Nie odkładajmy marzeń na później
2025-06-20 12:00:00(ost. akt: 2025-06-20 13:20:15)
Mimo wszystko wielu seniorów wciąż twierdzi, że są optymistami. Na emeryturze cieszą się życiem. Może to właśnie jest sekret ich energii i znakomitej formy. Wierzą, że czeka ich jeszcze wiele wspaniałych chwil. Chcą żyć pełnią życia!
Janina, 65 lat: Od dziecka lubiłam podróżować. Nawet jeśli to była wycieczka do oddalonego o kilkadziesiąt kilometrów miasta, to czułam wielką radość z tego, że zobaczę coś nowego i poczuję klimat innego miasta. To właśnie podróże pozwalają mi nabrać dystansu do codziennych spraw. Zaspokajają moją ciekawość świata. Są źródłem energii, która napędza mnie do działania. Na ten moment nie potrafię sobie wyobrazić życia bez podróżowania. Dlatego, gdy tylko mogę, pakuję walizkę i ruszam w świat.
Wyprawy pozwalają mi obcować z tym, o czym tylko czytamy czy słyszymy, pozostając w domu. Jest to najlepszy sposób na uczenie się, jak żyć. Uważam, że podróże, te duże i te małe, wpływają pozytywnie na każdego człowieka. Osobiście uwielbiam taki sposób spędzania czasu, bo łączę wtedy zabawę z nauką.
Podróże są też idealnym sposobem na poznawanie kultury i języka odwiedzanego kraju. Poznajemy jego historię, pogłębiając przy tym naszą wiedzę o świecie. Ważną rzeczą jest to, że podczas podróży stajemy się bardziej tolerancyjni wobec innych. Często ludzie traktują obce narody stereotypowo, bo nie znają ich kultury, tradycji. Po wyprawie do nieznanego dotąd kraju wielu z nas zmienia zdanie i otwiera się na innych. Uważam, że podróżowanie pozwala mi być ciągle osobą aktywną i optymistycznie nastawioną do ludzi i świata! Swoją pasją do podróżowania zaraziłam też swoje dzieci i wnuki. Potrafimy latem wsiąść w samochód i jechać do innego miasta, by po prostu pochodzić, zjeść lody. Mam teraz więcej czasu na czytanie książek podróżniczych i wyszukiwanie informacji o miejscach, które planuję jeszcze odwiedzić.
Krzysztof, 67 lat: Jestem wręcz uzależniony od sportu. Miłość do aktywności fizycznej zrodziła się we mnie już w dzieciństwie. Już jako młody chłopak nie umiałem stać w miejscu. Kiedy tylko mogłem, to biegałem, jeździłem na rowerze, grałem w piłkę nożną. Należałem do drużyny, jeździłem na mecze, a popołudnia spędzałem na treningach. Kariery sportowej nie zrobiłem, jednak dobra kondycja pozostała do dziś. Ruch od zawsze sprawiał mi ogromną przyjemność. Sport towarzyszył mi od zawsze i nie wyobrażam sobie bez niego życia. W wieku 60 lat zacząłem przygodę z morsowaniem. Wcześniej słyszałem o zimowych kąpielach, jednak jakoś nie potrafiłem się przemóc. W końcu postanowiłem spróbować. I uzależniłem się od morsowania! Daje mi ono ogromną frajdę, a oprócz tego spotykam fantastycznych ludzi. Jeździmy na różne spotkania integracyjne, spędzamy wspólnie święta. Odkąd morsuję, jestem odporniejszy, mniej choruję i łatwiej znoszę choroby. Nogi same mnie ciągną do wody. To jest jak narkotyk. Dzięki morsowaniu czuję się zdrowszy, młodszy i pełen energii. Namawiam swoją rodzinę do tego, by spróbowała zimowych kąpieli, ale jakoś nie potrafi się przemóc. A ja czuję się znów jak 18-latek, zdrowy i aktywny!
Danuta, 69 lat: Jeśli kobieta jest szczęśliwa, jest także piękna. Ale żeby nasza uroda mogła rozkwitnąć, musimy traktować same siebie z szacunkiem i akceptować. Zamiast wynajdować w sobie wady i niedoskonałości, lepiej skoncentrować się na tym, co w nas wyjątkowe. Wystarczy kochać siebie, dbać o siebie i nie zapominać o sprawianiu sobie przyjemności! Dla mnie największą przyjemnością jest moja pasja: haftowanie. Kiedy przeszłam na emeryturę, czas zapełniałam sprzątaniem, gotowaniem i opieką nad wnukami. Myślałam, że mogę wszystko. Osiem lat temu zachorowałam na nowotwór piersi. Wygrałam walkę z rakiem. Choroba mnie zmieniła. Postanowiłam, że czas na emeryturze poświęcę sobie i swoim pasjom. Wróciłam do haftowania. To mnie uspokaja, daje mi wiele satysfakcji po skończeniu pracy. Nauczyłam się celebrować czas na emeryturze. Każda chwila jest dla mnie ważna. Mam czas, żeby wypić spokojnie kawę na tarasie, upiec ciasto, spotkać się z koleżanką, a czasem po prostu usiąść na huśtawce i poczytać książkę.
Wiesław, 64 lata: Odkąd jestem na emeryturze, nie ma dnia, żebym nie był na spacerze. Robię około 10 kilometrów dziennie; uwielbiam spacerować po lesie. Nigdy nie interesowałem się fotografią, ale na spacerach często widziałem piękne krajobrazy, ciekawe miejsca i zwierzynę czy ptaki. Dlatego kupiłem sobie lepszy telefon z dobrym aparatem i od jakiegoś czasu fotografuję otaczającą mnie przyrodę. Potrafię na zachód słońca czekać i godzinę, aby mieć najlepsze ujęcie. Żona śmieje się ze mnie, że na stare lata odnalazłem pasję, ale i jej podobają się moje fotki. Część zdjęć wywołuję. Ozdabiają ściany w domu. Nie myślałem, że takie fotografowanie może tak mnie wciągnąć i dawać tyle satysfakcji. Wieczorami siadamy z żoną przed komputerem i oglądamy zdjęcia zamiast seriali w telewizji. Trochę późno odkryłem tę pasję, ale cieszę się, że ją mam i już się nie nudzę w domu.
Jan, 66 lat: Czekałem z niecierpliwością na emeryturę i teraz cieszę się z jej uroków. Jak człowiek pracował, to nie miał czasu na pasje, na spędzanie czasu z rodziną. Przychodziłem z pracy, coś jadłem i brałem się za coś. Zawsze coś było w domu lub w ogrodzie do zrobienia. Teraz zamierzam spełnić swoje największe marzenie i zbudować sobie gołębnik, zapełnić go, wysyłać na loty gołębie. Gołębie hodował mój tata, potem ja je przejąłem. Na świecie pojawiły się dzieci i zaczęło brakować czasu na wszystko. Obiecywałem sobie, że wybuduję gołębnik i teraz realizuję swoją pasję. Uwielbiam patrzeć, jak gołębie wznoszą się do lotu, zapisuję każdy ich wylot i powrót. Fajnie móc spełniać swoje marzenia!
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez