To już koniec. A co będzie potem?

2024-12-29 21:56:00(ost. akt: 2024-12-30 14:36:14)

Autor zdjęcia: Zbigiew Woźniak

W najlepszych czasach nie dało się tamtędy przejść. Takie były tłumy. Teraz, jak mawia klasyk, nie ma tam już nic. Ale pewnie coś będzie, ale co?
Naszą opowieść zacznijmy od filmu z 2022 roku:


Zatem było to bardzo, bardzo dawno temu. Kraj, zwany Polską Rzeczpospolitą Ludową, próbował, jak inne kraje komunistyczne poradzić sobie z trudnościami, które sam stwarzał. A jedną z głównych jego bolączek ekonomicznych, było to, że im więcej w papierowych statystykach produkowano towarów, to tym bardziej brakowało ich w państwowych sklepach. Pozwolono więc "prywatnej inicjatywie" na trochę więcej swobody w produkcji i handlu. I tak w połowie lat 70tych ubiegłego wieku powstał olsztyński "Pewex na Kolejowej".

Tym, którzy nie zaliczają jeszcze do kategorii seniorów należy się tu pewne wyjaśnienie. Co to to był "Pewex"
czyli "Przedsiębiorstwo Eksportu Wewnętrznego"? Sklepy "Pewexu" powstały na początku lat 70tych XX wieku. Można było w nich było kupić za dolary, marki czy funty niedostępne za złotówki zagraniczne towary lub trudno dostępne produkty polskie. Mało kto już o tym pamięta, ale w latach 70 na Wranglery czy Rifle trzeba było wydać w Pewexie nieco ponad 10 dolarów. W latach 70 dolar kosztował około 150 złotych. Przeciętne miesięczne wynagrodzenie w 1975 roku: nieco ponad 3900 złotych. Czyli na dżinsy trzeba było wydać jakieś 40% pensji. Niewielu było na to stać.

Sklep "Pewex" w Olsztynie powstał w 1973 roku na ówczesnej ulicy ulicy Juliana Marchlewskiego, a dzisiaj Prostej.

Trzy lata później zaczęto stawiać pawilony handlowe na Kolejowej. Trafili tam głównie "prywaciarze", którzy do tego czasu handlowali w budkach w miejscu gdzie teraz stoi "Zatorzanka". Handlowano tam głównie ciuchami, np. dżinsami produkowanymi przez innych prywaciarzy. Towary w tych pawilonach były droższe i lepszej jakości niż te z państwowych sklepów. Często zresztą było to jedyne miejsce, gdzie jakąś część ubrania można było kupić. To dlatego to miejsce nazywano "Pewexem a Kolejowej".

W złotych czasach stało tam ponad 70 pawilonów. Te minęły wraz z nadejściem kapitalizmu. Kiedy byliśmy tam jesienią handlowały tam tylko dwóch kupców. — Miałam klientów, którzy przyjeżdżali z daleka, bo wiedzieli, że tu znajdą wszystko, czego potrzebują: sukienki na wesela, garnitury, płaszcze na zimę. To było niemal magiczne miejsce, gdzie każdy znajdował coś dla siebie — powiedziała nam w październiku 2024 roku właścicielka jednego z ich.

Teraz rozpoczął się rozbiórka pustych pawilonów. W starych planach teren, na którym stoją pawilony, był zarezerwowany pod przedłużenie Kolejowej do Wojska Polskiego. Ba, w planach była nawet budowa kładki lub tunelu łączącego Śródmieście z Zatorzem i wychodzącej na Partyzantów na wysokości ul. Kajki. Dzisiaj to już nieaktualne.


Wiele wskazuje bowiem na to, że handel tak do końca jednak nie zniknie z Kolejowej. Ma to związek z flumarkiem z alei Sybiraków, przez który w każdą niedzielę przewija się po kilka tysięcy olsztynian.
— Mamy takie miejsce, gdzie można flumark przenieść. To rynek przy ul. Kolejowej. Można tam będzie również wykorzystać miejsce po straganach stojących niegdyś wzdłuż torów. Będziemy o tym rozmawiać z organizatorami flumarku. Mieszkańcy Olsztyna chcą kupować od lokalnych sprzedawców i dostawców. A my musimy im to umożliwić — mówi „Gazecie Olsztyńskiej” prezydent Olsztyna Robert Szewczyk.
Flumark zaś przenieść się musi, bo ma tam bowiem czteroboiskowe Olsztyńskie Centrum Piłki Nożnej.

Dużo większym problemem dla ratusza, przede wszystkim finansowym będzie stojąca obok Zatorzanka. Ma tam powstać miejsce dla działań społecznych, kulturalnych i edukacyjnych.

Miasto zapewnia, że "Zatrzanka", obecny rynek działający na jej zapleczu i miejsce po pawilonach na Kolejowej zostaną objęte jednym wspólnym planem. I to jest bardzo dobry pomysł.

Igor Hrywa