Peugeot wypadł z drogi i uderzył w ogrodzenie. Trzy osoby w szpitalu

2015-08-05 16:03:13(ost. akt: 2015-08-05 20:30:05)

Autor zdjęcia: Zbigniew Woźniak

Dziś (5 sierpnia) na ul. Lawendowej w Nikielkowie, osobowy peugeot wypadł z drogi i uderzył w ogrodzenie. Autem podróżowało pięć osób (w tym 17-letni kierowca), z których trzy zostały przewiezione do szpitala.
Do zdarzenia doszło w środę około godz. 14:30 w Nikielkowie. Jak wynika z wstępnych ustaleń policji, jadąc ulicą Lawendową, 17-letni kierowca nie dostosował prędkości do warunków na drodze, przez co stracił panowanie nad autem i uderzył w ogrodzenie.

Podróżującym, w wydostaniu się z rozbitego auta, pomagali mieszkańcy. Jak się okazało, samochodem podróżowało pięć osób (w większości nieletnie) - trzy z nich zostały przewiezione do szpitala.


Więcej informacji w jutrzejszym (6 sierpnia) wydaniu "Gazety Olsztyńskiej".

Komentarze (24) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Ada #1823449 | 89.231.*.* 27 wrz 2015 09:33

    Kto dał tym dzieciakom samochód?????

    odpowiedz na ten komentarz

  2. JA #1789833 | 5.60.*.* 6 sie 2015 22:27

    dajcie mnie jusz spokoj ...zesrałam się i co z tego!!!!!!!! to z szoku!!!! Nie ważne jak i gdzie...tego siem nie kontroluje!!!!!!!!!!!! Otczepcie siem odemnie!!!!!!!!!!!!!! A po drugie w kupie siła-dlatego razem siedzim na zdjenciu!!!

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. Nanakuf #1789649 | 176.118.*.* 6 sie 2015 17:13

      Mój tata był świadkiem tego wypadku (na zdjęciach ten w zielonej koszulce i niebieskich spodenkach), jako pierwszy udzielił im pomocy i gdyby nie on, to inaczej by się skończyła ta całą sytuacja, samochód leżał bokiem, olej już wyciekał, samochód się dymił. Zadzwoniłam na 112, ale zanim przyjechała jakakolwiek pomoc, kilka razy do mnie oddzwoniono, bo karetka nie mogła trafić, a na tym mostku, koło kościółka, są postawione betonowe ograniczniki szerokości(2,5m, samochód ledwo przejeżdża), straż pożarna musiała jechać naokoło, karetka składała lusterka, by przejechać. Główną przyczyną była nadmierna prędkość, kierowca stracił panowanie nad pojazdem, i ok. 100m ślizgał się po polnej drodze z lewa na prawo, gdy najechał na pobocze samochód podskoczył i się przekręcił. Mieli wielkie szczęście, że samochód przeleciał przez krzak róży, bo inaczej skończył by na metalowej bramie. Najbardziej ucierpiał pasażer na tylnym prawym siedzeniu, tam, gdyby nie poduszka powietrzna, mogłoby się skończyć nawet śmiercią, a nie tylko poszarpaną ręką.

      odpowiedz na ten komentarz

    2. babka #1789586 | 81.190.*.* 6 sie 2015 16:07

      dobrze, że tak się skończyło dzieciaki i tak dostały nauczkę , a Wy chojraki takie same numery robicie na drodze a z dziec ez doświadczenia się śmiejecie- może zamiast tego ku przestrodze pokazać znajomym dzieciakom artykuł i przestrzec. I ja nie bronię nikogo bo ich nie znam ale żeby się wyśmiewać z innych no to oleju w głowie brakuje. Więcej człowieka w człowieku

      Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

    3. tfs #1789481 | 89.234.*.* 6 sie 2015 12:53

      za oknem 35 stopni, auto obute w zimóweczki... pytacie skąd wypadek?

      odpowiedz na ten komentarz

    Pokaż wszystkie komentarze (24)