Trzeba przybliżać i oswajać inność
2018-06-05 12:00:00(ost. akt: 2018-06-05 21:02:32)
Obyczaje\\\ Beata Ścibakówna przyznaje, że lubi grać trudne i niejednoznaczne role. Bardzo się cieszy, że będzie miała okazję wcielić się w postać zakochaną w innej kobiecie. — Jesteśmy dość zamkniętym społeczeństwem — stwierdza aktorka.
Aktorkę Beataę Ścibakównę czeka kolejne zawodowe wyzwanie. Anestezjolog Olga Bujak, grana przez nią w serialu „Diagnoza”, okaże się być lesbijką. Aktorka bardzo się cieszy z takiej decyzji scenarzystów. I uważa, że takie wątki w filmach czy serialach pozytywnie oddziałują na świadomość oraz otwartość społeczeństwa.
— Nigdy dotąd nie grałam takiej roli — mówi Beata Ścibakówna i dodaje: — Zresztą na ekranie towarzyszy mi wspaniała partnerka Agnieszka Wosińska, z którą znamy się od lat. Jeszcze nie wiem, jak dalej potoczy się ten wątek, ale na razie nie mamy żadnych mocnych scen. Wątek związku między dwiema kobietami został potraktowany poważnie i bardzo mi się to podoba — podkreśla.
— Nigdy dotąd nie grałam takiej roli — mówi Beata Ścibakówna i dodaje: — Zresztą na ekranie towarzyszy mi wspaniała partnerka Agnieszka Wosińska, z którą znamy się od lat. Jeszcze nie wiem, jak dalej potoczy się ten wątek, ale na razie nie mamy żadnych mocnych scen. Wątek związku między dwiema kobietami został potraktowany poważnie i bardzo mi się to podoba — podkreśla.
Aktorka uważa również, że należy jak najwięcej rozmawiać na tego typu tematy, ponieważ Polacy wciąż są zbyt mało otwarci i mają problem z zaakceptowaniem inności. — Jesteśmy dość zamkniętym społeczeństwem, które nie zawsze akceptuje osoby homoseksualne. Widać to zwłaszcza w małych miejscowościach. Właśnie dlatego trzeba przybliżać i oswajać różnego rodzaju inność — przekonuje aktorka znana m.in. z seriali „Samo życie” i „Na dobre i na złe”.
Beata Ścibakówna ma nadzieję, że jej rola w „Diagnozie” przyczyni się do budowania pozytywnego wizerunku homoseksualności. Wie jednak, że wszystko zależy od tego, w jaki sposób wątek jej postaci zostanie rozwinięty w kolejnych odcinkach.
— Mam nadzieję, że producenci i scenarzyści serialu potraktują ten temat naprawdę poważnie i będą chcieli, jak najbardziej go zgłębiać. Otrzymuję wiele pytań, a także wyrazy akceptacji od widzów. Fani mówią, że cieszą się, że ktoś wreszcie poruszył tak ważne zagadnienie. W telewizji pojawiają się wątki związków między mężczyznami, jednak wciąż rzadko pokazuje się lesbijki — podsumowuje aktorka.
Źródło: Newseria.pl
Źródło: Newseria.pl
Beata Ścibakówna urodziła się w 1968 w Zamościu. Aktorka teatralna, telewizyjna i filmowa. W 1990 roku, jeszcze jako studentka, debiutowała na scenie w roli Zosi w sztuce Adama Mickiewicza „Kochajmy się” w reżyserii Jana Englerta. W 1992 roku została absolwentką PWST w Warszawie. W latach 1992-97 grała w Teatrze Powszechnym w Warszawie. W 1997 związała się z Teatrem Narodowym. Współpracowała też z teatrami warszawskimi: Komedia, Bajka, Polonia i Syrena. W 1992 trafiła na duży ekran w dramacie psychologicznym Roberta Glińskiego „Wszystko, co najważniejsze”. Potem pojawiła się jako sekretarka w komedii sensacyjnej Jana Łomnickiego „Wielka wsypa” i dramacie psychologicznym Krystyny Jandy „Pestka” (1995). W telenoweli „Samo Życie” była lekarką kardiologiem, w „Na dobre i na złe” grała ostrą ordynator oddziału internistycznego, a w serialu „Diagnoza” wystąpiła jako anestezjolog. Jest żoną aktora Jana Englerta.
kółko
W dzisiejszych czasach na wyższych uczelniach studiuje więcej kobiet niż mężczyzn. Jednak jeszcze nieco ponad 100 lat temu Polki, aby studiować, musiały wyjeżdżać na studia do Szwajcarii, Francji czy Anglii. Tam też z emancypacją nie było tak różowo, bo na przykład rektor Cambridge miał prawo aresztować każdą studentkę, która wyszła wieczorem sama na ulicę.
Pierwsze trzy studentki na Uniwersytecie Jagiellońskim pojawiły się dopiero w 1894 roku. Wszystkie na farmacji. Były to: 26-letnia Jadwiga Sikorska, 22-letnia Stanisława Dowgiałło i 31-letnia Janina Kosmowska. Ale na przykład do studiowania prawa UJ dopuścił panie dopiero w 1918 roku.
Z kolei pierwsze studentki zostały przyjęte na Uniwersytet Warszawski dopiero w 1915 roku.
Dlaczego kobiet tak długo nie dopuszczano do studiów wyższych? Między innymi dlatego, że większość mężczyzn wykładowców uważała, że panie nie są zdolne do abstrakcyjnego myślenia.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez