Od półkolonii na strzelnicę. Rozmawiamy z Kingą Dryzelenko, sportsmenką ze wsi Widryki

2024-10-20 13:02:36(ost. akt: 2024-10-18 15:12:15)

Autor zdjęcia: Kinga Dryzelenko

Kinga Dryzelenko, mieszkanka wsi Widryki, w gminie Lidzbark Warmiński, zawodniczka KS LOK „Warmiak”, to młoda i ambitna sportsmenka, której pasja do strzelectwa sportowego zaowocowała udziałem w XXX Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży w Sportach Letnich. Choć zajęła 64. miejsce w konkurencji KPN 50, to jej wynik jest dowodem ciężkiej pracy i zaangażowania, które wkłada w każdy trening. Kinga opowiada nam o przygotowaniach do olimpiady, swoich celach, wsparciu, jakie otrzymuje od rodziny i klubu oraz pasjach, które poza strzelectwem wypełniają jej życie.
— Gratulujemy udziału w XXX Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży w Sportach Letnich. Jak się czujesz po zakończeniu rywalizacji?
— Oczywiście zaraz po startach świętowaliśmy osiągnięcia, ale emocje zdążyły już opaść. Czas przygotowań był dość wymagający i stresujący, więc muszę przyznać, że powrót z zawodów przyniósł ulgę i świeżą motywację do kolejnych treningów.

— Zajęłaś 64. miejsce w konkurencji KPN 50, w której rywalizowało 399 zawodników. Jak oceniasz swój wynik i występ?
— Mój wynik jest efektem wielu miesięcy przygotowań. Mimo, że strzelectwem zajmuję się od ponad czterech lat, to przygotowania do tego występu rozpoczęły się w listopadzie ubiegłego roku. Biorąc pod uwagę czas, jaki miałam na przygotowanie i ilość pracy, którą włożyłam w cały proces, mogę stwierdzić, że jestem z siebie zadowolona pod względem wyniku, jak i mojej pracy.

— Jakie były twoje cele i oczekiwania przed startem w olimpiadzie? Czy udało ci się je osiągnąć?
— Jako zawodniczka muszę przyznać, że nie stawiam oczekiwań względem wyniku, nie wpływa to dobrze na finalny rezultat. Wyjątkiem były kwalifikacje do Finału Olimpiady, gdzie musiałam wystrzelać wynik na poziomie klasy sportowej. Na początku przygotowań sam start w wielu zawodach ogólnokrajowych, a nawet w kilku przypadkach międzynarodowych, był dla mnie czymś wielkim. Zawsze staram się skupić na wykonaniu wszystkich elementów dokładnie, aby wynik był najlepszy, na jaki mnie stać danego dnia. Moi trenerzy i bliscy są zadowoleni z efektów, więc myślę, że wykonałam swoje zadanie najlepiej, jak potrafiłam.

— Przygotowania do olimpiady trwały prawie rok. Jak wyglądał twój treningowy harmonogram w tym okresie?
— Treningi na strzelnicy pneumatycznej odbywają się dwa razy w tygodniu. W tym okresie na zajęcia dojeżdżałam do Ornety, jednak gdy tylko nadarzała się okazja, brałam udział w treningach na strzelnicy palnej w Lidzbarku. W ten sposób mogłam być na treningu od dwóch do czterech razy w tygodniu, bez dużych problemów z udziałem w zajęciach szkolnych, jak i innych pozaszkolnych. Przygotowaniem był także udział w innych zawodach na terenie całego kraju, który w dużym stopniu pozwolił mi przygotować się do startu w olimpiadzie i zmniejszyć stres z tym związany.

— Czy mogłabyś opowiedzieć nam więcej o współpracy z twoim trenerem, Sebastianem Leszczyńskim z „Orneckich Smoków”?
— Pan Sebastian od samego początku tłumaczył mi wiele rzeczy, i to pozwoliło mi w szybkim tempie wejść w tryb pracy, który panuje wśród „Smoków”. Bazą pracy między trenerem a zawodnikiem jest zaufanie i dzięki temu, udało nam się szybko wyeliminować błędy i zobaczyć efekty. Trener skupiał się na naszym przygotowaniu nie tylko fizycznym, ale także mentalnym. Myślę, że duży wpływ na moje starty w ciągu tych przygotowań mieli też inni zawodnicy z klubu, którzy zawsze starali się wspierać i umilać wolny czas, dzięki czemu poza wynikami zbierałam miłe wspomnienia.

— Czy uczestnictwo w kwalifikacjach do olimpiady i w samych zawodach było dla ciebie stresujące? Jak radzisz sobie ze stresem podczas takich ważnych wydarzeń?
— Kwalifikacje decydowały o tym, czy w ogóle pojawię się na olimpiadzie, więc oczywiście dostarczyły mi sporo stresu, jednak kluczem do sukcesu okazało się podejście do nich, jak do każdych innych zawodów. Starałam się zrobić wszystko jak najlepiej, bez wywierania na sobie niepotrzebnej presji. Stres występował prawie zawsze, mi bardzo pomaga muzyka i skupienie swoich myśli na oddechu. Izoluję się wtedy od niepotrzebnych przeszkadzaczy i skupiam się na zadaniu.

— Co najbardziej lubisz w strzelectwie sportowym? Skąd wzięła się twoja pasja do tego sportu?
— Strzelectwo to sport, który różni się od wielu innych, nie jest tak dynamiczny i skupia się na zachowaniu spokoju w trakcie trwania całej konkurencji. Strzał będzie oddany dobrze, jeśli uda mi się zgrać wszystkie najmniejsze elementy. Przygotowanie stanowiska, postawa, przyrządy celownicze, praca na spuście, oddech i wiele więcej. Myślę, że to jest czymś co przekonało mnie do tego sportu. Wcześniej nawet nie spodziewałam się, że trafię na strzelnicę. Pomagałam w trakcie półkolonii zimowych, gdzie jedną w atrakcji były zajęci na strzelnicy, jak się później okazało w ciągu tygodnia byłam już członkiem klubu.

— Czy możesz podzielić się swoimi planami na przyszłość w strzelectwie sportowym? Jakie są twoje cele na najbliższe miesiące i lata?
— Najbliższe miesiące planuje poświęcić na trening i szkolenie się w tej dziedzinie. W kalendarzu mam już wpisanych kilka wydarzeń, jednak są to jeszcze wstępne plany. Na początku przyszłego roku planuję zdać egzamin na patent strzelecki i na pewno wziąć udział w kilku zawodach. Nie ukrywam, że będę musiała poświęcić trochę więcej czasu na naukę, ze względu na klasę maturalną.

— Jakie wsparcie otrzymujesz od swojego klubu KS LOK „Warmiak” i rodziny w swojej sportowej karierze?
— Klub udostępnia mi broń palną i zakupił mój strój, który jest niezbędny do uzyskiwania wysokich wyników. Ze strony trenera pana Dariusza Wojczulanisa i znajomych z klubu otrzymuję także dużo wsparcia, które w gorszych chwilach jest niezastąpione. Nie ukrywam, że dojazdy na treningi bywają ciężkie, wiele pomocy otrzymuję ze strony rodziców, którzy starają się wspierać mnie w każdej mojej pasji.

— Czy masz jakieś rady dla młodych ludzi, którzy chcieliby rozpocząć swoją przygodę ze strzelectwem sportowym?
— Pierwszym i często najtrudniejszym krokiem jest przyjście na trening. Na początku trzeba przebrnąć przez bardzo podstawowe rzeczy, zasady bezpieczeństwa, obsługa broni, poznanie odpowiedniej postawy strzeleckiej. To wszystko jest podstawą do dalszych treningów. Nie ukrywam, że strzelectwo to sport, który w pewnym momencie może zacząć wydawać się monotonny jednak myślę, że najważniejsza jest cierpliwość. Musimy trenować, wykonywać wszystko najlepiej, jak potrafimy a efekty przyjdą z czasem.

— Jakie inne zainteresowania lub hobby masz poza strzelectwem sportowym?
— Mówiąc szczerze jestem osobą, która lubi poznawać nowe rzeczy. Czasami jest to fotografia, czasami jazda na rowerze, jednak ważne miejsce w moim życiu zajmuje taniec. Na pierwsze zajęcia taneczne poszłam już w wieku czterech lat, zajmowałam się wtedy tańcem nowoczesnym, następnie jazzowym i finalnie na stałe zajęłam się tańcem ludowym. Od kilku lat należę do Zespołu Tańca Ludowego „Perła Warmii”, gdzie poznaję kulturę ludową i wspaniałych ludzi. W miarę możliwości działam też w wolontariacie „Reanimatorzy Kultury”, który pozwala mi na naukę wielu przydatnych umiejętności i pomoc przy wydarzeniach organizowanych przez Lidzbarski Dom Kultury np. Lidzbarskie Wieczory Humoru i Satyry.

Sylwester Kasprowicz