Na e-hulajnodze do szpitala?
2019-08-07 20:06:23(ost. akt: 2019-08-07 13:59:53)
Elektryczne hulajnogi przeżywają szczyt popularności. Spotkamy je właściwie wszędzie, a jeżdżą na nich zarówno dzieci, jak i dorośli. Niestety, mamy też wysyp wypadków z ich udziałem. Problem dotyczy całej Europy. Jak jest w Polsce?
Rynek elektrycznych hulajnóg dopiero się rozwija. I nie ma się co dziwić, bo to bardzo wygodny, szybki i ekologiczny środek transportu, który wielu z nas zastępuje samochód w drodze do pracy. Widać to szczególnie w większych miastach. W Olsztynie też spotkamy e-hulajnogi — jedni je kupują, inni wypożyczają.
Jest jednak druga strona medalu. Jak wynika z sondy „Dziennika Gazety Prawnej” już kilkaset osób trafiło przez e-hulajnogi do szpitali. Uzyskanie pełnych danych jest jednak problematyczne, bo dokładnych statystyk nie prowadzi ani policja, ani szpitale. Niektóre wypadki są na tyle poważne, że pacjentów przewozi się do specjalistycznych szpitali.
Warto podkreślić, że nie zawsze są to sami kierujący hulajnogami, ale często też piesi, na których najeżdżają. Największe problemy są w Warszawie, Wrocławiu, Poznaniu, Krakowie czy w Trójmieście.
Eksperci przekonują, że pomogłyby kaski czy ochraniacze (wyposażenie wymagane w niektórych europejskich krajach — red.), ale na razie w naszych przepisach brak odpowiednich regulacji. A i wypadków będzie też zapewne więcej, bo jak grzyby po deszczu wyrastają firmy oferujące wypożyczanie e-hulajnóg. Na razie jeszcze nie weszły w życie przepisy regulujące to, gdzie w ogóle taką hulajnogą można jeździć, więc spotkamy je głównie na chodnikach. Odpowiednie regulacje zostaną wprowadzone w 2020 roku. Niektóre samorządy radzą sobie z problemem same. W Gdyni spotkamy np. specjalną aplikację, gdzie można zgłaszać uwagi dotyczące e-hulajnóg, a w Sopocie nie ma zgodny na lokalizację stacji bazowych dla systemu wynajmu. Są też miasta, które na własną rękę wydają zakazy poruszania się e-hulajnogami po chodnikach. Tak jest np. we Wrocławiu.
Jak już wspomnieliśmy — dokładnych statystyk na temat liczby wypadków z udziałem e-hulajnóg nie ma. Ale w Olsztynie sytuacja na pewno jest lepsza niż np. w Warszawie.
— Nie mamy takich pacjentów. Ani na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym, ani w poradni chirurgicznej — informuje Agnieszka Deoniziak, rzeczniczka Wojewódzkiego Specjalistycznego Szpitala Dziecięcego w Olsztynie. — Lekarze potwierdzają, że jest dużo dzieci po urazach na trampolinach, quadach czy rowerach, ale hulajnóg, tym bardziej elektrycznych jakoś nie ma. Może w takim stopniu — jak w większych miastach — ta moda jeszcze do nas nie dotarła.
— Nie mam informacji na ten temat, ale nie mamy pogotowia ortopedycznego — mówi nam Daria Rodziewicz, rzeczniczka Miejskiego Szpitala Zespolonego w Olsztynie. — Jeśli ktoś będzie potrzebował pomocy, to oczywiście znajdzie ją u nas, bo jest oddział ortopedyczny, ale takich pacjentów należy szukać na SOR-ach.
Mirsoława Arczaka, olsztyńskiego radnego i byłego oficera rowerowego Olsztyna, dane mówiące o większej liczbie wypadków z e-hulajnogami w roli głównej w ogóle nie dziwią. — Tak jest zawsze, gdy pojawia się nowy pojazd, czy jakby to nazwać, bo pojazdem w przepisach w zasadzie nie jest — mówi. — Z drugiej strony firmy, które wypożyczają hulajnogi pojawiają się praktycznie wszędzie. Tych pojazdów będzie więc coraz więcej i siłą rzeczy będzie coraz więcej wypadków.
W Europie przepisy są nieco bardziej restrykcyjne niż u nas (np. obowiązek noszenia kasków przez dzieci). Czy nie czas na szybsze zmiany również i w naszych przepisach? — Jako samorząd niespecjalnie mamy pole manewru, żeby czegokolwiek zakazywać, albo ograniczać. To musi zrobić ministerstwo — podkreśla Arczak. — Ale znając prace nad innymi tematami w zakresie bezpieczeństwa ruchu drogowego, obawiam się, że czeka nas sięgnięcie po półśrodki, po coś, co będzie pozornym działaniem. Od niedawna są dostępne dane za poprzedni rok dotyczące bezpieczeństwa ruchu drogowego. Dalej zaklinamy rzeczywistość, bo nie jest zbyt dobrze — przyznaje. — E-hulajnogi są oczywiście coraz większym problemem i trzeba to uporządkować. W Europie miasta są nimi wręcz zasypane. Zresztą nie tak dawno był raport, który pokazał, że e-hulajnogi nie są zbyt ekologiczne. Ich trwałość jest bowiem dosyć niska. Firmy, które je wypożyczają, chcą wycisnąć jak najwięcej z nowego pojazdu, a nie opłaca się ich później remontować — wyjaśnia Mirosław Arczak. — Przez niektórych operatorów są traktowane jako sezonowa inwestycja. Zawsze podpowiadam więc rozważenie zakupu roweru, nawet elektrycznego. To większy koszt, ale może dzięki temu również większa odpowiedzialność.
pj
Warto wiedzieć:
• W Szwecji można taką hulajnogą jechać maksymalnie 20km/h, a jeśli pojazd może jeździć szybciej, to nie po drogach publicznych. Ponadto każda e-hulajnoga musi mieć dzwonek, a po zmroku przednie i tylne światła odblaskowe. Kierowcy poniżej 15. roku życia muszą nosić kaski.
• W Wielkiej Brytanii e-hulajnogi nie są nawet legalne. Można nimi jeździć tylko na prywatnych terenach. To ostatni z unijnych krajów, gdzie e-hulajnogi są nielegalne.
• W Niemczech z kolei e-hulajnogami nie może jeździć dziecko poniżej 14. roku życia, ale nie ma obowiązku noszenia kasku. Nie można też jeździć po chodnikach. Konieczne jest też wykupienie ubezpieczenia i przyklejenie potwierdzającej to naklejki na pojazd — podobnie jak w przypadku skuterów.
• W Polsce e-hulajnogą może jeździć właściwie każdy, nawet pięciolatek. Po zmianie przepisów hulajnogą elektryczną będzie można jeździć z prędkością 25 km/h, a jej użytkownik będzie musiał jechać po drodze rowerowej. Jeśli jej nie będzie — po jezdni (gdy obowiązuje ograniczenie do 30 km/h). Jeśli nie będzie takiej jezdni — wówczas e-hulajnoga może jechać po chodniku.
• W Szwecji można taką hulajnogą jechać maksymalnie 20km/h, a jeśli pojazd może jeździć szybciej, to nie po drogach publicznych. Ponadto każda e-hulajnoga musi mieć dzwonek, a po zmroku przednie i tylne światła odblaskowe. Kierowcy poniżej 15. roku życia muszą nosić kaski.
• W Wielkiej Brytanii e-hulajnogi nie są nawet legalne. Można nimi jeździć tylko na prywatnych terenach. To ostatni z unijnych krajów, gdzie e-hulajnogi są nielegalne.
• W Niemczech z kolei e-hulajnogami nie może jeździć dziecko poniżej 14. roku życia, ale nie ma obowiązku noszenia kasku. Nie można też jeździć po chodnikach. Konieczne jest też wykupienie ubezpieczenia i przyklejenie potwierdzającej to naklejki na pojazd — podobnie jak w przypadku skuterów.
• W Polsce e-hulajnogą może jeździć właściwie każdy, nawet pięciolatek. Po zmianie przepisów hulajnogą elektryczną będzie można jeździć z prędkością 25 km/h, a jej użytkownik będzie musiał jechać po drodze rowerowej. Jeśli jej nie będzie — po jezdni (gdy obowiązuje ograniczenie do 30 km/h). Jeśli nie będzie takiej jezdni — wówczas e-hulajnoga może jechać po chodniku.
Komentarze (10) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
klijent #2774417 | 5.173.*.* 9 sie 2019 12:35
widziałem jak hulajnogą ktoś po sklepie hulał:)
odpowiedz na ten komentarz
hulajdupa #2774002 | 5.173.*.* 8 sie 2019 15:49
Tam gdzie maszyny tam i wypadki, czas w miejscu nie stoi postęp również, czas się dostosować do zmieniającego świata.
Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) odpowiedz na ten komentarz
maja #2773675 | 195.136.*.* 8 sie 2019 02:17
Plaga z hulajnogami, dzieci bez opieki dorosłych na chodnikach a gdzie prawa pieszego ? Tak być nie może, powinny tę kwestię regulować osobne przepisy. Dlaczego pieszy ma ustępować miejsca na chodniku dla użytkowników hulajnogi ?
Ocena komentarza: warty uwagi (10) odpowiedz na ten komentarz
observer #2773660 | 88.156.*.* 7 sie 2019 23:13
Jakaś dziwna nagonka się na te hulajnogi zrobiła. Że takie niebezpieczne? Rower też do bezpiecznych nie należy zarówno dla rowerzysty jak i pieszego. A jak zima przyjdzie i 99% chodników nie posypana i ludzie się łamią to jakoś cisza jest.
Ocena komentarza: warty uwagi (6) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)
asd #2773630 | 89.228.*.* 7 sie 2019 21:42
Z tym, że moim zdaniem nie powinny jeździć dzieci kompletnie bez dorosłych, czy nawet sami dorośli na pełnej pi***e po chodniku. Na nikogo uwagi nie zwracają, tylko jadą prosto na pieszego. A straż miejska udaje, że nie widzi.
Ocena komentarza: warty uwagi (6) odpowiedz na ten komentarz