Dzikie zwierzęta opanowały miasto. Olsztyn nadal przegrywa z dzikami

2020-05-10 10:07:45(ost. akt: 2020-05-08 11:21:34)
Dziki czują się w Olsztynie jak u siebie

Dziki czują się w Olsztynie jak u siebie

Autor zdjęcia: Zbigniew Woźniak

Walka z dzikami przejmującymi kolejne dzielnice miasta jako swoje żerowiska był już nawet tematem na sesji Rady Miasta. Prezydent Olsztyna Piotr Grzymowicz tłumaczył, że dzików nie można odławiać przez epidemię. Teraz ma to się zmienić.
Często nie mogę wejść do bloku, w którym mieszkam, bo dziki całym stadem ryją trawnik przed domem — opowiada starsza mieszkanka ulicy Profesorskiej.
— Widziałem, jak śpią całym stadem w trawie niedaleko Biedronki przy ulicy Obrońców Tobruku — dodaje poruszony tym widokiem mieszkaniec Podgrodzia.
— Dzik wyskoczył nagle na ulicę i zderzyłem się z nim, a potem miałem kłopoty z uzyskaniem odszkodowania — przypomina właściciel forda uszkodzonego przez dzika na Zatorzu.

Jeszcze rok temu widok dzików w centrum Olsztyna był sensacją. Zwierzęta, które coraz śmielej zaczęły sobie poczynać w mieście, rozpoczęły jednak prawdziwą inwazję. I tak jak wcześniej na mapie Olsztyna można było wskazywać miejsca, w których się pojawiają, tak teraz trudno o wskazanie białych plam, gdzie dzików jeszcze nie było. Co więcej, to już kolejne pokolenie dzików zadomowionych w mieście, a lochy przyprowadzają na żerowiska wokół śmietników czy kwietników nowe młode, które czują się jak u siebie w domu.

W ubiegłym roku było 1335 telefonów do straży miejskiej od mieszkańców z prośbą o interwencję, a do maja tego roku już ponad 730. Latem 2019 roku miasto zapowiedziało odłowienie i uśpienie 50 sztuk ze stada liczącego 500 osobników, które postanowiły zadomowić się w Olsztynie.
— Odławianiem dzików zajmowała się przed pandemią straż miejska. Teraz, w czasie pandemii straż miejska przeszła pod kierownictwo policji, a komendant ma dla strażników inne zadania niż odławianie dzików — powiedział podczas ostatniej sesji Rady Miasta prezydent Piotr Grzymowicz. Zapewnił, że w związku z tym miasto prowadzi negocjacje z leśnikami, którzy mogliby to zadanie przejąć.

Od czasu deklaracji prezydenta na sesji nic się jednak nie zmieniło. Nie wyłoniono jeszcze firm mających zająć się odławianiem i usypianiem dzików terroryzujących mieszkańców, a informacja na temat kwoty, którą miasto zarezerwowało na ten cel, jest pilnie strzeżoną tajemnicą.
— Nie mogę podać tej kwoty, bo w ten sposób ujawniłabym informację oferentom, którzy złożą swoje propozycje realizacji tego zadania — wyjaśnia Marta Bartoszewicz, rzeczniczka prasowa ratusza.

Wiemy jednak, jak ma wyglądać walka z dzikami. Miasto ma sześc stacjonarnych i jedną mobilną odłownię. Do złapanych w nie dziki będzie wzywany weterynarz. Po uśpieniu zwierzęta będą przewożone do utylizacji. W tym roku miasto planuje zlikwidować 100 osobników.

Ekspansja dzików na Olsztyn zaczęła się już ponad 10 lat temu. Pierwsze lochy prowadzące swoje młode na nowe tereny wzbudzały sensację. Przyczółkiem, który zajęły, było Zatorze. Potem kolejne inwestycje i budowy dróg, szczególnie obwodnicy, naruszyły naturalne żerowiska tych zwierząt. Dziki zaczęły migrację i coraz śmielej pojawiały się na kolejnych osiedlach. Rok 2019 był przełomem w trwającej ekspansji dzików na Olsztyn. Dotarły ze swoimi młodymi nawet pod ratusz. Coraz więcej kierowców miało z nimi kolizję. Szczególne zagrożenie zaczęły jednak stwarzać na ulicy Paukszty na Nagórkach, gdzie znajduje się ośrodek dla osób niewidomych. Budziły wśród nich uzasadnione przerażenie, a straż miejska nie nadążała za zgłoszeniami.

Teraz, kiedy ze względu na pandemię strażnicy miejscy są oddelegowani do innych zadań, dziki najwyraźniej uznały Olsztyn za swój teren. Nie boją się już praktycznie nikogo i niczego. Za to mieszkańcy Olsztyna boją się ich coraz bardziej. Niestety leśnicy i specjaliści od zachowania zwierząt są zgodni: sami jesteśmy sobie w dużym stopniu winni. Dotyczy to szczególnie osób, które celowo dokarmiają dziki. To je ośmiela. Do tego stopnia, że zaczynają w mieście urządzać swoje legowiska.

Sytuację skomplikował dodatkowo zakaz odławiania dzików i wywożenia ich do ich lasu. To efekt innej niż dotykającej teraz ludzi epidemii, bo pomoru świń, tzw. ASF, który stał się zmorą rolników. Teraz w czasie epidemii, kiedy mniej osób i pojazdów jest na ulicach Olsztyna, dziki są już praktycznie pełnoprawnymi uczestnikami ruchu drogowego, a ich widok pod blokami i spacerujących ulicami przestał dziwić. Myśliwi z olsztyńskiego koła Polskiego Związku Łowieckiego są zgodni, co do potrzeby wyeliminowania stada, które opanowało Olsztyn.
— Tu żadne przeganianie nic nie da. Trzeba je odłowić. One czują się w mieście zbyt bezpiecznie. Połowiczne środki nie wystarczą — przekonuje Romulad Amborski, prezes olsztyńskiego PZŁ.

Animalsi z Towarzystwa Obrony Zwierząt apelują jednak o bardziej humanitarne metody, niż odstrzał lub usypianie. Ich zdaniem należy przemyśleć alternatywne metody zniechęcenia dzików do żerowania w mieście.
— Oczywiście najlepszą metodą było wywożenie do lasów złapanych dzików. Rozumiem, że niektórzy mogą się bać kontaktu z nimi. Może warto pomyśleć o lepszych zabezpieczeniach, których nie mogłyby sforsować i wchodzić do Olsztyna, a nie zaraz skazywać je na eksterminację przez odstrzał czy usypianie — proponuje wieloletnia, była już prezes olsztyńskiego odziału TOZ.

Rzecznik olsztyńskiego ratusza Marta Bartoszewicz zwraca uwagę na to, że nie tylko odławianie jest metodą na pozbycie się dzików z Olsztyna. Przypomina, że przez wiele lat Olsztyn świetnie sobie radził z zatrzymywaniem dzików na obrzeżach miasta.
— Apelujemy do mieszkańców, żeby nie dokarmiali zwierząt, bo one bardzo szybko się przyzwyczajają i dlatego tak chętnie wracają, wiedząc, że mogą tu dostać pożywienie — mówi Marta Bartoszewicz. — Jesteśmy na dobrej drodze, żeby w najbliższym czasie podpisać umowę z firmą, która na nasze zlecenie będzie odławiała dziki — zapewnia rzeczniczka ratusza.

Stanisław Kryściński


Czytaj e-wydanie


Gazeta Olsztyńska zawsze pod ręką w Twoim smartfonie, tablecie i komputerze. Codzienne e-wydanie Gazety Olsztyńskiej, a w czwartek i piątek z tygodnikiem lokalnym tylko 2,46 zł.

Kliknij w załączony PDF lub wejdź na stronę >>>kupgazete.pl


W weekendowym (09-10 maja) wydaniu m.in.

Trudniej jest się lubić, niż kochać
Dla wielu małżeństw okres izolacji związanej z epidemią to często czas nieporozumień i konfliktów. Czy efektem tych sytuacji będzie wzrost liczby rozwodów? Czy może warto zajrzeć w głąb siebie i sprawdzić, czy problem nie tkwi jednak w nas samych?

Nagrali hymn pandemii
Muzycy z Warmii i Mazur dołączyli do spektakularnego projektu Adama Sztaby. Dzięki połączonym siłom ponad 700 osób wybrzmiał utwór „Co mi Panie dasz”. I okazało się, że właśnie tekst tego utworu wyśpiewany przez polskie gwiazdy, był dla wielu tymi słowami, które „ukołysały duszę”, a kto wie, może i przyszłość? Przynajmniej tę najbliższą...

Dlaczego lubimy złe wiadomości?
W Japonii zakwitły drzewa wiśniowe. Pewien filantrop otworzył kolejną fundację dobroczynną. W Olsztynie otwarto nową szkołę… Kogo to interesuje? Śpieszę z odpowiedzą — nikogo. Co innego, gdy gdzieś wybucha pożar, dochodzi do wypadku drogowego czy jest jakiś skandal.

Bez angielskiego zwiedził 45 krajów
Na co dzień zajmuje się innowacjami w rolnictwie, a wolnych chwilach jeździ w nieznane. Miłość do podróży zaszczepiła w nim babcia. Sebastian Waśkowicz przed wyjazdem nastawia się, że będzie "ciężko", bowiem woli pozytywne zaskoczenie od rozczarowań.


Komentarze (37) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. zatorzak #2921799 | 88.156.*.* 17 maj 2020 08:20

    100 sztuk do odstrzału? Przecież to kpina. Zważając na ilości rodzących się warchlaków w stadzie i ilość stad w mieście (przecież nie jest to jedno stadko, które sobie zwiedza miasto) to odstrzał stu sztuk, to jest JEDNO WIELKIE NIC. Mniej jak sztuka na stado. Tyle ogólnie to wychodzi. Wszystkie wytłuc. Dlaczego? Młode sobie już w lesie nie poradzą, a stare nie będą chciały wrócić do lasu, bo tutaj mają lepiej i łatwiej

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) odpowiedz na ten komentarz

  2. and #2919219 | 79.246.*.* 11 maj 2020 22:27

    ludzie w domach ,to one na spacerek...

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  3. locha #2919091 | 88.156.*.* 11 maj 2020 16:01

    Ludzie karmią i cieszą się widokiem warchlaczków, ale dorosłe dziki to już przeszkadzają. Dzikie miasto.

    odpowiedz na ten komentarz

  4. Xxx #2918973 | 92.2.*.* 11 maj 2020 10:42

    Może wykopią tunel pod torami na wzgórzu. Na ha ha

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  5. zbidud #2918966 | 81.190.*.* 11 maj 2020 10:24

    Czyli nic się nie zmieni. 100 sztuk to za mało, bo o tyle co najmniej wzrośnie populacja dzików, po urodzeniu młodych przez lochy.

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

Pokaż wszystkie komentarze (37)