Rzuciła korporację i zamieszkała na Warmii

2024-12-08 11:00:00(ost. akt: 2024-12-06 14:17:05)

Autor zdjęcia: pixabay

Warsztaty kulinarne ze wspólnym gotowaniem mogą stać się impulsem do tego, by zmienić swe życie i zacząć je wieść w duchu slow life – uważają uczestnicy warsztatów kulinarnych w Olsztynie. Sztuki gotowania z racjonalnym wykorzystaniem produktów nauczyło się ponad 150 osób.
W Olsztynie zakończyła się 10 edycja programu "Like a chef" organizowanych przez Bank Żywności przy wsparciu Fundacji Elektrolux.
Dyrektor Banku Żywności w Olsztynie Marek Borowski podkreślił, że "stół łączy ludzi".

— Przy stole budujemy atmosferę, jemy wspólny posiłek, toczymy rozmowy. Można miło spędzić przy nim czas, bez pośpiechu. Osoby, które uczestniczą w warsztatach, nie zajmują się na co dzień sztuką kulinarną, ale dzięki szkoleniu podnoszą swoje kompetencję. Mają szansę zmieniać i tworzyć atmosferę wokół swojej rodziny. Z naszego punktu widzenia jest to bardzo istotne — stwierdził, dodając, że uczestnicy uczą się też jak najlepiej wykorzystać produkty żywnościowe, nie marnując ich choćby w części.

Aneta Janikowska z olsztyńskiego Banku Żywności zaznaczyła, że w 10 edycjach w sumie kulinarne umiejętności nabyło 155 osób. Program "Like a chef" prowadzony jest w ośmiu miejscach na świecie. Olsztyńskie warsztaty są jedynymi w Polsce.

— W pierwszych trzech kursach uczestniczyły osoby z Ukrainy. Wspieraliśmy tym samym uchodźczynie, by odnalazły się na polskim rynku pracy. Generalnie na warsztaty zapraszamy wszystkie osoby, które nie są aktywnie zawodowo albo które chcą coś zmienić w swoim życiu. Chcą rozpocząć nową drogę zawodową, a kulinaria są im bliskie — zaznaczyła.

Jak powiedziała, uczestnicy uczą się też idei zrównoważonego rozwoju, czyli jak ograniczyć spożycie mięsa, a za to zwiększyć spożycie produktów roślinnych. Czterotygodniowy, intensywny kurs prowadzą profesjonalni kucharze i szefowie kuchni. W programie jest przygotowanie od 80 do 100 dań, w tym także wegetariańskich, wegańskich albo bezglutenowych.

Na zakończenie kursu uczestnicy przygotowali do wspólnej degustacji dania mięsne i wegańskie. Jako przystawki podali: humus z pastą tahini i roladką z cukinii z suszonym pomidorem, łososia gravlax z ogórkiem. Jako dania główne: strogonowa z rostbefu z czarną soczewicą i boczniaki w tempurze z purée z batata. A na deser tort z kremem śmietankowym z owocami i kwiatami jadalnymi – różowymi stokrotkami i goździkami oraz gruszkę w winie z sosem czekoladowym.
Jak powiedział restaurator i szef kuchni prowadzący naukę gotowania Marcin Talibski, aspekt integracji podczas warsztatów jest bardzo ważny.

— Uczestnicy kursu zaprzyjaźniają się ze sobą. Rodzi się wspólnota. Dzielą się swymi doświadczeniami życiowymi i wspierają się wzajemnie. Kilka uczestniczek nazwało te zajęcia terapią — powiedział.

Przykładem, że warsztaty mogą zainspirować do całkowitej zmiany życia jest Marta Gorkowska, która rzuciła pracę w korporacji i przeniosła się z Wrocławia na warmińską wieś. — Przed trzema miesiącami przyjechałam z Wrocławia do małej wsi Bartołty Wielkie po tym, jak rzuciłam pracę w korporacji. 10 lat mieszkałam we Wrocławiu i 13 lat pracowałam w bardzo dużej korporacji. Tempo życia stało się nie do zniesienia. Zostawiłam to wszystko za sobą i przyjechałam, by zacząć wieść nowe, spokojne życie. Moi znajomi śmieją się, że jestem jak Judyta, bohaterka filmu "Nigdy w życiu". Jestem ze zmiany życiowej bardzo zadowolona. Kurs to była dla mnie duża pomoc, bo z gastronomią wiążę przyszłość. Kupiłam stary dom, chcę go wyremontować i zrobić siedlisko z restauracją — powiedziała niedawna wrocławianka.

PAP/Agnieszka Libudzka