Polska będzie zmuszona do przyjmowania migrantów?

2024-05-17 10:17:39(ost. akt: 2024-05-17 10:18:19)

Autor zdjęcia: PAP/Artur Reszko

Przyjęcie paktu migracyjnego oznacza, że Polska będzie zmuszona do przyjmowania migrantów - mówił w Dąbrowie Białostockiej prezes PiS Jarosław Kaczyński. W jego ocenie, wraz z przejęciem władzy przez obecną koalicję, bezpieczeństwo kraju "radykalnie spadło".
Spotkanie z mieszkańcami Dąbrowy Białostockiej (Podlaskie) miało związek z kampanią PiS w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Podlaskie tworzy jeden okręg z województwem warmińsko-mazurskim. Liderem listy PiS jest Maciej Wąsik.

Kaczyński odniósł się podczas spotkania do - zatwierdzonego w ostatnich dniach - paktu migracyjnego. "To jest sprawa dla nas niezmiernie ważna, bo to oznacza, że będziemy zmuszani do czegoś, do czego nie chcieliśmy przystąpić" - mówił. Wskazywał, że historia Polski przebiegała tak, że kraj nie ma pewnych zobowiązań, które "inni mają". "My nie byliśmy państwem kolonialnym, my nikogo żeśmy nie mordowali (...), myśmy nikogo nie wykorzystywali do pracy, często pracy niewolniczej" - mówił lider PiS.

Kaczyński dodał, że mimo to ma być "przymusowa solidarność" ws. przyjmowania migrantów. Jak stwierdził, jeśli Polska nie będzie chciała przyjąć migrantów, to będzie musiała zapłacić co najmniej 20 tys. euro za każdą osobę. Ale - jak dodał - mogą być sytuacje, "kiedy nawet te pieniądze nas nie uratują" i Polska będzie musiała takie osoby przyjmować.

Jak zaznaczył, sprawa przymusowej relokacji była aktualna już w 2015 roku i wtedy dzisiejsi rządzący w Polsce byli otwarci na przyjmowanie migrantów; wskazał w tym kontekście m.in. na byłą premier Ewę Kopacz. Dodał, że Tusk jako szef Rady Europejskiej mówił, że Polska będzie musiała ponieść konsekwencje, jeśli nie przyjmie migrantów.

Odnosząc się do zatwierdzenia paktu migracyjnego przez ministrów finansów państw unijnych (Polska, Słowacja i Węgry były przeciw) prezes PiS dodał, że bardzo wiele osób, które głosowały na PO "uwierzyło w to, że Donald Tusk to jest taki potentat w UE, tak wpływowy polityk (...), że on nas jakby zabezpieczy".

"Wolność na Zachodzie się cofa, tej wolności jest coraz mniej" - mówił prezes PiS. Według niego, chodzi np. o wolność do krytyki - jak się wyraził - "dziwnych" pomysłów związanych z tożsamością płciową. "Kobieta i mężczyzna mają inne geny, nic się na to nie poradzi, a jakieś zakłócenia zdarzają się mniej więcej raz na tysiąc wypadków (...) I wtedy oczywiście trzeba tym ludziom pomóc (...). Nikt temu nie przeczy" - mówił.

"Ale jeżeli chodzi o pozostałych, no to jest tylko taka sytuacja, w której (...) ludziom zabiera się wolność, wolność krytyki tych wszystkich dziwnych pomysłów (...), zabiera się różne inne prawa" - dodał.

Mówiąc o transpłciowości zaznaczył, że "coś, co jest jakimś marginesem marginesów, jeżeli chodzi o rzeczywiste zjawiska społeczne i biologiczne, staje się pewną normą". "Komuś zależy na tym, żeby ludziom zupełnie pomieszać w głowie. I wiadomo, komu zależy - tym elitom skrajnie zdemoralizowanym, które dzisiaj decydują o wielu sprawach na Zachodzie" - ocenił Kaczyński.

"Ale każdy człowiek, który wie, jak dzisiejszy świat wygląda, musi tutaj dostrzec także rękę tych ze Wschodu, oni naprawdę są bardzo pomysłowi, oni różnego rodzaju akcje przeprowadzają z planowaniem na dziesięciolecia i tutaj ślady tej akcji także widać" - powiedział szef PiS. Zaznaczył, że chcą oni "zrobić ze świata zachodniego coś słabego, bezwolnego, +zidiociałego+ (...) po to, aby można było nad tym zapanować".

Apelował o udział w czerwcowych wyborach do PE. Jak mówił, mieszkańcy wielu regionów Polski nie do końca wiedzą, dlaczego po raz trzeci w krótkim czasie są w kraju wybory. "I w związku z tym nie bardzo chcą się w to zaangażować. To ogromny błąd. Te wybory są naprawdę niesłychanie ważne" - przekonywał.

"Suwerenność jest niezmiernie ważna, ale suwerenność jest niczym bez bezpieczeństwa w sferze militarnej" - podkreślał Kaczyński. Odnosząc się do sytuacji za wschodnią granicą mówił, że jest to "gra militarna". Zarzucał obecnie rządzącym, że "ta formacja rozbrajała Polskę". "I to było skrajnie nieodpowiedzialne, to było antypaństwowe, to było na pewno inspirowane z zewnątrz, być może z Rosji" - mówił.

Odnosząc się do sytuacji na granicy z Białorusią mówił, że PiS popiera działania zmierzające do poprawy skuteczności walki z nielegalną migracją.

Zarzucał koalicji rządzącej, że - wraz z dojściem jej do władzy - "bezpieczeństwo Polski radykalnie spadło". "I to dotyczy wszystkich sytuacji, a już szczególnie tej sytuacji nad granicą" - powiedział lider PiS.

PAP/red.