Ktokolwiek. Byle przy mnie był

2018-07-15 13:09:15(ost. akt: 2018-07-15 13:10:10)
Dr Marek Jawor: — Kobiety tkwią w związkach bez przyszłości, bo boją się być same.

Dr Marek Jawor: — Kobiety tkwią w związkach bez przyszłości, bo boją się być same.

Autor zdjęcia: pixabay.com

Mają wyroki, liczne zdrady na koncie albo są nałogowcami. Kobiety za nimi szaleją i wierzą, że są w stanie ich zmienić. Mowa o mężczyznach, którzy oprócz problemów i złamanego serca nie dadzą kobiecie niczego dobrego. Ale ona nie chce tego widzieć.
Mówili jej. Mama, przyjaciółka, ciotka, kolega. Powtarzali, wbijali do głowy. A ona swoje.

— Wszyscy przekonywali mnie, że Krzysztof nie jest dla mnie — opowiada Karolina*, trzydziestolatka z Olsztyna. — Ciocia nawet pokonała ponad 500 kilometrów, żeby przyjechać do mnie i porozmawiać. Dowiedziała się od mojej mamy, że nie jest ze mną najlepiej. Sama w młodości wikłała się w toksyczne relacje i chyba po prostu miała złe przeczucia. Nie myliła się.

Krzysztof* zawsze miał problemy z pracą. Tak się jakoś składało, że w żadnej firmie nie potrafili go docenić. Nigdy też nie miał pieniędzy. Tak często to powtarzał, że Karolina wzięła na siebie jego rachunki, choć mieszkali jeszcze oddzielnie. — Mówił, że nie lubi materialistek. Że kobiety patrzą tylko na portfel. Chciałam pokazać, że ze mną jest inaczej. Że mam dobre serce. I zaczęło się... — wspomina.

Krzysztof bardzo chciał Karolinę zaprosić na romantyczną kolację, ale nie mógł sobie pozwolić na taką rozrzutność. Płaciła więc za oboje. Podobnie było z prezentami na urodziny czy imieniny. — Wybieraliśmy razem, ale to ja regulowałam rachunek — mówi ze wstydem. — Doszło do tego, że kupowałam mu kosmetyki, płyn do mycia naczyń, a nawet ubrania. On zawsze miał pusty portfel.

Krzysztof chciał znaleźć pracę, ale — jak mówił — żadna nie była dla niego. Poza tym szukanie pracy to był wysiłek. A wtedy wszyscy żyli Euro 2012. Dlatego Karolina zaczęła ślęczeć przed komputerem i wysyłać w jego imieniu zgłoszenia. Ale najpierw musiała założyć mu pocztę mailową.

Kiedy Karolinie zaczęły znikać z portfela pieniądze, powiedziała: koniec. Postanowiła rozstać się z Krzysztofem. — Kiedy mu o tym powiedziałam, prawie zemdlał. Zagroził samobójstwem. Bałam się o niego, więc zamiast od niego odejść... wprowadziłam się do niego — kontynuuje.

Potem było już tylko gorzej. Nocami Karolina szukała Krzysztofowi pracy, w dzień pracowała za dwoje i płaciła za swoje prezenty. Z dnia na dzień stawała się sfrustrowana, nieszczęśliwa, uboższa. Od niepracującego partnera dowiadywała się, że jest rozrzutna, niegospodarna i chciałaby gwiazdki z nieba. Trzy razy odchodziła od Krzysztofa i trzy razy do niego wracała. Nie dlatego, że on prosił. Ona nie mogła bez niego żyć. Kiedy włosy zaczęły wypadać jej garściami i pojawiły się problemy z oddychaniem, trafiła do lekarza.

— Potrzebuje pani psychiatry — stwierdził lekarz rodzinny.

Potem trafiła na kozetkę do psychoterapeuty. — Jest pani uzależniona i przy każdym rozstaniu z partnerem reaguje pani jak narkoman — dowiedziała się. — Dopóki nie pokocha pani siebie i nie zaakceptuje siebie, będzie pani wchodzić w takie relacje.

Na kolejnej sesji Karolina doszła do swojego wnętrza. Do przeszłości. Szukała mężczyzny, którym może się zaopiekować. Z dzieciństwa pamięta głód miłości. Była pewna, że opłacając rachunki Krzysztofa, zasłuży na jego miłość.
Przestępca, bawidamek, nałogowiec. Mężczyzn, którzy zamiast dawać szczęście i radość, przynoszą ból i cierpienie, jest wielu. Tak samo jest wiele kobiet, które dałyby się pokroić za bycie z nimi. Wikłają się w toksyczne relacje, wchodzą w związki bez przyszłości i nie potrafią z nich zrezygnować. A wszystko po to, żeby potem mieć złamane serce.

— Możesz mieć każdego — mówili Marzenie*, pięknej trzydziestolatce z Olsztyna. Nikt nie mógł zrozumieć, że wykształcona i pełna ciepła kobieta zakochała się w mężczyźnie, który się nią bawił. Czekała na niego, dawała się oszukiwać i manipulować. On tymczasem spotykał się z kilkoma innymi kobietami.
Nie od dziś wiadomo, że szczególnym uznaniem cieszą się mężczyźni niedostępni emocjonalnie. Jest także wiele kobiet, których pociągają więźniowie. To zjawisko doczekało się nawet swojej nazwy: hybristofilia. Jednym z najbardziej znanych przypadków jest historia Teda Bundy’ego, amerykańskiego seryjnego mordercy, gwałciciela i nekrofila, który przyznał się do trzydziestu zabójstw. Podczas procesu sala sądowa była wypełniona po brzegi kobietami wspierającymi przestępcę. Bundy, znany dzięki mediom z elokwencji i uroku osobistego, otrzymał podobno setki listów miłosnych podczas pobytu w więzieniu.

Jakie kobiety wikłają się w toksyczne relacje? — To są przede wszystkim kobiety o strukturze symbiotycznej, zależnej, czyli takie, które boją się samotności — odpowiada dr Marek Jawor, psychoterapeuta z Olsztyna. — Chcą, żeby ktokolwiek przy nich był. Najczęściej wynika to z rodzinnej relacji. Ale są też kobiety o rysie masochistycznym. Są ofiarami. Czerpią satysfakcję z pomagania, wolą zająć się kimś innym niż sobą. Mają wtedy poczucie kontroli — dodaje.

Dlaczego tak trudno jest im odejść od destrukcyjnego partnera? — To jest uzależnienie – mówi psychoterapeuta. — Często bierze się z tego, że rodzic nie zaspokajał w dzieciństwie potrzeb takiej kobiety. Albo nie tę potrzebę, co trzeba. Na przykład dziecko płakało, bo trzeba było zmienić pieluchę, a matka tego nie wiedziała i je dokarmiała. Dziecko czuło się niezrozumiane i samotne.
Marek Jawor podkreśla też, że kobiety, które pochodzą z rodziny alkoholowej czy przemocowej, często związują się z partnerem z podobnymi problemami. — Czują się wtedy bezpiecznie, bo jest to jedyne środowisko, które znają.

Brzmi jak paradoks. Jak można takim kobietom pomóc? — Powinny skorzystać z pomocy psychologicznej albo terapeutycznej — odpowiada psychoterapeuta. — Mogą też korzystać z grup wsparcia. Kiedy rozmawiają z nimi przyjaciele, one czują się atakowane. Jakby ktoś chciał im coś odebrać.

Cykl przemocy, jaki stosują oprawcy, sprawia, że ofiara coraz bardziej uzależnia się i wikła w toksyczny związek. — Najpierw rośnie napięcie, potem przychodzi wyładowanie. Sprawca na chwilę jedna się z ofiarą, bo nie chce być nazywany oprawcą. I następuje znowu to samo. Ofiara jest uwikłana — podsumowuje dr Marek Jawor.

at

*Imiona zostały zmienione.

Komentarze (18) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. baba #2536807 | 88.156.*.* 15 lip 2018 13:33

    Baby są jakieś inne!

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)

    1. Olo #2536808 | 81.190.*.* 15 lip 2018 13:33

      Zawsze powtarzam, że to jak wygląda czyjś związek zależy od tego jakiego partnera ktoś sobie wybierze. Niestety, ludzie nie lubią słyszeć, że beznadziejny związek jest pokłosiem równie beznadziejnych wyborów. Jak ktoś się wiąże z pijakiem, narkomanem, agresorem, przestępcą czy jakimś innym patologiem to oczywiście ma do tego prawo ale niech się liczy z konsekwencjami. Najlepszy przykład - laska pobita ostatnio przez swojego partnera, trenera personalnego. Facet jest matołem, tępakiem, uprzednio karany, ma wszystkie wady świata. Generalnie żadna normalna kobieta nigdy nie powinna się nim zainteresować. Ale Kasia chce z nim być. Jest taki silny i stanowczy. Taki męski. On nawet nie ukrywał nikogo innego. To właśnie ta patologiczna strona jego osobowości przyciągnęła Kasię. A potem płacz. "Pobił mnie". No, niemożliwe, naprawdę? Kto by się spodziewał? Historia jakich wiele. To jak macie wzwiązkach zależy od waszych wyborów. Macie wolną wolę. Ze wszystkimi plusami i minusami takiego stanu rzeczy...

      Ocena komentarza: warty uwagi (30) odpowiedz na ten komentarz

    2. Obywatel #2536811 | 94.254.*.* 15 lip 2018 13:47

      Bo Łobuz kocha najbardziej.

      Ocena komentarza: warty uwagi (6) odpowiedz na ten komentarz

    3. Starfucker #2536812 | 94.254.*.* 15 lip 2018 13:48

      Jestem, miły , czuły, inteligentny, pracowity, przystojny, bez nałogów, chętnie pocieszę skrzywdzone Panie.

      Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)

      1. hmm #2536909 | 176.97.*.* 15 lip 2018 16:59

        niestety wybór partnera jest jak wybór prezydenta olsztyna-wybierz dżumę albo cholerę-albo trafi się maminsynek w rurkach,albo przedstawiciel korpo z 7 kredytami,albo łobuz-wybierając łobuza,wiadomo odrazu czego można się spodziewać po nim. Najgorszy jest cichy,dobrze ułożony-jak potem czytamy,gdzieś-gdzie zdarzyła się tragedia. NIESTETY,KAŻDY NORMALNY FACET MA ZAWSZE SERCE ZAJĘTE-BO W ŻYCIU KOCHA SIĘ TYLKO RAZ BEZWARUNKOWO.

        odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

        Pokaż wszystkie komentarze (18)