Niebezpiecznie na drogach Warmii i Mazur. Łosie kontra kierowcy

2024-10-24 19:30:00(ost. akt: 2024-10-24 14:35:02)
Spotkanie z dzikim zwierzęciem,  a na pewno już z wielkim łosiem może zakończyć się tragicznie

Spotkanie z dzikim zwierzęciem, a na pewno już z wielkim łosiem może zakończyć się tragicznie

Autor zdjęcia: Zbigniew Woźniak

Ścieżki dzikich zwierząt często przecinają się z drogami ludzi. I nieszczęście gotowe. W ostatnich dniach w regionie doszło do kilku zdarzeń z udziałem dzikich zwierząt. Policjanci apelują o ostrożność, bo łosia czy sarnę możemy spotkać o każdej porze dnia i nocy.
Nagle z pobocza wyskoczył łoś, stając na drodze audi. Kierowca nie miał szans na reakcję i uderzył w zwierzę. Łoś chyba nie ucierpiał specjalnie, skoro po zderzeniu uciekł do lasu. Jednak kierowca audi, który kilka dni temu jechał z Węgorzewa w kierunku Pozezdrza i za Ogonkami też może mówić o wielkim szczęściu, bo nie odniósł żadnych obrażeń.

Cało wyszła z opresji również kobieta, która na trasie Pisz-Biała Piska w okolicach miejscowości Babrosty uderzyła fordem w sarnę. Zwierzę wbiegło na drogę wprost pod samochód. Bez szwanku wyszła też z takiego spotkania mieszkanka gminy Węgorzewo, która niedaleko Przystani uderzyła renaultem w przebiegającą przez jezdnię sarnę. Niestety takich zdarzeń jest sporo w ostatnich dniach na drogach Warmii i Mazur, bo też okres jesienny to czas wzmożonej migracji dzikich zwierząt.

Uwaga na dzikie zwierzęta

Tylko w tym roku w naszym województwie doszło do 8 wypadków z udziałem dzikich zwierząt, w których 10 osób zostało rannych. Policjanci odnotowali również 914 kolizji ze zwierzyną. W tym samym okresie w 2023 r. doszło do 18 takich wypadków, w których zginęła 1 osoba, a 18 zostało rannych. Odnotowano też blisko 1100 kolizji ze zwierzętami.

Dlatego trzeba być czujnym cały rok i zachować szczególną ostrożność na drogach, szczególnie na obszarach leśnych. Nigdy nie wiemy, czy z przydrożnych zarośli nie wyskoczy zwierzę. A o tym, że wkraczamy do królestwa zwierząt informują stojące przy drogach znaki. Chodzi o znak A-18b "zwierzęta dzikie" . Ten nie zobowiązuje nas do zmniejszenia prędkości, jednak kierowca powinien mieć świadomość, że szybka jazda wiąże się z większym ryzykiem, że w razie zagrożenia będzie mniej czasu na reakcję. Łosie nie noszą odblasków, dzięki którym byłyby jak piesi bardziej widoczne na drodze.

Stąd apele policji
— Zachowajmy ostrożność i bezpieczną prędkość, aby w przypadku pojawienia się na drodze dziko żyjącego zwierzęcia, móc w odpowiedniej chwili zahamować i uniknąć kolizji bądź wypadku — radzi asp. Tomasz Markowski, rzecznik prasowy komendanta wojewódzkiego policji w Olsztynie. — Jadąc z nadmierną prędkością możemy nie mieć wystarczająco dużo czasu, aby bezpiecznie zahamować i ominąć tak niespodziewaną przeszkodę na drodze — dodaje policjant.

Dlatego w swoim dobrze pojętym interesie nie warto lekceważyć znaku drogowego A-18b, który ostrzega, że w tym miejscu, na pewnym odcinku drogi, występuje wysokie ryzyko spotkania dziko żyjących zwierząt.

Ogromne ryzyko
Spotkanie z dzikim zwierzęciem, a na pewno już z wielkim łosiem może być bowiem ostatnią rzeczą, którą zobaczmy w naszym życiu. Łoś to wielkie zwierze. Dużo większy niż jeleń, nie mówiąc już o sarnie. Samiec (byk) osiąga 540-740 kg masy ciała, a wysokość od 1,5 m do ponad 2 m. Samica (łosza, klępa) jest niższa i lżejsza, osiąga masę około 400 kg. Tak wielkie zwierze nie powinno umknąć uwadze kierowcy. I nie umyka, tylko że wtedy zwykle nie ma już czasu na reakcję, brakuje tych sekund.

Z wyliczeń ekspertów wynika, że przy prędkości 90 km/h od dostrzeżenia przeszkody droga zatrzymania auta wynosi prawie 80 m. Oczywiście im większa prędkość, tym ta droga się wydłuża, bo przy 130 km/h trzeba już prawie 140 m.

Jednak to, że zwierzęta giną pod kołami nie jest ich winą, bo to nie łoś, czy sarna wchodzi na drogę, to droga wchodzi w las. Ludzie budując kolejne kilometry dróg poprzecinali naturalne szlaki wędrówek dzikiej zwierzyny. A dzikiego zwierzęcia nie zatrzymamy, bo, np. łoś lubi wędrówki i nie tylko, jak teraz w okresie od września do listopada, w celach godowych. Zmienia się nie tylko świat człowieka, ale też świat natury. Łosia ciągnie w okolice miast, ponoć, co pokazały badania, lubi przeglądać się w szybach.

Co z naprawą auta?
Jeśli sami wyjdziemy cało ze zderzenia z dzikim zwierzęciem, to na pewno nie nasz samochód.

Nie ma problemu, gdy posiadamy autocasco. Ubezpieczyciel zazwyczaj pokrywa koszty naprawy samochodu. Gorzej, gdy nie mamy takiego ubezpieczenia. Możemy spróbować uzyskać odszkodowanie od zarządcy drogi, nadleśnictwa bądź koła łowieckiego (w tym ostatnim przypadku, gdy zwierzyna wbiegła nam pod koła podczas prowadzonego polowania). Jednak, jeśli do zderzenia z sarną czy łosiem doszło na oznakowanym odcinku, gdzie stoją znaki A-18b "zwierzęta dzikie", to trudno będzie dostać takie odszkodowanie.

— W swojej niemal dwudziestoletniej pracy nie znam nikogo, komu udałaby się sztuka — mówi nam agent ubezpieczeniowy, zastrzegając: — Co nie znaczy oczywiście, że takich przypadków nie było. Każdy przypadek jest indywidualny, tu decyzja należy do sądu. Co innego, gdy nie ma znaków, dochodzi do zderzenia, np. na terenie miejskim, to wtedy dużo łatwej uzyskać takie odszkodowanie.


Kilka dobrych rad
Co robić, gdy dojdzie do zdarzenia drogowego z udziałem dzikiej zwierzyny? Tu warto zapamiętać, co radzą policjanci:
1 Jeśli już dojdzie do zdarzenia z udziałem dzikiej zwierzyny, w pierwszej kolejności należy zabezpieczyć miejsce, włączyć światła awaryjne i ustawić trójkąt ostrzegawczy.
2. Jeśli są osoby ranne, to oczywiście powinniśmy niezwłocznie udzielić im pomocy.
3. Kolejnym krokiem będzie wezwanie policji.
4. Pamiętajmy, nie powinniśmy zbliżać się do zwierzęcia. Ranne zwierzę może być agresywne i może nas zaatakować. Nie mamy także pewności, czy nie ma wścieklizny.

Andrzej Mielnicki