Robimy filmy, bo je kochamy

2025-09-20 11:00:27(ost. akt: 2025-09-19 14:38:31)
DZIEŃ WARMIŃSKO-MAZURSKI: TYLE CO NIC, reż. Grzegorz Dębowski, godz. 12.15 


Rozmowa po pokazie filmu "Tyle co nic" w czasie 12. edycji WAMA Film Festival. Agnieszka Skalska, Anna Garncarczyk, Bogumił Osiński, prowadzenie: Anna Wróblewska

DZIEŃ WARMIŃSKO-MAZURSKI: TYLE CO NIC, reż. Grzegorz Dębowski, godz. 12.15 Rozmowa po pokazie filmu "Tyle co nic" w czasie 12. edycji WAMA Film Festival. Agnieszka Skalska, Anna Garncarczyk, Bogumił Osiński, prowadzenie: Anna Wróblewska

Autor zdjęcia: arch. prywatne

Agnieszka Skalska – producentka i Anna Garncarczyk – montażystka - obie należą do grona obiecujących twórczyń młodego polskiego kina i coraz pewniej zaznaczają swoją obecność w branży. Rozmawialiśmy z nimi w trakcie 12. edycji WAMA Film Festival, gdzie odbył się pokaz specjalny filmu „Tyle co nic”.
— W czasie pracy na Warmii nad filmem „Tyle co nic” poznałyście inspirujące kobiety?
Agnieszka Skalska: — Podczas pracy nad filmem „Tyle co nic poznałam” najbliższą znajomość zawarłam ze współwłaścicielką gospodarstwa z Godek. Razem z mężem wychowują trzech synów. To ich dom stał się filmowym gospodarstwem naszego bohatera. Zanim wyszła za mąż, pracowała w przedszkolu, ale wybierając życie u boku rolnika, zrezygnowała z zawodu nauczycielki. To kobieta o silnym charakterze, świadoma swoich potrzeb i potrafiąca stawiać granice. Ma w sobie ogromną sprawczość, jasno mówi, czego chce i co jej nie odpowiada. Jednocześnie jest w niej dużo ciepła.

— Jakbyście miały powiedzieć o kobietach w świecie filmu. Jest ich coraz więcej? Zarówno w produkcji, jak i montażu.
Anna Garncarczyk: — W montażu zawsze było dużo kobiet. Kilkadziesiąt lat temu można wręcz powiedzieć, że to one dominowały w tym zawodzie. Dziś sytuacja wygląda inaczej – liczba kobiet i mężczyzn pracujących w montażowni jest już bardzo wyrównana.
Agnieszka Skalska: —Ten świat bardzo się zmienia. Pamiętam, jak kilka lat temu był taki moment, że do szkoły filmowej, na wydział operatorski, zostały przyjęte same kobiety. Coraz częściej to właśnie one reżyserują filmy, robią zdjęcia. Oczywiście wciąż pozostaje dużo do zrobienia.

— Nie zauważacie, że kobiety w świecie filmu są bezkompromisowe?
Agnieszka Skalska: — Nie lubię, kiedy patrzy się na ludzi przez pryzmat stereotypów. Są kobiety bezkompromisowe i tacy sami mężczyźni. Są empatyczne kobiety i empatyczni mężczyźni.
Anna Garncarczyk: — W naszym świecie panuje ogromna różnorodność i nie ma to związku z płcią. Wszystko zależy od charakteru i od tego, kim naprawdę jesteśmy.

— Co w waszej pracy jest największym wyzwaniem?
Agnieszka Skalska: — Trudno zamknąć temat wyzwań w jednym zdaniu. Po „Tyle co nic” moje życie zawodowe bardzo się zmieniło. Założyłam własną firmę i postanowiłam w pełni zająć się samodzielną produkcją filmową. To ogromna zmiana i jednocześnie wyzwanie. Oczywiście najtrudniejsze bywa zachowanie balansu między pracą a życiem prywatnym. Ale patrzę na film nie tylko jak na zawód, lecz jak na sposób życia. Gdy traktuje się pracę jako pasję, łatwiej mierzyć się z codziennymi trudnościami i czerpać radość z tego, co się robi.
Anna Garncarczyk: — Dla mnie wyzwaniem są kolejne projekty i oczywiście sam proces montażu filmu, polegający przede wszystkim na zaufaniu. Podczas planu zdjęciowego nie zawsze udaje się zrealizować wszystkie założenia i intencje scenariuszowe. Reżyserki i reżyserzy mają swoje wizje i oczekiwania, a montaż to weryfikuje, to tu wszystko wychodzi na jaw. Trzeba zmierzyć się zarówno z materiałem, jak i emocjami osób, z którymi się pracuje. To ogromne wyzwanie. Myślę jednak, że kluczowe jest dawanie wsparcia twórcom i jak najlepsze wykonywanie swojej pracy, nie pozwalając się przytłoczyć.

— Jakie cechy są tutaj przydatne?
Anna Garncarczyk: — Myślę, że to bardzo indywidualne i dla każdego znaczenie będzie inne. Przede wszystkim liczy się otwartość, szczerość i chęć działania, ale też dbanie o własne granice. Robimy filmy, bo je kochamy, bo są naszą pasją. Ważne jest, by czasem zatrzymać się i złapać dystans – to daje świeże spojrzenie i pozwala lepiej interpretować materiał. W natłoku pracy łatwo o tym zapomnieć, a jest to niezwykle cenne.
Agnieszka Skalska: — Myślę, że przydaje się empatia i szczerość. Trzeba być kreatywnym, a jednocześnie dobrze zorganizowanym. Bardzo ważna jest też wytrwałość – filmy powstają długo i jesteśmy w procesie od początku do końca, więc potrzebne jest pełne zaangażowanie i oddanie projektowi.

— To, jak widać, trochę przepis na sukces. Film „Tyle co nic” zdobył pięć nagród w Konkursie Głównym 48. FPFF w Gdyni za scenariusz, debiut reżyserski, główną rolę męską dla Artura Paczesnego, drugoplanową rolę kobiecą dla Agnieszki Kwietniewskiej. Złoty Pazur przyznano za odwagę formy i treści w kategorii „Inne Spojrzenie”. Koproducentem, przypomnijmy, był Warmińsko-Mazurski Fundusz Filmowy.
Agnieszka Skalska: — Ten film był dla mnie największą przygodą na wielu poziomach. To doświadczenie zmienia jako osobę – dowiadujesz się dużo o świecie, o sobie, o innych, uczysz się nowych rzeczy. Ogromną wartością jest też możliwość poznawania cudownych ludzi. Z Anią zrobiliśmy już trzy filmy, poznałyśmy się, polubiłyśmy – to dla mnie ważniejsze niż nagrody.
Anna Garncarczyk: – Oczywiście cieszy mnie, gdy film jest doceniony, ale dla mnie najcenniejszy jest proces – przygoda, moment, kiedy film zaczyna się zmieniać i układać. To daje mi najwięcej przyjemności i energii do dalszej pracy.

— Wasz film opowiada o rolnikach w sposób niebanalny i nietuzinkowy. Warmia nie była przypadkiem?
Agnieszka Skalska: — Nie wierzę w przypadki. Tę lokację zaproponował Jerzy Kapuściński (producent i dyrektor artystyczny Studia Munka – red.). Warmia idealnie pasowała scenariuszowo do projektu. Teraz, z perspektywy czasu, mam do tych terenów ogromny sentyment. Nawiązaliśmy wiele wspaniałych znajomości, spotkaliśmy niezwykle utalentowanych aktorów Teatru im. Jaracza, i bardzo się cieszę, że mogliśmy ich poznać.
Anna Garncarczyk: — Dla mnie obraz wsi ukazany w filmie „Tyle co nic” ma wymiar uniwersalny. Warmia stała się miejscem akcji, ale każdy może się w nim odnaleźć, nawet jeśli przyjeżdża tu po raz pierwszy.

— Wrócicie na Warmię?
Agnieszka Skalska: – Na pewno.
— Zobaczymy – dodaje Anna.
Katarzyna Janków-Mazurkiewicz