Prof. Piotrowski: "Ustawa incydentalna" jest niezgodna z konstytucją. Mamy wyrazisty przejaw prymatu polityki nad prawem
2025-01-26 09:12:24(ost. akt: 2025-01-26 09:14:33)
„Ustawa incydentalna nie przesądza definitywnie o statusie sędziów Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych i jednocześnie ma działać przez krótki okres” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Ryszard Piotrowski. Konstytucjonalista podkreśla, że fragmentaryczność uregulowań, które przyjął Sejm, narusza zasadę spójności prawa. Łamie także zasadę „zachowania okresu dostosowawczego”. „Nie jest to zgodne z konstytucją. Mamy wyrazisty przejaw prymatu polityki nad prawem” - podkreśla prof. Piotrowski.
Sejm uchwalił tzw. ustawę incydentalną pomysłu marszałka Szymona Hołowni (Polska 2050). Zgodnie z nią o ważności wyborów prezydenta w 2025 r. ma orzekać 15 sędziów najstarszych stażem w Sądzie Najwyższym, a nie - jak dotychczas - Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN.
— Czy rozstrzygać będzie 15 czy też 20 sędziów, to i tak nie jest to zgodne z konstytucją. Obowiązuje przecież zasada, zgodnie z którą istotne zmiany prawa wyborczego powinny być dokonywane nie później niż 6 miesięcy przed zarządzeniem wyborów. Wprowadza się zatem zmiany w Kodeksie wyborczym z naruszeniem zasady zachowania okresu dostosowawczego. Ta zasada jest częścią reguł ustalonych przez Trybunał Konstytucyjny, jako element zasady demokratycznego państwa prawnego. Ta linia orzecznicza TK kształtowała się przez wiele lat i wynika z dwóch rozstrzygnięć oznaczonych sygnaturami K 31/06 i K 9/11 — mówi portalowi wPolityce.pl prof. Ryszard Piotrowski.
— Powołanie szczególnego składu sędziów SN do badania ważności wyborów prezydenckich jedynie na okres tych wyborów, to ograniczenie czasowej i przedmiotowej właściwości Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Innymi słowy, mamy zatem do czynienia z wyraźnym ograniczeniem czasowym właściwości tej izby oraz ograniczeniem w odniesieniu doi wyborów prezydenta — podkreśla prawnik i naukowiec.
— Epizodyczny charakter tej ustawy wiąże się z tym, że zostaje podjęta próba czasowej odmowy uznania statusu sędziom Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych w odniesieniu do pewnego zakresu ich właściwości. Wszystko to odbywa się bez uregulowania właściwości całej Izby Kontroli Nadzwyczajnej. A przecież jest ona właściwa także wielu innych sprawach z zakresu prawa publicznego. W drodze incydentalnej regulacji nie można częściowo pozbawiać statusu sędziów tej izby. Trzeba to uregulować całościowo w ustawie, która ustali także skuteczność rozstrzygnięć samej izby. Tymczasem mamy regulację fragmentaryczną, co narusza zasadę spójności prawa — ocenia konstytucjonalista.
— To jest wyrazista manifestacja prymatu polityki nad prawem. Nie reguluje się całościowo problemu statusu tych sędziów. Zasadnicze zagadnienie ustrojowe, a zatem kwestia statusu sędziów nie powinno być regulowane ustawą epizodyczną. Tymczasem mamy wyrazisty przejaw prymatu polityki nad prawem, który wiąże się z założeniem odmowy zaufania do wszystkich sędziów powołanych przez KRS od 2018 r. To założenie opiera się na twierdzeniu, że niezawisłość tych sędziów należy poddać w wątpliwość, co miałoby podważać ich wiarygodność. Takie założenie wymagałoby jednak uregulowania osobnym aktem prawnym — stwierdza nasz rozmówca i zwraca uwagę na bardzo ważny aspekt „ustawy incydentalnej”.
Na podstawie nieopisanego prawem twierdzenia o niewiarygodności podważa się status niektórych sędziów SN i nie daje im możliwości odwołania od tej oceny.
— Komisja Wenecka w swojej opinii stwierdza, że sama okoliczność powołania tych sędziów po tej dacie, nie może przesądzać o ich statusie. Ustawa incydentalna nie przesądza także definitywnie o tym statusie i ma działać przez krótki okres. Tyle że zakresowo i czasowo pozbawia tych sędziów właściwości w odniesieniu do pewnej kategorii spraw na podstawie wspomnianego założenia o braku ich wiarygodności. Jednocześnie nie przewiduje żadnej drogi odwoławczej, pozwalającej na wykazanie, że wykluczenie konkretnego sędziego może budzić wątpliwości — podsumowuje prof. Ryszard Piotrowski.
Tekst ukazał się na portalu wpolityce.pl
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez