Emerytura to najlepszy czas na spełnianie marzeń

2024-08-22 12:00:00(ost. akt: 2024-08-22 12:29:31)

Autor zdjęcia: Arch. prywatne

Pasja to coś, co napędza, dodaje skrzydeł. Gdy robimy coś, co kochamy, czujemy się lepiej sami ze sobą. Dla pani Marioli jej hobby to sposób na oderwanie się od obowiązków. Na odstresowanie się. — Uważam, że podróżowanie pozwala mi być ciągle osobą aktywną i optymistycznie nastawioną do ludzi i świata — tłumaczy.
Dobrą energię kobiecą i pasję mamy w sobie. Wystarczy z niej korzystać — mówi pani Mariola Kaczyńska. — Uczono nas kiedyś, że kobieta to słaba płeć, a to niezbyt budujące wiarę w siebie. Przecież w rzeczywistości mamy w sobie bardzo dużo siły, niekoniecznie mierzonej fizycznie. Naszym źródłem siły jest m.in. nasza wrażliwość, uczuciowość, intuicja. Jeśli pozwolimy sobie wsłuchać się w siebie, we własne potrzeby, łatwiej nam będzie rozpoznać, co jest dla nas dobre i co daje poczucie szczęścia.

Do Olsztyna przeprowadziła się prawie 30 lat temu. Po odchowaniu dzieci — Kasi i Karola, po raz pierwszy podjęła się pracy nauczyciela w szkole. Uczyła plastyki i techniki, potem wuefu i matematyki.

— Nie można podchodzić do pracy nauczyciela z nastawieniem wyłącznie na zysk. Jest to misja kształtowania młodych osób, które powinny wejść w życie z przygotowaniem zarówno merytorycznym, jak i wewnętrznym — mówi. — Na pewno jest to też powołanie. Myślę, że każdy zawód wykonywany z pasją i do którego człowiek przygotowywał się przez lata, jest powołaniem, czyli realizowaniem tego, co chcemy robić, do czego mamy talent. Zawsze chciałam być dobrym nauczycielem. Takim, który prowadzi młodych ludzi ku wyjściu do zadań i do innych ludzi po to, by zrozumieć świat. Ale wcale nie jest łatwo być drogowskazem. Stać się autorytetem, zamiast być nim z urzędu. Chyba właśnie po to wybiera się ten zawód i trwa się w nim przez tyle lat. Niedługo będę uczyć wnuki moich pierwszych uczniów! — śmieje się pani Mariola.

Od dwóch lat pani Mariola jest na emeryturze. Wiele czasu poświęca swojemu hobby: szydełkuje, robi na drutach i tworzy biżuterię (kolczyki, korale, bransoletki).

— Zdolności manualne mam po mamie, a precyzję po tacie — tłumaczy. — Kiedy rodzice wracali z pracy, to tata zajmował się filatelistyką, a mama lubiła szyć. Z zasłon potrafiła wyczarować dla mnie piękny kostium. Staram się, żeby moje prace też były ciekawe. Podglądam różne zdjęcia z międzynarodowych wystaw czy z internetu. Jednak moje prace powstają w głowie, nie są kopią projektów innych osób.

W swojej kolekcji posiada ponad 200 par kolczyków, kilka kompletów biżuterii i wiele innych dekoracji. Dopingują ją córka i dwie wnuczki: Asia i Ania.

— Od kilku lat moją pasją jest projektowanie i wykonywanie wyjątkowej biżuterii — opowiada. — Praca ta sprawia mi przyjemność i ogromną satysfakcję. Tworzenie ozdób jest dla mnie bezustanną przygodą i nowym wyzwaniem. Każdy przedmiot wykonuję ręcznie i zazwyczaj jest on pojedynczym unikatem. Używam zarówno kamieni naturalnych, jak i syntetycznych. Najbardziej jednak lubię używać takich, które przepuszczają światło. A zrobione na szydełku czy drutach ubrania są najczęściej przeznaczone dla ukochanych wnuczek i córki. Lubię patrzeć, kiedy szczęśliwe zakładają rzeczy, które dla nich zrobiłam. Lubię je czymś fajnym zaskoczyć — dodaje.

Śmierć męża była dla kobiety ogromnym ciosem. Przeżyli razem 34 lata, wspierali się i kochali. Choroba pokrzyżowała ich emerytalne plany.

— Mieliśmy wiele planów na nasze emerytury. Niestety los bywa przekorny i zabrał mi męża w 2021 roku — opowiada. — Mąż nie doczekał się ani swojej, ani mojej emerytury. Choroba nowotworowa nas pokonała. Po trzech miesiącach walki musiałam pożegnać najbliższego mi człowieka. Jest mi bardzo trudno. Podczas jego choroby często rozmawialiśmy i Adaś mówił mi, żebym nie rezygnowała z planów i marzeń. Chciał, żebym podróżowała, zobaczyła kraje i miasta, które planowaliśmy zwiedzić, będąc na emeryturze. Zawsze, jak jestem w podróży, to czuję, że mąż byłby dumny i szczęśliwy, przecież spełniam nasze marzenia.

Pani Mariola to osoba, dla której doba trwa zbyt krótko. Kiedy podjęła decyzję o przejściu na emeryturę, nie martwiła się, co będzie robić. Wciąż ma wiele pomysłów i planów, jak zagospodarować swój wolny czas.

— Teraz mam więcej czasu na rozwijanie swoich pasji — zapewnia. — Jestem osobą konkretną i zorganizowaną, nie boję się wyzwań i ryzyka. Jak już się czemuś poświęcam, to całą sobą. Uparcie dążę do wyznaczonego celu. Uważam, że w życiu należy robić to, do czego ma się zamiłowanie. Nic na siłę, a poza tym należy umiejętnie rozwijać posiadane talenty, spełniać marzenia. Ludzie, którzy nie odnaleźli swojej drogi życiowej, bez pasji, zainteresowań, przyjaciół są nudni i zawsze pesymistycznie nastawieni do innych. Emerytura to dobry czas na spełnianie swoich marzeń!

Gdyby ktoś zapytał ją, co lubi najbardziej, to odpowiedziałaby bez wahania, że są to podróże. To one pozwalają jej złapać dystans do spraw codziennych. Zaspokajają jej ciekawość świata. Są źródłem czystej energii, która napędza do działania. Gdy tylko może, pakuje walizkę i rusza w świat.

— Podróże pozwalają mi dotknąć tego, o czym tylko czytamy czy słyszymy, pozostając w domu. Jest to najlepszy sposób na uczenie się, jak żyć. Uważam, że podróże, te duże i te małe, wpływają pozytywnie na każdego człowieka. Osobiście uwielbiam taki sposób spędzania czasu, bo łączę wtedy zabawę z nauką — tłumaczy. — Podróże są też idealnym sposobem na poznawanie kultury odwiedzanego kraju, języka. Poznajemy jego historię, pogłębiając przy tym naszą wiedzę o świecie. Ważną rzeczą jest to, że podczas podróży stajemy się bardziej tolerancyjni wobec innych. Często ludzie traktują obce narody stereotypowo, bo nie znają ich kultury, tradycji. Po odbyciu wyprawy do danego kraju wielu z nas zmienia zdanie i otwiera się na innych. Uważam, że podróżowanie pozwala mi być ciągle osobą aktywną i optymistycznie nastawioną do ludzi i świata!