Każdy wie, jak wychować twoje dziecko

2019-04-07 14:45:44(ost. akt: 2019-04-07 14:51:00)
Kobieta z komputerem

Kobieta z komputerem

Autor zdjęcia: Pixabay

Nie trzymaj go tak. Już powinien raczkować. To on jeszcze nie je? Połóż go na boku, nie odbijaj — to porady, które słyszą młodzi rodzice od wielu osób. Jak nie dać się zwariować w nowej, stresującej sytuacji? Skąd czerpiemy wiedzę na ten temat?
Szkoła rodzenia, filmy edukacyjne, książki, internet, a może babcia lub mama? To potencjalne źródła wiedzy o nowej sytuacji, na którą w zasadzie w stu procentach nie da się przygotować. Chodzi oczywiście o nowego członka rodziny. Raczej nikt tu nie ma złych intencji, ale młodych rodziców zalewa fala informacji, które czasami trudno przerobić. Najwięcej znajdziemy oczywiście w internecie...
Na forach natrafimy na przeróżne porady. Na jednym z nich czytamy: „Młode mamy często słyszą też, że dziecko płacze, bo głodne, bo mleko za chude, bo nie mają wystarczająco dużo pokarmu i męczą swoje dzieci. W takich sytuacjach łatwo jest stracić pewność siebie”.

Tutaj chodzi oczywiście o porady laktacyjne. O młodej mamie możemy przeczytać:
„Nie czuje się pewnie w nowej roli i podświadomie oczekuje pomocy. Jednak otoczenie, w którym funkcjonuje, rzadko ją wspiera, dużo częściej podważa jej kompetencje. Gdy tylko dziecko zapłacze, obwinia się matkę. Tymczasem płacz dziecka to sygnał”.

Są też poradniki zatytułowane wprost: „Jak dobrze wychować dziecko?”, „15 rad, jak wychować optymistę”, „10 sztuczek na dobre wychowanie dziecka” „9 rad, jak sprawić, by dziecko było szczęśliwe”.

Przeczytamy tam m.in., że dziecko potrzebuje reguł, by umieć funkcjonować w świecie, w którym obowiązują granice. Próbuje ściągnąć obrus? Powiedz, że nie może tego robić. Konsekwentnie. Nie ulegaj, gdy dziecko, któremu nie chcesz kupić zabawki, rzuca się na podłogę w sklepie. Czasami jednak pozwalaj sobie na odstępstwa od zasad. Można też pozwolić dziecku np. wyjmować i wkładać pranie do pralki. To uczy go pomagania w domu i jest jednocześnie świetną zabawą.

Co ciekawe — te porady zazwyczaj są skierowane do matek, a nie do obojga rodziców. Tutaj jednak należy „oddać matce, co matczyne” — to one zazwyczaj spędzają z dziećmi najwięcej czasu i najlepiej je znają.

W tym całym internetowym poradniku można się pogubić. Może więc zwrócić się o pomoc do rodziny? Porady od własnych mam, babć (bo dziadkowie zazwyczaj nie chcą się wtrącać) często okazują się bardzo przydatne. Czasem jednak są przesadzone, np. słynne powiedzenia: „nie noś go tak”, „powinien już...” (tu wpiszmy dowolną czynność, której dziecko jeszcze nie robi), albo „ja w twoim wieku”. Młodzi nie rozumieją, że takie słowa wynikają z chęci pomocy, starsi — że czasy i dostępna wiedza się zmieniły i mogą po prostu nie mieć racji. Są też szkoły rodzenia, gdzie (na szczęście) w szerszym gronie spotykają się przyszli rodzice i gdzie osoby prowadzące zajęcia starają się przekazać wiedzę w przystępny sposób. To też dobre pole do przekazania swoich wątpliwości. Okazuje się, że z wieloma problemami nie jesteśmy sami.

O to, skąd młode mamy (lub rodzice) czerpią wiedzę na temat wychowania zapytaliśmy też naszych czytelników na Facebooku. Nie brakowało nieco ironicznych komentarzy, np. porady pani Joanny:
— Najlepiej zapytać teściowej.
Ale też:
— Z instynktu macierzyńskiego.
— Nie przemawiają do mnie ani literatura fachowa, ani blogi parentingowe. Kiedy miałam trudności wychowawcze z córką, natychmiast udałam się z nią do psychologa — nie ukrywa Beata Wiśniewska, mama 5-latki. — Nie zjadłam wszystkich rozumów, więc wiem, że choćbym przeczytała stosy książek, to i tak jej nie pomogę. Tak, jak chodzimy do dentysty czy innych specjalistów, tak samo korzystamy z pomocy terapeutów i psychologów. Z „mamuśkowych” grup na Facebooku wypisałam się już dawno temu. Nie twierdzę, że poradniki to samo zło, ale świetnie też sprawdza się też matczyna intuicja.
O znaczeniu intuicji mówi też pani Małgorzata, mama 6-letniej Oli.
— Chodziłam do szkoły rodzenia. I jestem bardzo zadowolona z wiedzy, którą mi tam przekazano. Na temat wychowania rozmawiam też z koleżankami, które mają dzieci i wyciągam z tego wnioski. A internetu nie czytam, bo mnie denerwuje to wymądrzanie się — przyznaje. — Tyle pomysłów na wychowanie, ile ludzi w internecie. Wolę więc polegać na matczynej intuicji.
Są też mamy, które cenią sobie uwagi rodziny.
— Mam dwie córki. Zawsze chętnie słucham uwag rodziców, zarówno mamy, jak i taty. Bardzo dużo czytam, szukam książek o wychowaniu, zwłaszcza nowych publikacji — mówi pani Kinga. — Na samym końcu sięgam do forów mam w internecie. Mam w głowie swoje doświadczenia i to, czego nie lubiłam, więc zanim coś każę zrobić córkom, przypominam sobie swoje dzieciństwo. Cały czas przyświeca mi maksyma taty: „Jeżeli coś ci nie wychodzi, masz problemy, pamiętaj, że też masz swój rozum i zrób to, co może być dobre dla ciebie”.
— Mieszkam z daleka od siostry i rodziców, więc właściwie muszę polegać na własnej intuicji. Ale zdarza się, że dzwonię do starszej siostry, która zawsze mi poradzi, podpowie, uspokoi — mówi pani Magda. — Dzwoniłam do niej, zwłaszcza gdy mojemu dziecku dokuczała kolka. Nawet nie po poradę, ale po spokój ducha, bo wtedy to było mi najbardziej potrzebne. Pomogła mi też książka, nasza rodzinna „biblia” dla mam, amerykański poradnik „Pierwszy rok życia dziecka”. Każda z mam z naszej rodziny, która z niego korzysta, wpisuje tam imię swojego dziecka i jakąś opinię. Jest tam już sześć imion, a jedna uwaga szczególnie cenna: „Ta książka pomogła mi przespać niejedną noc.”

Paweł Jaszczanin

Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. OBSERWATOR #2722331 | 88.156.*.* 25 kwi 2019 07:53

    Z MIŁOSCI POCZETE DZIECKO ,Z PORODEM PRZYCHODZI UCZUCIE CIEPŁA MIŁOSCI I OPIEKI NAD DZIECKIEM RODZICOW

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz