Nawalona jak szpadel
2024-09-29 17:30:31(ost. akt: 2024-09-29 17:40:13)
To pierwsze lepsze określenie z internetu, obok takich jak „obleśna”, „stare pudło”, „z burdelu wyszła”, „ćpunka”, „łeb jej siwieje, a d..a szaleje”, „naj.bana”, „sprośna”, „żałosna starucha”, „dno”, „obrzydliwe babsko”, „zgrzybiała lampucera”, „stare pośmiewisko”, „won do przydrożnego baru dla meneli”, „nawet do burdelu się nie nadaje”, „potwór”, „wiocha”, „transwestyta w blond peruce” „obrzydliwa, stara baba, fuj”…
Dość! Litania obelg jest długa. A ludzka wyobraźnia w wyszukiwaniu określeń przeogromna. Nie, nie mogę nawet więcej wystukiwać na klawiaturze tych sprośnych epitetów, zniewag, szyderstw, drwin, kalumnii, inwektyw, których pełne są komentarze, choć celowo je przytoczyłam, aby pokazać skalę tej podłości. Zacytowane przezwiska wydają się dość łagodne, ale bywają i dosadniejsze. I nie są, niestety, usuwane z internetu. Tak właśnie piszą ludzie, z imienia i nazwiska, z krwi i kości, a nie żadne tam trolle. Piszą mężczyźni i kobiety, młodzi i starzy, wykształceni i nie, bogobojni i lewacy. Piszą tak o konkretnej osobie, która prawdopodobnie czyta te komentarze.
W internecie trwa nagonka na znaną polską postać sceny muzycznej. Dodajmy, osobę już dojrzałą, 60+, i podkreślmy to, kobietę. A mowa o pani Beacie Kozidrak z zespołu Bajm, niegdyś bardzo znanej piosenkarce, kompozytorce, autorce tekstów. Jej piosenek słuchały pokolenia fanów i wielbicieli muzyki zespołu Bajm, choć pokolenie moich dzieci też zna tę wokalistkę. Hejt, który wylał się na nią, dotyczył jej występu w czasie koncertu w Teatrze Letnim im. Heleny Majdaniec w Szczecinie, który zespół dał w połowie września. W internecie, na stronie sprzedawcy biletów można było przeczytać: „Koncert – mistrzostwo świata! Zespół fantastyczny, Beata klasa sama w sobie! Organizacja, sala, wszystko na najwyższym poziomie! Atmosfera i ludzie najlepsi”, „Świetny koncert, Beata niezastąpiona – brawo, brawo”. Na tym jednak zasadniczo pochwały się kończą. Po tym koncercie, gdy fragmenty nagrania z niego wypłynęły do sieci, ruszyła w internecie fala wyjątkowo przykrej krytyki.
Współczucie
Na nagraniach widać, że 64-letnia piosenkarka zachowuje się przy wykonywaniu jednego z utworów mocno prowokacyjnie. Jej ruchy, mimika, wicie się na scenie, gesty wykonywane całym ciałem, potrząsanie głową, lizanie palca, wysuwanie języka, specyficzne poprawianie włosów i rzucane spojrzenia prawdopodobnie miały na celu wywołanie seksualnych skojarzeń czy reakcji u publiczności. Do tego piosenkarka ubrana była w dość kuse spodenki, czarne kabaretki i czarne szpilki. Nie jestem znawczynią jej twórczości, ale podobno przy śpiewaniu tej piosenki przyjęta jest taka choreografię i nie pierwszy raz fani Kozidrak widzieli ten taniec. Jest to na pewno ważna informacja, mogąca rzucić światło na dość kontrowersyjne zachowanie artystki. A było jednak na tyle ekspresyjne, że oglądający je z przekonaniem twierdzili, że kobieta albo musiała zażywać narkotyki, albo była pod wpływem alkoholu. Nie można było według nich niczym innym uzasadnić jej mocno rozerotyzowanego tańca. Przyznam, że ja również z niesmakiem, zażenowaniem, a nawet lekką dozą odrazy oglądałam ten fragment występu. Jednak to nie były emocje dominujące. To, co przede wszystkim poczułam, to zaskoczenie, a potem ogromne współczucie dla tej kobiety. Bo, jeśli nawet ten rodzaj scen był wpisany w wykonanie tego utworu, to faktycznie sposób, w jaki artystka je grała, spowodował ogromne szkody i straty moralne, przede wszystkim dla niej samej. Problem chyba leży w tym, że piosenkarka najprawdopodobniej sama nie zdawała sobie sprawy, jak źle to wygląda, patrząc z zewnątrz, i jakie konsekwencje ją czekają. Czy był to wynik jakiejś choroby, uzależnień, desperacji, przewartościowania własnych wartości? Trudno powiedzieć.
Gdzie są przyjaciele?
Jednak rodzina i członkowie zespołu z pewnością prawdę znają. Gdzieś w komentarzu przeczytałam nawet, że w chórku śpiewa jej córka. Jak zatem można żerować na jej obecnie dość kruchej kondycji psychicznej czy emocjonalnej i wystawiać ją na żer tysięcy ludzkich oczu i potencjalne pośmiewisko? Gdyby koncertujący z nią muzycy odmówili udziału w tym patowystępie lub postawili warunki, wszystko po to, aby ją chronić, piosenkarka byłaby uratowana.
Tymczasem gotowi byli wydać ją na pastwę koszmarnym drwin i wyszydzeń, nie zważając na koszty, jakie poniesie, byleby po prostu, mówiąc kolokwialnie, na niej zarobić. Bo w końcu całe to medialne szambo nie wylało się na nich, tylko na ich liderkę. I to jest moim zdaniem wyjątkowo perfidne i podłe. Jej przyjaciele, współpracownicy nie ochronili jej przed nią samą i przed innymi. Nie wiem, czy kobieta była pod wpływem określonych środków, choć takie mogła sprawiać wrażenie, ale wiem na pewno, że wystąpiła osoba pogubiona, zdesperowana, złamana, smutna, samotna. Jej żałosny taniec, pozornie sprawiający wrażenie erotycznego, tak naprawdę był raczej wyrazem rozpaczy, zgryzoty, niemocy, niepogodzenia się z czymś lub kimś, może rozczarowania życiem, a może chęcią zwrócenia na siebie uwagi.
Owszem, pisano w mediach, że ma problemy z alkoholem i że zamalowano jej wizerunek na muralu w Lublinie, ale coś tę kobietę musiało przygnieść, aby doprowadzić ją do stanu autodestrukcji, której publicznie nie jest w stanie ukryć. Stąd u mnie ten żal i współczucie dla niej. Dociskają ją członkowie jej własnego zespołu, widząc albo nie chcąc widzieć, że piosenkarka, przynajmniej na razie, być może nie powinna występować, ponieważ ma ogromne kłopoty sama ze sobą. Nie spisali się też jej fani. Gdy Beata Kozidrak niemal już tonie w powodzi hejtu, jakoś mało jest głosów broniących jej. A w końcu przez dekady była zapraszana, słuchana i podziwiana… Mogłaby teraz zaśpiewać, trawestując Grzegorza Ciechowskiego: „Gdzie wszyscy moi przyjaciele, przyjaciele z tamtych lat. Schowali się. Zabrakło ich!”.
Gdzie są też głosy feministek, obrończyń praw kobiet? Nie wpadło mi w oko, oprócz hejtu, stanowisko w jej obronie żadnej organizacji kobiecej, żadnej feministycznej psycholożki, koleżanki ze sceny, polityczki z partii, do której sympatię deklarowała. Natomiast mnóstwo kobiet w internecie zwyzywało ją, obśmiało i poniżyło słownie. I jakoś nikt nie napiętnował tego hejtu ani wulgarnego języka. Podobnie mężczyźni opluwali ją bez szacunku i najmniejszej refleksji, ignorując fakt, że mówią tak o kobiecie, cenionej wokalistce, matce, żonie, może babci. Od dawna nie widziałam takiego prostackiego pokazu rechotu, szyderstwa i steku wyzwisk zamieszczonych na stronach, w postach osób dziwnie zintegrowanych wokół osoby upokorzonej artystki.
Wszystko, co chcecie, żeby ludzie wam czynili, sami też im czyńcie
W mojej ocenie takie krwiożercze postępowanie jest znacznie gorsze moralnie niż godny pożałowania występ Beaty Kozidrak na szczecińskiej scenie. Notabene podobnych zachowań w przestrzeni publicznej jest, niestety, tak wiele, wystarczy pomyśleć o paradach równości, że w zasadzie mało kto już na nie reaguje. A jednak w tym przypadku z jaką zapalczywością, chęcią i satysfakcją ukamienowano zaocznie konkretną osobę. Jakby każdy był bez winy…
Uważam to za skandal. Tak, ta artystka się starzeje; tak, nie ma już pięknego ciała ani świeżej twarzy, jak wtedy, gdy była dwudziestolatką, a może i nosi perukę (może musi); tak, była niestosownie ubrana i nieprzyzwoicie się zachowywała; tak, być może piła przed występem, bo na trzeźwo nie daje rady; tak, być może straciła dawną klasę czy wdzięk – lecz to nie są powody, aby ją znieważać, upadlać, wirtualnie wdeptywać w ziemię. To nie są też powody, aby inni wykorzystywali jej słabości i napawali się swoją moralną pseudoprzyzwoitością, wykańczając przy tym bezbronnego człowieka. Warto sobie w tym kontekście przypomnieć Ryszarda Riedla… Czy ktokolwiek chciałby wobec siebie takiego zachowania w sytuacji własnego upadku lub kogoś bliskiego z rodziny? Chciałby być podobnie wyśmiany i znieważony lub chciałby, żeby splugawiono jego rodzica, dziecko, przyjaciela?
Znane już od Konfucjusza, a potem obecne w pismach Arystotelesa i w Ewangelii św. Mateusza złote reguły etyczne mówią: „Traktuj innych tak, jak byś chciał być traktowany” i „Wszystko, co chcecie, żeby ludzie wam czynili, sami też im czyńcie”. A wystarczyłoby tylko tyle…
Źródło: Gazeta Olsztyńska
Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
as. #3115816 30 wrz 2024 16:55
Oto jak swą sławę i legendę można zniszczyć, gdy artyście brak samokrytycyzmu a widzi on tylko kolejną możliwość zarobienia pieniędzy, Smutny jest upadek takich osób...
Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz