Pielgrzymuje, żeby odzyskać poczucie celu w życiu
2020-07-26 12:10:23(ost. akt: 2020-07-24 10:38:04)
Ten pielgrzym ma za sobą już prawie 1000 kilometrów. W środę wyszedł z Olsztyna w dalszą drogę, a idzie do Santiago de Compostela. Miesiąc temu wyruszył z Rygi. Do przejścia ma prawie 5 tysięcy kilometrów. Grzegorz Stenka w podróż wyruszył, żeby zebrać się w sobie.
Grzegorz Stenka do Olsztyna przyszedł w poniedziałek. Musiał odpocząć, bo pierwszy tysiąc kilometrów dał mu się we znaki. Najpierw zwichnął nogę, potem pojawiło się zatrucie pokarmowe. Jednak już jest w formie i rusza dalej. Pomogła mu w tym gościnna olsztynianka Urszula Jędrychowska, która przygarnęła pielgrzyma do swojego domu.
— Znalazłam w internecie informację o pielgrzymce Grzegorza. Miał zaznaczone miejsca, gdzie będzie szukał noclegu. Olsztyn był jeszcze wolny, więc zaproponowałam gościnę — wyjaśnia Urszula Jędrychowska.
— Znalazłam w internecie informację o pielgrzymce Grzegorza. Miał zaznaczone miejsca, gdzie będzie szukał noclegu. Olsztyn był jeszcze wolny, więc zaproponowałam gościnę — wyjaśnia Urszula Jędrychowska.
Olsztynianka pomoc osobom w potrzebie ma we krwi. Sama pracuje w wydziale spraw społecznych warmińsko-mazurskiego urzędu wojewódzkiego, więc trudno się dziwić, że natychmiast zareagowała na apel pielgrzyma o nocleg.
— W ten sposób, dzięki pomocy dobrych ludzi, ograniczam koszt swojej pielgrzymki — powiedział nam w środę, przy kolacji u Urszuli Jędrychowskiej, Grzegorz Stenka.
— W ten sposób, dzięki pomocy dobrych ludzi, ograniczam koszt swojej pielgrzymki — powiedział nam w środę, przy kolacji u Urszuli Jędrychowskiej, Grzegorz Stenka.
Wysoki, wysportowany i smukły pielgrzym nie ma dużych wymagań. Kawałek miejsca na podłodze, ciepły posiłek i dobre słowo. W zamian oferuje zaniesienie intencji, którą złoży w sanktuarium w słynącym z kultu apostoła Jakuba hiszpańskim mieście. Z natury wesoły pielgrzym, pytany o powód, dla którego sam ruszył w drogę, robi się poważny.
— Ta pielgrzymka, to dla mnie uczenie się świata, ale i zmienianie samego siebie — zdradza.
— Ta pielgrzymka, to dla mnie uczenie się świata, ale i zmienianie samego siebie — zdradza.
Grzegorz Stenka pochodzi z miejscowości Bydlino pod Słupskiem. Ma 34 lata. Jak sam o sobie mówi, zawsze pociągała go przygoda, taka jak autostop, dzięki której zobaczył Europę. W ten sposób był już w Hiszpanii, Francji, Włoszech, na Bałkanach, czy w Czechach i na Węgrzech.
Trasa obecnej pielgrzymki Grzegorza Stenki to szlak św. Jakuba. Już kiedyś nią szedł, tyle że w tzw. wydaniu północnym.
— O szlaku św. Jakuba pierwszy raz usłyszałem podczas pielgrzymki do Częstochowy, nie pamiętam dokładnie na której. Jakiś czas później zobaczyłem film pod tytułem pątniczka. Pamiętam to jak dziś. Był maj 2014. Zagłębiłem się w temacie i nie myśląc długo, dwa miesiące później, byłem już na szlaku trasy francuskiej. Droga zajęła mi 20 dni — wspomina pielgrzym.
— O szlaku św. Jakuba pierwszy raz usłyszałem podczas pielgrzymki do Częstochowy, nie pamiętam dokładnie na której. Jakiś czas później zobaczyłem film pod tytułem pątniczka. Pamiętam to jak dziś. Był maj 2014. Zagłębiłem się w temacie i nie myśląc długo, dwa miesiące później, byłem już na szlaku trasy francuskiej. Droga zajęła mi 20 dni — wspomina pielgrzym.
Tegoroczna wyprawa jest dużo dłuższa. Grzegorz Stenka nie ukrywa, że w podróż wyruszył, żeby zebrać się w sobie. W kwietniu stracił pracę, rozsypał się. Problemy go przerosły. Żeby wstać i zacząć działać, postanowił wyruszyć w drogę. I to dosłownie.
— Santiago jest tylko punktem na mapie. Przecież chodzi o to, co zabierzesz, a nie gdzie dotrzesz. Tak sobie to wytłumaczyłem. Więc obrałem sobie projekt, który nazwałem w głowie Camino de Vida, czyli droga przez życie. Po nieudanych startach, które zapewnił mi przyjaciel COVID, postanowiłem nie zaprzestawać działań, bo kiedy, jak nie dziś — stwierdza.
— Santiago jest tylko punktem na mapie. Przecież chodzi o to, co zabierzesz, a nie gdzie dotrzesz. Tak sobie to wytłumaczyłem. Więc obrałem sobie projekt, który nazwałem w głowie Camino de Vida, czyli droga przez życie. Po nieudanych startach, które zapewnił mi przyjaciel COVID, postanowiłem nie zaprzestawać działań, bo kiedy, jak nie dziś — stwierdza.
I tak się zaczęło. Najpierw było zbieranie funduszy na start. Nie było to łatwe, bo człowiek bez pracy, bez odłożonych oszczędności, za to z zobowiązaniami, nieopłaconymi rachunkami i zamieszaniem w głowie zazwyczaj nie potrafi działać skutecznie. A u Grzegorza Stenki chodzi właśnie o skuteczność. O pokazanie, że nawet w trudnej sytuacji można wstać z kolan i ruszyć do przodu. To również dlatego wybrał najdłuższą z możliwych tras.
— Bardzo pomogli mi przyjaciele. Udało się zebrać kilkaset euro na noclegi położone na trasie szlaku św. Jakuba. Zazwyczaj jednak pojawiają się dobrzy ludzie. Tacy, jak pani Urszula i przyjmują pielgrzyma — mówi pan Grzegorz.
— Bardzo pomogli mi przyjaciele. Udało się zebrać kilkaset euro na noclegi położone na trasie szlaku św. Jakuba. Zazwyczaj jednak pojawiają się dobrzy ludzie. Tacy, jak pani Urszula i przyjmują pielgrzyma — mówi pan Grzegorz.
Grzegorz Stenka o znajomościach zawartych na pielgrzymim szlaku może mówić godzinami. Zapewnia, że najciekawsze znajomości zawiera się w drodze, a sama pielgrzymka naprawdę jest okazją do stawania na nogach.
— Każdy krok, choć bolą odparzone nogi, daje satysfakcję, pozwala spojrzeć na siebie samego i otaczający świat inaczej. Nabrać pewności i odzyskać poczucie celu w życiu — podsumowuje.
— Każdy krok, choć bolą odparzone nogi, daje satysfakcję, pozwala spojrzeć na siebie samego i otaczający świat inaczej. Nabrać pewności i odzyskać poczucie celu w życiu — podsumowuje.
Drogę Grzegorza Stenki można śledzić na jego fanpage'u na FB. Na ścianie Muszli św. Jakuba relacjonuje swoją podróż. Według jego wyliczeń w Santiago powinien być za trzy do czterech miesięcy. Będzie wracał autostopem. Liczy na powrót do domu na Boże Narodzenie.
Stanisław Kryściński
„Minął już miesiąc drogi, w tym 27 dni marszu, 4 dni przerwy, 815 km w nogach, 68 km przejechane. Zero negatywnych zdarzeń za to masa pozytywnych emocji i serdecznych ludzi. I tak oto dzień 30 spędzony na zwiedzaniu miasta Olsztyn, cały dzień bez przygód, dopóki nie udałem się na nocleg do Uli. W poszukiwaniu zaginionego bloku poszedłem nie tu, gdzie trzeba, i trafiłem tam, gdzie nie chciałem. Bliskie spotkanie z miejscowymi sympatykami lokalnej drużyny.
Pytania typu: „a co ty tu ziomeczku robisz, skąd jesteś” i najdziwniejsze pytanie: „ty jesteś ten gość z internetu, co idzie do Hiszpanii?”. Automatyczna zmiana nastawienia — panowie okazali się bardzo przyjaźnie nastawieni. Po niedługim czasie poszukiwany blok dzięki uprzejmości miejscowych ukazał się moim oczom, gdzie czekała już Ula.
Dzień 31. rozpoczął się normalnie, nic nie zapowiadało ciągu zdarzeń. Jest już dobrze po 9, a ja stoję w miejscu, trzeba się ruszyć. Po długim błądzeniu odnalazłem obejście z pomocą starszej pani, pełen energii udałem się do przodu. Lekki plecak nie przykuł mojej uwagi, dobrze się idzie, nie jest gorąco ani zimno. Po wyjściu z lasu usiadłem na przystanku. Aż tu nagle no nie... Zgubiłem swoje buty, następnie słuchawki, pod koniec dnia dowiedziałem się, że zostawiłem ręcznik. Mimo wszystko dotarłem do Gietrzwałdu i brnę dale. Buty rzecz nabyta, słuchawki też. A za to, ile wspomnień z tego jednego dnia”.
Czytaj e-wydanie
Gazeta Olsztyńska zawsze pod ręką w Twoim smartfonie, tablecie i komputerze. Codzienne e-wydanie Gazety Olsztyńskiej, a w piątek z tygodnikiem lokalnym tylko 2,46 zł.
Kliknij w załączony PDF lub wejdź na stronę >>>kupgazete.pl
Komentarze (4) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
HG #2953169 | 62.68.*.* 27 lip 2020 17:14
Pozdrowienia Ula!!!
odpowiedz na ten komentarz
Ja #2952901 | 37.248.*.* 26 lip 2020 18:32
I po co ??? Co oni chcą udowodnić i komu ??? To taki masochizm tak sobie orać banię tacy ludzie są bardzo niebezpieczni bo to fanatyzm religijny !
Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz
GieTek #2952888 | 94.254.*.* 26 lip 2020 17:01
Chleba z tego to nie będzie. Ani emerytury z ZUSu.
Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz
Jamci #2952862 | 94.254.*.* 26 lip 2020 13:26
Brawo Ula za odwagę, zaufanie i wsparcie inicjatywy :)
Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz