Psy, które zagryzły dziewczynkę pod Olsztynem, po obserwacji wróciły do właścicielki

2024-07-15 13:15:12(ost. akt: 2024-07-15 13:21:03)

Autor zdjęcia: Zbigniew Woźniak

Psy, które pod koniec czerwca zagryzły pod Olsztynem 7-letnią dziewczynkę, po obserwacji wróciły do właścicielki. Ponieważ zostały uznane za dowód rzeczowy, właścicielka nie może zwierzętami dowolnie rozporządzać, np. sprzedać ich - poinformowała prokuratura.
— Zakończyła się obserwacja psów i zwierzęta zostały oddane pod dozór właścicielki. Teraz będą one nadal poddawane obserwacji, ale już w hodowli, w której przebywały przed i w czasie tragicznego wypadku — poinformował rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Olsztynie Daniel Brodowski. Prokurator dodał, że w sprawie zagryzienia dziewczynki przez psy prokurator chce poznać opinię biegłych z zakresu behawiorystyki zwierząt.

— Psy zostały uznane za dowód rzeczowy w sprawie, w związku z czym właścicielka nie może nimi dowolnie rozporządzać, np. sprzedać ich — podkreślił prokurator Brodowski.

Pod koniec czerwca pod Olsztynem w legalnej, certyfikowanej hodowli psów dwóch ras: dogów niemieckich i buldogów francuskich doszło do tragicznego wypadku. 7-letnia dziewczynka, która była częstym gościem w hodowli, weszła do kojca psów i została zagryziona przez zwierzęta. Sekcja zwłok wykazała, że rany zadane dziecku przez psy, były przyczyną śmierci dziewczynki.

Po tragicznym wypadku dogi zostały zabrane do schronisk i tam były poddawane kwarantannie i obserwacji.

Prokurator Brodowski przyznał, że śledczy czekają na opinie biegłych w tej sprawie m.in. z zakresu genetyki. Biegli ci będą próbowali ustalić, które zwierzę mogło zagryźć dziewczynkę - przy czym nie jest pewne, czy uda się to ustalić. Prokuratura czeka także na opinię wydaną przez lekarza, który przeprowadzał sekcję zwłok dziecka.

— W śledztwie będzie sprawdzany m.in. sposób zabezpieczenia psów, czy było ono prawidłowe — przyznał prokurator Brodowski. Podkreślił przy tym, że hodowla byłą legalna, a właścicielka posiadała niezbędne do jej prowadzenia dokumenty.

Śledztwo w sprawie zagryzienia siedmioletniej dziewczynki przez psy z hodowli jest prowadzone w kierunku narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu poprzez zaniechanie sprawowania opieki nad dzieckiem, dopuszczenie do jego kontaktu z psami rasy dog niemiecki, które pogryzły dziewczynkę, czym nieumyślnie spowodowano śmierć. Śledztwo jest prowadzone w sprawie, co znaczy, że nikomu nie przedstawiono zarzutów.

Po wypadku policja informowała, że w hodowli w czasie wypadku przebywało w zamkniętych wybiegach 11 psów.

PAP/red.