20 lat Polski w UE. Pieniądze, które zmieniają Wrocław.
2024-05-01 09:15:03(ost. akt: 2024-05-01 14:55:51)
Pomimo wstrzymywania przez brukselskich urzędników środków z Krajowego Programu Odbudowy, te pieniądze powinny wkrótce zostać wypłacone i przeznaczone na wiele ważnych przedsięwzięć we Wrocławiu. Czasu jest niewiele, bo trzeba je wydać do 2026 roku.
Środki z Krajowego Programu Odbudowy, to żadna unijna łaska, ponieważ pochodzą one ze wspólnie zaciągniętego przez kraje członkowskie zadłużenia. Pomimo niesłusznego wstrzymywania ich pod pozorem dbałości o praworządność, te pieniądze w końcu do Polski popłyną, również do Wrocławia.
Miasto ostrzy sobie na nie zęby, ponieważ wiele inwestycji, które chce zrealizować, jest już w stanie poważnego zaawansowania. Poza tym, władze Wrocławia chciałyby jeszcze pozyskać dotacje na inwestycje, które już zostały ukończone. Gdyby ten zwrot środków się udał, miasto miałoby więcej środków, aby samodzielnie sfinansować te projekty, na które już może nie zdążyć złożyć wniosków w ramach KPO.
Duże środki dla Polski z UE
Co to jest KPO? To od ponad dwóch lat gorący temat, ponieważ wiele krajów już otrzymało środki z tego funduszu, ale dla Polski zostały one niesłusznie zablokowane. Chodziło o to, że urzędnicy Komisji Europejskiej jako powód do tego, by nie wypłacić Polsce środków, wymyślili argument, że pod rządami PiS w naszym kraju nie było praworządności. Kiedy władzę zdobyła PO, wszystko się zmieniło, chociaż nie zmieniona została ani jedna ustawa.
Teraz, KE deklaruje wypłatę tych środków, a jest o co się starać. Dla Polski zostało przewidziane 158,5 mld zł, w tym 106,9 mld zł w postaci dotacji i 51,6 mld zł w formie preferencyjnych pożyczek. To środki na rozmaite przedsięwzięcia, adresowane np. do przedsiębiorców, ale z wielu korzystać mogą również samorządy.
W czwartej już perspektywie budżetowej na lata 2021-2027, z Funduszu Spójności dla Polski przewidzianych jest 350 mld zł.
Na co Wrocław chce pieniądze?
O wielu inwestycjach na które Wrocław stara się o dotację mówi i pisze się już od dawna. Dofinansowanie tych zadań pozwoliłoby uwolnić środki w budżecie miejskim, co z kolei pozwoliłoby sfinansować inne zadania.
Magistrat podejmuje szereg działań aby móc w przyszłości pozyskać dotacje na inwestycje, które już zostały zrealizowane. Można to nazwać zwrotem części poniesionych wydatków. Takie podejście może spotkać się ze zrozumieniem, bowiem czasu jest już tak mało, że Polska zapewne nie wykorzysta w całości środków z KPO.
Nowy tabor za unijne środki
Gorącym problemem, który Wrocław chciałby rozwiązać dzięki unijnym środkom, jest kwestia taboru tramwajowego. Miasto planuje budowę nowych tras, ale nie będzie miało po nich co jeździć, jeśli MPK nie dokupi nowych tramwajów.
Do obsługi każdej nowej linii potrzebnych jest od kilku do kilkunastu pojazdów. Magistrat planuje, że docelowo dzięki unijnemu wsparciu, w MPK pojawi się nawet 117 nowoczesnych tramwajów. Z rewolucją taborową związana jest konieczność budowy nowej zajezdni, przynajmniej jednej, na Żernikach.
Unijne wsparcie potrzebne jest też w wielu innych obszarach. Te pieniądze pozwalają utrzymać tempo zmian i rozwoju we Wrocławiu. Każdy wrocławianin chciałby dobrej komunikacji miejskiej, porządnych ciągów komunikacyjnych w centrum i poza nim, ale też równych ulic i chodników w pobliżu miejsca zamieszkania. Do tego dużo zieleni, żłobek, przedszkole i szkołę w pobliżu. W realizacji tego, znacznym ułatwieniem są środki unijne.
Bilans po 20 latach
Dzięki środkom, które przez ostatnie 20 lat popłynęły do Wrocławia, co było zasługą różnych rządów, a we Wrocławiu także poprzedniego włodarza, miasto rozwija się znacznie dynamiczniej.
Ten rozwój, to nie tylko obszar inwestycji w infrastrukturę. To również tzw. projekty miękkie - społeczne, które w swoim zakresem obejmują np. wsparcie osób starszych, bezrobotnych, wykluczonych społecznie. Pieniądze na rozwój otrzymują również firmy, a uczelnie na projekty badawcze czy rozbudowę i unowocześnianie swoich obiektów.
Owszem, środki unijne nie biorą się znikąd, ani nie są żadnym darem i łaską brukselskich urzędników. Przez 20 lat Polska otrzymała 161 mld euro na różnego rodzaju inwestycje, ale opłacała również składkę, która tylko w 2023 roku wyniosła 33 mld 72 mln 735 tys. zł Poza dyskusją, jak na ten czas, Polska więcej otrzymała niż wpłaciła do budżetu UE, ale jest to już ostatnia taka perspektywa unijna. Kolejna nie będzie dla naszego kraju już tak korzystna.
Nie zmienia to faktu, że przynależność Polski do UE jest wartością dodaną, której nie można przeliczać tylko na pieniądze. Inna sprawa, że liderzy tej organizacji wkroczyli na ścieżkę, która powoduje, że wielu Polaków spogląda na UE podejrzliwie, a nawet z wrogością. To przede wszystkim efekt ideologicznych pomysłów oraz agresywnego tony brukselskich urzędników.
Jaka będzie przyszłość Polski w UE? O tym zadecydują również czerwcowe wybory do Parlamentu Europejskiego.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez