"Mireczek" - spektakl dziedziczeniu traumy w Teatrze im. Jaracza w Olsztynie
2025-04-11 07:34:29(ost. akt: 2025-04-11 07:36:00)
"Mireczka", spektakl na podstawie reportażu Aleksandry Zbroi o alkoholizmie, dziedziczeniu traumy i wpływie uzależnienia na życie rodzinne, przygotowują aktorzy Teatru im. Jaracza w Olsztynie. Premiera sztuki w reżyserii Krzysztofa Popiołka odbędzie się 16 kwietnia.
Jak podkreślają twórcy, jest to historia opowiedziana z perspektywy ofiary, a nie sprawcy, i pokazuje emocjonalne zmagania z traumą, końcem relacji i żalem po stracie.
"Jest to opowieść córki. Ona projektuje swojego ojca, który zniknął z jej życia. Szerzej jest to opowieść o alkoholizmie w Polsce, bo to nadal potwornie palący problem. Moje pokolenie zaczyna wychodzić z zaklętego kręgu dziedziczenia traumy, przełamuje schematy. Bohaterka mówi: +strasznie boję się moich genów, boję się, że to dziedziczę, że ta krew nasączona alkoholem płynie w moich żyłach. Jak się mogę z tego oczyścić?+" - powiedział PAP w czwartek reżyser Krzysztof Popiołek. Dodał, że w spektaklu padają pytania: czy można urodzić się złym?, jak ratować ojca, a jak siebie?.
Jak mówił reżyser, spektakl jest podróżą po najtrudniejszych momentach życia. "Jest kartkowaniem albumu ze zdjęciami. To opowieść o ojcu, którego nie było. To historia o relacjach dzieci z ojcami. Bohaterka mówi, zwracając się do ojca: +nie kochałam cię, nienawidziłam cię, ale tęskniłam, spóźniłeś się o jakieś 30 lat+" - zaznaczył.
Jak mówił Krzysztof Popiołek, spektakl ukazuje alkoholizm jako chorobę, która niszczy nie tylko jednostkę, ale i więzi międzyludzkie, w tym rodzinne.
"Zależało mi na tym, aby pokazać relację ojca i córki w szerszym i bardziej uniwersalnym kontekście, nie tylko przez pryzmat destrukcji spowodowanej chorobą alkoholową. Chciałem pokazać, jak bohaterka wyobrażała sobie życie z ojcem, gdyby nie popadł w nałóg. Jakie miała marzenia?, jakie obietnice miała w głowie?, jak chciała przeżyć swoje życie?" - dodał.
Reżyser przyznał, że tworzenie spektaklu o tak trudnej tematyce wiąże się z emocjalnymi kosztami. "Trzeba sobie jasno powiedzieć, że teatr nie jest terapią, choć ma wymiar oczyszczający, daje możliwość przeżywania cudzych dramatów. Przychodzimy, siadając na widowni, i widzimy cudzy ból, a dzięki temu na chwilę możemy uwolnić się od własnego cierpienia" - podkreślił.
Jak mówił reżyser, "pozwala to zapomnieć, że nie jesteśmy sami z tym, co przeżywamy". "Natomiast z perspektywy aktorów, reżyserów, realizatorów ważne jest, by unikać pułapki +skaleczenia się+ tym tematem, dlatego przyjęliśmy zasadę, że +to nie jest moja prywatna opowieść+. Ta historia dotyczy nas wszystkich, ale nie jest osobistym doświadczeniem" - podkreślił reżyser.
PAP/red.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez