniesienia trofeum droga była jeszcze niezwykle długa i kręta. Pierwsze wyboje zaczęły się po odgwizdaniu 5. przewinienia po stronie gospodarzy. Constract w dość kontrowersyjnych sytuacjach na połowie rywali szybko zrobił kolejne dwa. Okazje z rzutów karnych przedłużonych świetnie wykorzystał Sebastian Leszczak, pokonując kolejno Imanola Chaveza i Nicolae Neagu. W chwilę z prowadzenia nie zostało zupełnie nic, a wynik dwumeczu znowu był na korzyść Clearexu.

Po przerwie tylko dwóch minut potrzebował duet Sebastian Grubalski – Pereira by wyprowadzić gospodarzy na prowadzenie, które wciąż nie dawało upragnionego trofeum. Czasu było jednak dużo, a gra szybka i konsekwentna. Tomasz Lutecki pracował w obronie, ale próbował też strzałów z dystansu. Najlepsza próba zakończyła się jednak tylko obiciem poprzeczki. Najgroźniejszy w pierwszym meczu w barwach chorzowian Przemysław Dewucki tym razem nie mógł czuć się już tak swobodnie, miał jednak u boku głodnego gry i bramek Leszczaka, który w jednej z nielicznych akcji Clearexu doprowadził do wyrównania.
Constract był w sporych tarapatach i znowu potrzebował dwóch goli do ostatecznego triumfu. To był czas na zmianę, potrzebny był as z rękawa Dawida Grubalskiego.

Jakub Raszkowski w bramkarskiej koszulce oznaczał jedno: „Teraz albo nigdy”. Wejście „Raszkiego” niosło ze sobą wiele emocji: powrót po kontuzji, młodość, przebojowość i fakt, że to pierwsze prawdziwe futsalowe "dziecko" trenera Grubalskiego sprawiały, że ewentualne powodzenie tego planu byłoby trenerskim majstersztykiem.


Constract jednak niewzruszony, konsekwentnie i z wiarą parł do przodu próbując z prawa, z lewa, z dystansu. Czas jednak uciekał, na zegarze ostatnie sekundy, aż w końcu na 25. sekund przed syreną Grubalski podał do Tomasza Kriezela, a ten po raz kolejny magicznie, subtelnie, w tylko sobie znany sposób kieruje piłkę do bramki Mateusza Bednarczyka. Niemożliwe stało się możliwe, ukazując to co w futsalu najpiękniejsze. Ostatnie 25. sekund okazało się za krótkim okresem, by całkowicie niedowierzający w to co się stało Clearex mógł cokolwiek zrobić. A później już tylko radość, magia zwycięstwa, tańce, śpiewy i wszystko to co sprawia, że sport warty jest wielkich poświęceń, niezwykłej wiary w siebie, wzajemnego szacunku, zaufania z wszystkich stron.

KS Constract zwyciężył pisząc tym samym jedną z najpiękniejszych sportowych historii ostatnich lat w mieście i gminie Lubawa.

Dawid Klejna