Prezydent Piotr Grzymowicz odchodzi: "Nuda mi nie grozi"

2024-05-12 15:00:00(ost. akt: 2024-05-10 14:22:42)

Autor zdjęcia: Andrzej Sprzączak

Żona zaczęła się dopytywać, kiedy w końcu poświęcę czas rodzinie? I uznała, skądinąd słusznie, że powinienem to zrobić – mówi prezydent Olsztyna Piotr Grzymowicz, który zarządzał stolicą Warmii i Mazur przez ostanie piętnaście lat.
– Jak pan ocenia wyniki wyborów na prezydenta Olsztyna?
– Pozytywnie dla Olsztyna i jego mieszkańców. Źle by się stało, gdyby prezydentem został kontrkandydat Roberta Szewczyka. Dziwi mnie, że i tak dostał tak dużo głosów.

– Co pana skłoniło do tego, by zrezygnować ze startu w wyborach?

– Długie lata spędziłem w ratuszu. Z drugiej strony żona zaczęła się dopytywać, kiedy w końcu poświęcę czas rodzinie? I uznała, skądinąd słusznie, że powinienem to zrobić. Mam już swój wiek, choć niedawno poszedłem do punktu NFZ przy ul. Głowackiego, gdzie bardzo szybko można przejść diagnostykę wiekową. Z tego badania wynika, że mam 54 lata... Byłem tym pozytywnie zaskoczony.

– Co zamierza pan robić po odejściu z ratusza?
– Coś na pewno będę robił (śmiech). Ale co dokładnie, to jeszcze zobaczymy. Oprócz pracy w samorządzie mam również inne propozycje, więc nuda mi nie grozi.

– Jak widzi się pan w roli radnego?
– Szkoda, że nie udało się wprowadzić do rady więcej osób z mojego komitetu. Z drugiej strony sam trochę osłabiłem jego pozycję nie startując w wyborach prezydenckich. Nie mogę więc mieć pretensji do nikogo. Biorąc pod uwagę możliwości finansowe, kampania była taka, jaka mogła być. Trzeba także zauważyć, że te wybory były bardzo upartyjnione.

– Biorąc pod uwagę realizowane przez pana inwestycję, proszę wskazać jedną najważniejszą.

– Na pewno będą to tramwaje i ich przywrócenie Olsztynowi po pięćdziesięciu latach nieobecności. Realizacja tego zamierzenia wiązała się z dużym wysiłkiem. Dziś patrząc na problemy komunikacyjne dużych miast, widać, że tramwaje to środek lokomocji: przyjazny, bezpieczny i zeroemisyjny. Jest zatem wart tego, by go dalej rozwijać. Zresztą w planach miasta są przygotowane projekty w tym zakresie, jak np. wybudowanie linii na ul. Wilczyńskiego, która połączy Pieczewo z Jarotami.

– Co Robert Szewczyk powinien po panu kontynuować?
– Chciałbym, żeby był to przede wszystkim projekt tramwajowy (wspomniana ul. Wilczyńskiego). Zależy mi też na Olsztyńskim Parku Przemysłowym. Nie ulega wątpliwości, że jest to inwestycja bardzo potrzebna miastu. Nowy prezydent powinien rozwiązać także problem budowy północno-wschodniej obwodnicy Olsztyna.
Na chwilę obecną, niestety, działania wszystkich, którzy mogliby w tej sprawie pomóc są, szczerze mówiąc, mało ambitne. To także podejście centrali Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych, która powtarza argumenty olsztyńskiego oddziału w tej sprawie, twierdząc, że obecny wariant jest najlepszym rozwiązaniem. Ma świadczyć o tym dokonana ocena projektu, na podstawie którego wybrano wariant zachodni. Wybrano, ale my uważamy, jako nie tylko miasto, ale także wiele organizacji pozarządowych i na podstawie wcześniejszych analiz, że powinien zostać wybrany przebieg północno-wschodni. W tej sprawie popełniono błąd na etapie wyboru wariantu w ramach działań olsztyńskiego oddziału GDDKiA.

– Na czym ten błąd miał polegać?
– W momencie, kiedy minister infrastruktury Dariusz Klimczak zwrócił się o przedstawienie wybranego przebiegu wraz z jego uzasadnieniem, to odpowiedzieli tym, co już wcześniej zostało przygotowane. Moim zdaniem, olsztyńscy drogowcy są zakładnikami podjętych przez siebie decyzji. I nikt się nie odważy, nikt nie chce przyznać się, że został popełniony błąd. Wystarczy zajrzeć do Strategii Rozwoju Społeczno-Gospodarczego Województwa Warmińsko-Mazurskiego. Już tam na podstawie wykonanych analiz wskazano północno-wschodni przebieg obwodnicy Olsztyna. To samo jest z materiałami Wojewódzkiego Biura Planowania Przestrzennego. Tam również wskazano taki przebieg. To nie jedyny materiał potwierdzający błąd drogowców. Warto sięgnąć do Strategicznej Oceny Oddziaływania na Środowisko, która została opracowana w odniesieniu do rządowego - przyjętego za czasów PiS-u - Programu Budowy Stu Obwodnic na lata 2020-2030.
Dlatego, gdy ponownie interweniowałem w resorcie infrastruktury, to otrzymałem taką, a nie inną odpowiedź. Nowy prezydent będzie musiał natychmiast się z tym zmierzyć, wykorzystać wszelkie możliwe kontakty i jednocześnie podjąć działania, które mogłyby zatrzymać przygotowywane obecnie studium techniczno-ekonomiczno-środowiskowe na przebieg północno-zachodniej obwodnicy. A jeśli nie, to powinien, w tym samym czasie równolegle prowadzić działania zmierzające do przygotowania przebiegu wschodniej obwodnicy, tak, by jeszcze przed ostatecznym zatwierdzeniem mieć ten dokument.

– Czy z perspektywy ostatnich piętnastu lat jest decyzja, której drugi raz, by pan nie podjął?
– Nigdy nie jest tak dobrze, by nie mogło by lepiej. Nie widzę jednak decyzji, którą z perspektywy czasu określiłbym jako złą. Jedna, która źle się skończyła, to zaufanie okazane stowarzyszeniu Helper, które otrzymało w dzierżawę nasze obiekty i które posłużyły niezgodnej z prawem działalności. Mimo przeprowadzonych kontroli nie byliśmy w stanie tego wykryć. Ostatecznie sprawą zajmuje się prokuratura.

Grzegorz Szydłowski