Snajperska kooperacja. Brzozowski i Zieliński ze srebrem Mistrzostw Polski [WYWIAD]

2024-05-17 08:32:42(ost. akt: 2024-05-17 09:17:27)
To drugie miejsce bardzo cieszy, ale... No właśnie. Każdy marzy o tym, by stanąć na najwyższym stopniu podium — przyznają doskonale znani w Orzyszu strzelcy

To drugie miejsce bardzo cieszy, ale... No właśnie. Każdy marzy o tym, by stanąć na najwyższym stopniu podium — przyznają doskonale znani w Orzyszu strzelcy

Autor zdjęcia: archiwum prywatne

STRZELECTWO SPORTOWE/// Poligon w Orzyszu stał się 10-12 maja areną zmagań dziesiątek doświadczonych speców od strzelectwa długodystansowego z najróżniejszych stron kraju i Europy. Słynne już Mistrzostwa Polski LONG RANGE ze srebrem ukończył orzysko-kolneński duet Dawid Brzozowski i Adrian Zieliński (Team Grube Ryby).
Wydarzenie zorganizowane zostało przez 15 Giżycką Brygadę Zmechanizowaną we współpracy z Fundacją ORĘŻ, Ośrodkiem Szkolenia Poligonowego Orzysz oraz z wsparciem Orzysza — Wojskowej Stolicy Polski.

W trakcie 3 dni rywalizacji uczestnicy mieli okazję sprawdzić się w aż 27 odrębnych konkurencjach.

— Skąd nazwa teamu „Grube ryby”?

Adrian Zieliński: Nazwę wymyślił Dawid, prawdopodobnie jako zapalony wędkarz...

Dawid Brzozowski: ...miałem na to 30 sekund (śmiech). Jesteśmy strzelcami lokalnymi, więc i nazwa typowo mazurska. W strzelectwie sportowym, wbrew pozorom, panuje dość luźna atmosfera. Mogę zdradzić, że pracujemy już nad logo teamu: szczupakiem z karabinem snajperskim.

— Strzelców w regionie mnóstwo. Jak powstała drużyna?

A.Z. – Rok temu przecieraliśmy nasze szlaki w strzlectwie długodystansowym podczas imprezy East Bullet Holes. W Orzyszu stawiło się mnóstwo świetnych strzelców, lecz jako debiutanci zajęliśmy w klasyfikacji indywidualnej odpowiednio 5. i 6. miejsce. Drużynowo dałoby to nam wówczas triumf. A że nie było drużyny...

— Jak przygotowywaliście się do tegorocznych Mistrzostw Polski Long Range?

A.Z. – Nie było to łatwe. Obaj mamy dość napięte grafiki i trudno znaleźć czas między codziennymi obowiązkami. Zaczęło się od doboru najlepiej rokującej amunicji (osiągającej jak najlpesze powtarzalne skupienie). Najpierw trenowałem na krytej strzelnicy w Grajewie, a później przyszedł czas na sprawdzenie nastaw na polu walki, przy różnych warunkach atmosferycznych. Świetnie do tego nadaje się np. Strzelnica w Squadu Inicjatyw w Orzyszu (dystans 200 m) oraz w Sejnach (300 m).

D.B. – Na tego typu imprezach nie ma co liczyć na szczęście. Trening zaczyna się więc właściwie dzień po wcześniejszych zakończonych mistrzostwach.

Obrazek w tresci

— Wiadomo, że startuje się po to, by wygrać. Jaki był jednak Wasz "plan minimum"?

D.B. – Nie mieliśmy takiego. Wiedzieliśmy, że rywale z Polski i innych stron Europy zawieszą poprzeczkę wysoko, ale startowaliśmy bez najmniejszych kompleksów.

— Upolowaliście tytuł wicemistrzów Polski. Jest satysfakcja?

A.Z. – To drugie miejsce bardzo cieszy, ale... No właśnie. Każdy marzy o tym, by stanąć na najwyższym stopniu podium.

D.B. – Dokładnie. Pozostaje zrobić wszystko, by następnym razem wypaść jeszcze lepiej indywidualnie. Wtedy może uda się spełnić marzenie o złocie.

— Na mistrzostwa składało się 27 odrębnych konkurencji. Nietrudno o pomyłkę „w papierach”.

D.B. – Organizacja była świetna. Strzelcom podobała się zwłaszcza formuła pięcioboju, która była nowością. Przy okazji chciałbym, pewnie w imieniu większości zawodników, podziękować uczniom CEM z Ełku. Tarcze zmieniali prawie szybciej niż my strzelaliśmy (śmiech). Co do pomyłek, to żadnych nie było. Profesjonalizm.

Obrazek w tresci

— Wróćmy do Was. Co było najtrudniejsze w drodze po srebro?

D.B. – Najtrudniej było "przeczytać" wiatr, który był bardzo zmienny. Przy strzelectwie dalekodystansowym ma on kolosalne znaczenie. Wielu zawodników twierdzi, że "na poligonie w Orzyszu wiatr rozdaje miejsca – kto go przeczyta i odpowiednio ustawi karabin, ten ma szansę na złoto".

— Przejdźmy do sprzętu. Z czego konkretnie strzelaliście?

A.Z. – CZ 457 Varmint po kilku drobnych modyfikacjach. Szyna 50MOA, luneta 5-30x56, bipod, worek strzelecki pod kolbę...

D.B. – Ruger Precision Rimfire. Warto jednak pamiętać, że nie sprzęt jest najważniejszy. To strzelec robi wynik. Zamiast wydawać pieniądze na droższy sprzęt lepiej wydać je na amunicję i więcej trenować. To zdecydowanie lepsza droga do sukcesu.

— Planujecie jakieś modyfikacje w kwestii ekwipunku?

A.Z. – Wiesz... To trochę jak u kobiet z paznokciami i zakupami (śmiech). Czas pokaże.

— Na jakich zawodach można się Was spodziewać w najbliższym czasie?

D.B. – Na pewno nie zabraknie nas ponownie na jesiennej edycji mistrzostw Polski, wspomnianym cyklu East Bullet Holes Orzysz 2024. Innych wyzwań też nie zabraknie, jesteśmy dość aktywnymi strzelcami. W regionie nie tylko uczestniczymy, ale i współorganizujemy zawody strzeleckie. Każdemu polecamy ten piękny sport. Zwłaszcza w wersji precyzyjnej, dalekodystansowej.

Rozmawiał Kamil Kierzkowski
fot. archiwum prywatne/Centrum Strzeleckie Orzysz