Aleksandra Kubiak: Nie można zapomnieć po co się tańczy [ROZMOWA]
2019-10-06 10:02:30(ost. akt: 2019-10-04 18:30:41)
Co łączy tancerzy z całego świata? To wspólna pasja i miłość do tańca. Z Aleksandrą Kubiak, która opowiada o stażu tanecznym we Francji, rozmawia Katarzyna Janków-Mazurkiewicz.
Rozmowa w rytmie
— Co sprawia pani największą satysfakcję?
— Intensywne treningi taneczne oraz przyswajanie nowych kroków, które wydają mi się niemożliwe do zrobienia. Nie zawsze radzę sobie z nimi od razu, jednak jeżeli nawet po czasie uda mi się przyswoić dany materiał, jestem z siebie na prawdę dumna, bo wiem, że się nie poddałam i pokonałam kolejną barierę w swoim ciele oraz głowie. Niesamowitą satysfakcję czuję również, gdy słyszę, że „zaraziłam” kogoś tańcem. Dzielenie się z innymi swoją pasją to prawdziwe szczęście.
— Intensywne treningi taneczne oraz przyswajanie nowych kroków, które wydają mi się niemożliwe do zrobienia. Nie zawsze radzę sobie z nimi od razu, jednak jeżeli nawet po czasie uda mi się przyswoić dany materiał, jestem z siebie na prawdę dumna, bo wiem, że się nie poddałam i pokonałam kolejną barierę w swoim ciele oraz głowie. Niesamowitą satysfakcję czuję również, gdy słyszę, że „zaraziłam” kogoś tańcem. Dzielenie się z innymi swoją pasją to prawdziwe szczęście.
— Dziś wśród tancerzy panuje ogromna rywalizacja. Co jednak jest największym wyzwaniem?
— Utrzymanie własnych wartości i przekonań oraz pamięć o tym, po co tańczymy. Nie można zapominać kim się jest i po co się tańczy. W środowisku tanecznym czasem zdarza się, że ludzie rzucają sobie przysłowiowe kłody pod nogi. Każdy chce być najlepszy, każdy chce być zauważony. Należy pamiętać o tym, że taniec sam w sobie daje nam szczęście oraz radość. Fajnie jest wspierać innych tancerzy, wzajemnie się motywować i dzielić wspólną pasją. Cieszyć się z tego, że jesteśmy zdrowi i mamy możliwość udziału w zajęciach.
— Utrzymanie własnych wartości i przekonań oraz pamięć o tym, po co tańczymy. Nie można zapominać kim się jest i po co się tańczy. W środowisku tanecznym czasem zdarza się, że ludzie rzucają sobie przysłowiowe kłody pod nogi. Każdy chce być najlepszy, każdy chce być zauważony. Należy pamiętać o tym, że taniec sam w sobie daje nam szczęście oraz radość. Fajnie jest wspierać innych tancerzy, wzajemnie się motywować i dzielić wspólną pasją. Cieszyć się z tego, że jesteśmy zdrowi i mamy możliwość udziału w zajęciach.
— Jak trafiła pani na staż we Francji?
— O międzynarodowym stażu tanecznym we Francji dowiedziałam się od znajomego tancerza, który miał już okazję w nim uczestniczyć. To on poradził, żebym też starała się o staż i wysłała podanie i list motywacyjny do urzędu miasta. Wkrótce okazało się, że zakwalifikowałam się na wyjazd.
— O międzynarodowym stażu tanecznym we Francji dowiedziałam się od znajomego tancerza, który miał już okazję w nim uczestniczyć. To on poradził, żebym też starała się o staż i wysłała podanie i list motywacyjny do urzędu miasta. Wkrótce okazało się, że zakwalifikowałam się na wyjazd.
— Nie po raz pierwszy miała pani okazję szkolić się pod okiem mistrzów, ale czy środowisko taneczne we Francji coś wyróżnia?
— Miałam okazję uczestniczyć w festiwalu „DARC” we Francji. Wśród tancerzy z całego świata panuje niepowtarzalna, rodzinna atmosfera. Co jest niespotykane w tak dużych przedsięwzięciach. Każdy ma możliwość nawiązania bezpośredniego kontaktu z uczącymi tam nauczycielami, którzy w miarę możliwości wspierają oraz doradzają. Każdy może liczyć też na indywidualne konsultacje. We Francji na pierwszym miejscu. Wszyscy wzajemnie szanują się, wspierają i kibicują.
— Miałam okazję uczestniczyć w festiwalu „DARC” we Francji. Wśród tancerzy z całego świata panuje niepowtarzalna, rodzinna atmosfera. Co jest niespotykane w tak dużych przedsięwzięciach. Każdy ma możliwość nawiązania bezpośredniego kontaktu z uczącymi tam nauczycielami, którzy w miarę możliwości wspierają oraz doradzają. Każdy może liczyć też na indywidualne konsultacje. We Francji na pierwszym miejscu. Wszyscy wzajemnie szanują się, wspierają i kibicują.
— To była zatem dla pani kolejne, ciekawe doświadczenie. Możliwość również spotkania mistrzów tańca z całego świata.
— Miałam okazję uczyć się pod okiem wybitnych ekspertów od tańca. Był to m.in. Audrey Bosc z Francji. Moim trenerem był też Christopher Huggins ze Stanów Zjednoczonych, Kayo z Japonii, Angelo Monaco czy Dominique Lisette z Francji oraz Yonsian Louis-Pierre z Anglii.
— Miałam okazję uczyć się pod okiem wybitnych ekspertów od tańca. Był to m.in. Audrey Bosc z Francji. Moim trenerem był też Christopher Huggins ze Stanów Zjednoczonych, Kayo z Japonii, Angelo Monaco czy Dominique Lisette z Francji oraz Yonsian Louis-Pierre z Anglii.
— Co dał pani ten wyjazd?
— Oprócz naprawdę dużego doświadczenia, z Francji przywiozłam jeszcze więcej pasji do tańca oraz energii. Dzięki temu wyjazdowi mam też wspaniałe wspomnienia, nowe znajomości z całego świata oraz niezliczoną liczbę nowych kroków i choreografii.
— Oprócz naprawdę dużego doświadczenia, z Francji przywiozłam jeszcze więcej pasji do tańca oraz energii. Dzięki temu wyjazdowi mam też wspaniałe wspomnienia, nowe znajomości z całego świata oraz niezliczoną liczbę nowych kroków i choreografii.
— Czy było coś, co panią zaskoczyło?
— Dużym zaskoczeniem była organizacja całego wydarzenia. Wszystko było dopięte na ostatni guzik. Cały festiwal kończył się ogromnym, trzygodzinnym spektaklem w amfiteatrze. Publiczność z miasta i okolic, już 1,5 godziny przed widowiskiem stała w długiej kolejce, by kupić bilety na nasze występy. Zdziwiło mnie tak duże zainteresowanie wydarzeniem.
— Czy jest coś, co łączy tancerzy z Polski i Francji?
— Oczywiście! To wspólna pasja i miłość do tańca.
— Dużym zaskoczeniem była organizacja całego wydarzenia. Wszystko było dopięte na ostatni guzik. Cały festiwal kończył się ogromnym, trzygodzinnym spektaklem w amfiteatrze. Publiczność z miasta i okolic, już 1,5 godziny przed widowiskiem stała w długiej kolejce, by kupić bilety na nasze występy. Zdziwiło mnie tak duże zainteresowanie wydarzeniem.
— Czy jest coś, co łączy tancerzy z Polski i Francji?
— Oczywiście! To wspólna pasja i miłość do tańca.
—- Kto jest pani autorytetem?
— Jest wielu tancerzy w Polsce i na świecie, których podziwiam i szanuję. Obecnie moim największym tanecznym autorytetem jest Jaja Vankova z Czech oraz Audrey Bosc z Francji.
— Jest wielu tancerzy w Polsce i na świecie, których podziwiam i szanuję. Obecnie moim największym tanecznym autorytetem jest Jaja Vankova z Czech oraz Audrey Bosc z Francji.
— Wróci pani do Francji?
— Jeden z nauczycieli bardzo docenił moją pracę i dał do zrozumienia, że nie widzimy się po raz ostatni. Wciąż mamy ze sobą kontakt. Pojawiła się możliwość, byśmy w przyszłości wspólnie zrealizujemy projekt taneczny we Francji. Nie chcę jednak zdradzić więcej, bo boję się zapeszyć. Na pewno w przyszłym roku także będę starać się o to, by po raz kolejny wyjechać na festiwal „DARC”.
— Jeden z nauczycieli bardzo docenił moją pracę i dał do zrozumienia, że nie widzimy się po raz ostatni. Wciąż mamy ze sobą kontakt. Pojawiła się możliwość, byśmy w przyszłości wspólnie zrealizujemy projekt taneczny we Francji. Nie chcę jednak zdradzić więcej, bo boję się zapeszyć. Na pewno w przyszłym roku także będę starać się o to, by po raz kolejny wyjechać na festiwal „DARC”.
— Czy Olsztyn jest dziś stolicą tańca?
— Moim zdaniem Olsztyn jest na dobrej drodze, by znów stać się stolicą tańca. Realizowane tutaj turnieje tańca zyskują renomę, rozwijają się szkoły tańca, przybywa utalentowanych tancerzy. To wszystko zapewnia Olsztynowi rozgłos i powoduje, że środowisko taneczne rośnie w siłę.
— Moim zdaniem Olsztyn jest na dobrej drodze, by znów stać się stolicą tańca. Realizowane tutaj turnieje tańca zyskują renomę, rozwijają się szkoły tańca, przybywa utalentowanych tancerzy. To wszystko zapewnia Olsztynowi rozgłos i powoduje, że środowisko taneczne rośnie w siłę.
ramka
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez