Nie ma doniesień o śniętych rybach w wodach zanieczyszczonych po pożarze w Siemianowicach Śląskich

2024-05-12 13:06:22(ost. akt: 2024-05-12 13:09:16)
Zdjęcie jest tylko ilustracją do artykułu

Zdjęcie jest tylko ilustracją do artykułu

Autor zdjęcia: PAP

Nie ma zgłoszeń, by na skutek zanieczyszczenia wód po pożarze nielegalnego składowiska w Siemianowicach Śląskich doszło do śnięcia ryb, nie ma też informacji o innych martwych zwierzętach - podał w niedzielę Śląski Urząd Wojewódzki. Trwa oczyszczenie cieków wodnych.
Pożar wybuchł w piątek w siemianowickiej dzielnicy Michałkowice. Jego powierzchnia objęła całe składowisko - ok. 6 tys. metrów kwadratowych. Kłęby czarnego dymu były widoczne z wielu kilometrów. Ciągle trwa dogaszanie. Równocześnie trwają prace na ciekach wodnych, których celem jest ograniczenie zagrożenia.

— Wojewoda Śląski nadzoruje sytuację na rzekach Przemszy, Brynicy i w Kanale Michałkowickim. Od rana zbierane są meldunki od służb, które pracują na miejscu. Straż pożarna monitoruje pogorzelisko i przelewa je wodą aby nie dopuścić do samozapłonu. Ustawione zostały zapory sorpcyjne na rzekach. Trwa oczyszczanie cieków wodnych — przekazał Śląski Urząd Wojewódzki.

Patrole Straży Rybackiej monitorują cieki wodne do granicy z województwem małopolskim.

— Nie ma zgłoszeń o śniętych rybach i innych martwych zwierzętach — zaznaczyli urzędnicy.

Pożar wybuchł w piątek rano, tego dnia po południu strażacy przekazali informację, że sytuacja została opanowana. W kulminacyjnych godzinach w akcji uczestniczyły 84 zastępy - blisko 240 strażaków. W niedzielę wciąż około 20 strażackich zastępów kontynuuje dogaszanie i prace na ciekach wodnych.

Po opanowaniu sytuacji pożarowej głównym problemem stało się zanieczyszczenie wód powierzchniowych. Część zanieczyszczeń pochodzących z pożaru dostała się do pobliskiego Rowu Michałkowickiego, który wpada do Brynicy i dalej do Przemszy, która jest dopływem Wisły. W piątek woda w Brynicy przybrała brązowo-czerwoną barwę, mieszkańcy uskarżali się także na odór chemikaliów.

Aby ograniczyć przepływ zanieczyszczeń strażacy w kilku miejscach na ciekach wodnych ustawili rękawy sorpcyjne i słomiane tamy do filtrowania. O potencjalnym zagrożeniu zostały poinformowane samorządy, m.in. także z woj. małopolskiego. Na bieżąco prowadzony jest monitoring i w różnych miejscach pobierane kolejne próbki do badań.

Wojewódzka inspektor ochrony środowiska Agata Bucko-Serafin zaznaczyła w sobotę, że zamknięty został dopływ zanieczyszczeń do Brynicy i dalej - do Przemszy i Wisły. Jak dodała, nie została zanieczyszczona woda zasilająca ujęcia, dlatego sytuacja ta nie ma wpływu na jakość wody pitnej. Służby zaznaczają zarazem, że nie powinno się wchodzić do zanieczyszczonej wody i pozwalać żeby piły ją zwierzęta.

Wiceminister klimatu i środowiska Anita Sowińska, która w sobotę uczestniczyła w posiedzeniu zespołu zarządzania kryzysowego w pobliżu miejsca działań strażaków, zapowiedziała zmiany w prawie, które ułatwią ściganie przestępców i zapobieganie powstawaniu nowych nielegalnych składowisk, szczególnie substancji niebezpiecznych. Jak opisywała, takich zinwentaryzowanych i opisanych miejsc jest obecnie w całej Polsce 311.

Według szacunków władz Siemianowic Śląskich na nielegalnym składowisku przy ul. Wyzwolenia zmagazynowano nielegalnie w różnych pojemnikach kilka tysięcy ton różnych substancji, a także podobne ilości odpadów plastikowych. Prezydent miasta Rafał Piech informował w sobotę, że były to m.in. substancje ropopochodne, rozpuszczalniki czy farby.

(PAP)