Z sercem na dłoni na rzecz innych. Kobieta z Ełku inspiruje do pomocy

2024-12-21 17:00:00(ost. akt: 2024-12-20 15:26:11)

Autor zdjęcia: archiwum prywatne Izy Kołowskiej

W sercu Mazur, w Ełku, żyje i działa kobieta, która swoją pasją i oddaniem inspiruje wielu do pomocy innym. Iza Kołowska, wolontariuszka, organizatorka i obecnie szefowa ełckiego sztabu Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, to prawdziwy symbol zaangażowania społecznego. Dzięki jej inicjatywom każdego roku wielu potrzebujących otrzymuje wsparcie, a sama idea pomagania rozprzestrzenia się w społeczności jak pozytywna iskra.
Prywatnie żona i mama dwóch synów. Zawodowo przez ostatnie lata działała na rynku nieruchomości, a obecnie pracuje w Wydziale Promocji, Sportu i Kultury ełckiego ratusza. W wolnym czasie jest wolontariuszką.

Historia zaangażowania Izy Kołowskiej rozpoczęła się kilka lat temu. Jak wspomina, pierwszą akcją były MotoMikołajki, akcja charytatywna na rzecz Szymka, małego chłopca, który czekał na operację serca. Organizatorką tamtego wydarzenia była Aneta Cichocka "Luśka" i, jak przyznaje Iza Kołowska, to właśnie m.in. Aneta "wciągnęła" ją w te pierwsze akcje charytatywne.

— Potrzebny był wówczas ktoś do poprowadzenia kiermaszu, uznałam, że dam radę, i tak to wszystko się zaczęło — wspomina Iza Kołowska.

Szymek czy Hania to tylko niektóre z dzieci, którym, poprzez organizację różnych akcji, pomagała Iza. Na pomoc mogą liczyć również dorośli, jak Sławek czy Piotr. I choć w przypadku niektórych akcji cel zbiórki wydawał się niemożliwy do osiągnięcia, słowo "niemożliwe", dzięki zaangażowaniu wielu osób, traciło na znaczeniu. Tak właśnie było w przypadku Hani Poczobut, małej ełczanki chorej na SMA.

— Jak padła kwota zbiórki — 9,5 miliona złotych — myślałam, że to pomyłka. Ta suma wydawała się nierealna. Ale nikt się nie poddał. Cały czas walczyliśmy i robiliśmy wszystko, żeby się udało. I kiedy pod koniec zbiórki, gdy już prawie udało się nam zebrać tę astronomiczną kwotę, gdy wpływały te ostatnie złotówki, płakaliśmy ze szczęścia. To są ogromne emocje. Nie zawsze z takim szczęśliwym zakończeniem, bo życie czasami pisze nam inny scenariusz — dodaje Iza Kołowska.

Jednym ze znaków rozpoznawczych działalności społecznej Izy Kołowskiej są Festiwale Kulinarne. Obecnie odbywają się w internecie. Jak wspomina Iza, przeniosły się one do mediów społecznościowych, kiedy wybuchła pandemia. Akcje te są doskonałym przykładem tego, jak lokalna społeczność potrafi się zjednoczyć w obliczu potrzeb innych.

— Ludzie chętnie pomagają, tylko czasem trzeba im pokazać, jak mogą to zrobić. Każdy, kto przekazuje drobiazg na nasz festiwal, piecze ciasto czy przygotowuje jakieś rękodzieło, ma swój wkład w pomaganie. Mamy wiele facebookowych grup, na których prowadzimy nasze Festiwale Kulinarne. W trakcie weekendu, kiedy mamy finał akcji, udaje się zebrać czasami 3 tysiące, a są grupy, w których nawet 20 tysięcy złotych. I to, co cieszy, to fakt, że pomagają również ci, którzy sami potrzebują pomocy. Wystawiają na licytacje na przykład upieczone przez siebie ciasta. Takie działania jednoczą nas wszystkich — podkreśla Kołowska.

Organizowane przez nią wydarzenia to nie tylko okazja do zebrania środków, ale także momenty wspólnoty i radości. Wszystko rozpoczyna się od pomysłu i kilkunastu telefonów.

— Początki bywają trudne, ale kiedy widzę uśmiech na twarzach ludzi, wiem, że warto — dodaje.

Iza Kołowska bierze również udział w największej orkiestrze świata, czyli Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy. Podczas pierwszego finału, w którym brała udział razem z mężem, prowadziła kącik gier planszowych. W kolejnych finałach zbierała pieniądze do puszek. Teraz jest szefową ełckiego Sztabu. To ogromne wyzwanie.

— Nasz ełcki Sztab liczy ponad 10 osób. Od października pracujemy nad tym, aby styczniowy Finał przebiegł idealnie. Finał to nie tylko jeden weekend, ale również wiele wydarzeń towarzyszących, które rozpoczynają się w Ełku już w połowie miesiąca. Wiemy już, że 18 stycznia na Wschodnioeuropejskiej Akademii Nauk Stosowanych odbędzie się koncert chóru Kontarpunkt i Miejskiej Orkiestry Dętej. Natomiast dzień przed finałem w Galerii Brama Mazur tradycyjnie będą czekały stoiska i kiermasz słodkości. Nowością w tym roku będzie bieg online pod hasłem "Wyprzedźmy raka". Cały czas przygotowujemy kalendarz wydarzeń. Wszystkie informacje na temat atrakcji ełckiego Finału będą m.in. na naszym facebookowym profilu WOŚP Ełk — zapewnia Iza Kołowska. — Nasza lokalna społeczność zawsze wykazuje się ogromną hojnością i zaangażowaniem. To dzięki ludziom, którzy wrzucają choćby najmniejsze kwoty do puszek, WOŚP może wspierać dzieci i seniorów.

I jak dodaje najważniejszym miejscem Wielkiego Finału WOŚP w Ełku, który odbędzie się już 26 stycznia, tradycyjnie już będzie Ełckie Centrum Kultury. Tam będą odbywały się koncerty, licytacje i liczenie zebranych pieniędzy.

Iza Kołowska wierzy, że pomaganie jest wartością, którą powinniśmy przekazywać młodszym kolejnym pokoleniom. Sama, jako mama dwóch synów, stara się zaszczepić w nich empatię i chęć pomocy innym.

— Jako rodzice mamy ogromną odpowiedzialność. Empatia to nie tylko współczucie, ale przede wszystkim działanie. Kiedy dzieci widzą, że pomaganie jest czymś naturalnym, same zaczynają się angażować — tłumaczy Kołowska.
Postawa Izy z pewnością może być inspiracją dla wielu. Jej determinacja, energia i uśmiech pokazują, że pomaganie innym może być nie tylko obowiązkiem, ale i prawdziwą pasją.

— Każdy z nas ma coś, czym może się podzielić. Może to być czas, umiejętności, a nawet dobre słowo. Nie trzeba wielkich gestów, by zmieniać czyjeś życie na lepsze — przekonuje Kołowska.

Jej działalność to dowód na to, że pomaganie nie zna granic. W ełckiej społeczności stworzyła przestrzeń, w której każdy może stać się częścią czegoś większego. Nie ma nic piękniejszego niż widok ludzi łączących się w imię dobra. To daje jej siłę i motywację do dalszego działania.

Pamiętajmy, że pomaganie zaczyna się od małych kroków. Dobro, które niesiemy innym, zawsze do nas wraca. Czasem w postaci wdzięcznego uśmiechu, czasem w niespodziewanej chwili wsparcia, gdy sami go potrzebujemy. Historia Izy Kołowskiej to dowód na to, że małe gesty mają wielką moc, a pomagając innym, tak naprawdę ubogacamy własne życie.

Paweł Tomkiewicz