Etyczna dwuznaczność w transporcie obrońców na Ukrainę

2024-04-28 08:38:39(ost. akt: 2024-04-28 08:41:31)

Autor zdjęcia: PAP

Rozumiemy, że Ukraina potrzebuje swoich obrońców do obrony ojczyzny, ale pomoc w transportowaniu ich z Polski jest dla nas etycznie dwuznaczna - ocenił w sobotę szef MSZ Radosław Sikorski. Tutaj inicjatywę musi wykazać Ukraina - stwierdził szef polskiej dyplomacji.
Rozumiemy, że Ukraina potrzebuje swoich obrońców do obrony ojczyzny, ale pomoc w transportowaniu ich z Polski jest dla nas etycznie dwuznaczna - ocenił w sobotę szef MSZ Radosław Sikorski. Tutaj inicjatywę musi wykazać Ukraina - stwierdził szef polskiej dyplomacji.

Szef MSZ był pytany o to, czy władze Ukrainy zwróciły się do polskich władz z prośbą o pomoc w "przetransportowaniu" Ukraińców, którzy są w wieku poborowym i przebywają w Polsce.

"Tutaj rzeczywiście inicjatywę musi wykazać Ukraina, bo dla nas to jest etycznie dwuznaczna sprawa. Chociaż oczywiście rozumiemy, że Ukraina potrzebuje swoich obrońców do obrony ojczyzny" - odpowiedział Sikorski.

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski podpisał we wtorek nową ustawę o mobilizacji, a tego samego szef MSZ Ukrainy Dmytro Kułeba zapowiedział sprawiedliwe podejście do mężczyzn w wieku mobilizacyjnym, przebywających zarówno w kraju jak i za granicą. We wpisie na platformie X szef ukraińskiej dyplomacji podkreślił, że przebywanie za granicą nie zwalnia z obowiązków wobec państwa.

"Jeszcze nie wiem o żadnych inicjatywach ukraińskich od czasu uchwalenia tej ustawy. Poprzednio, jeszcze w grudniu, gdy w pierwszych dniach urzędowania byłem w Kijowie strona ukraińska mówiła troszeczkę coś innego, idącego w tym samym kierunku. Mianowicie, że oni (władze Ukrainy) będą mieli certyfikat dla swoich obywateli, że ktoś ma uregulowany stosunek do służby wojskowej. I prosili, żeby na szczeblu unijnym osobom, które takiego certyfikatu nie mają, nie przedłużać świadczeń socjalnych. Ciekawy pomysł" - powiedział Sikorski.

Do tej sprawy w środę odniósł się także szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz, który skomentował doniesienia mediów o wstrzymaniu wydawania dokumentów dla mężczyzn w wieku 18-60 lat przez ukraińskie konsulaty "z przyczyn technicznych". Szef MON przypomniał, że "obywatele mają obowiązek wobec państwa". "My już dawno sugerowaliśmy, że jesteśmy też w stanie pomóc stronie ukraińskiej w tym, żeby ci, którzy są objęci obowiązkiem służby wojskowej, udali się na Ukrainę" – powiedział Kosiniak-Kamysz. Do tych słów w czwartek odniósł się litewski minister obrony Laurynas Kascziunas, mówiąc, że Litwa chce pójść w ślady Polski, jeśli chodzi o pobór do wojska ukraińskich mężczyzn mieszkających za granicą.

Szef MSZ był też pytany o współpracę z prezydentem Andrzejem Dudą w obszarze polityki zagranicznej. Sikorski przypomniał, że to Rada Ministrów prowadzi politykę zagraniczną, co oznacza, że prezydent, który jest najwyższym przedstawicielem państwa polskiego, powinien reprezentować politykę formułowaną przez Radę Ministrów, nawet - jak zaznaczył - jeśliby się z nią nie zgadzał.

"Polska nie może mieć dwóch polityk zagranicznych" - podkreślił, dodając, że prezydentowi trudno jest przestawić się na tryb kohabitacji, ponieważ przez wiele lat miał rząd, z którym się zgadzał np. w sprawie stosunku do Unii Europejskiej lub Niemiec.

Odnosząc się do kwestii odwołania ambasadorów z polskich placówek dyplomatycznych Sikorski poinformował, że wymienił do tej pory m.in. szefów Instytutów Polskich, które zajmują się promocją polskiej kultury. "Wymieniłem wielu konsuli generalnych, a rzeczywiście na ostateczną wymianę ambasadora jest potrzebny podpis pana prezydenta. Jesteśmy w dialogu, pierwsze wnioski poszły, zobaczymy, co pan prezydent zrobi" - powiedział Sikorski, dodając, że prezydent chce bronić politycznych nominatów PiS-u z ostatnich dwóch lat.

"Nie wszyscy z nich się nadają; wiele z tych misji powinno być zakończonych przed zwyczajowym czasem trzech do czterech lat" - dodał.

Ponadto szef MSZ był też pytany o wyrażone na sobotniej konwencji PiS poparcie dla Nuclear sharing, czyli rozlokowania broni nuklearnej w ramach sojuszników NATO. Również prezydent Andrzej Duda powiedział w piątek, że "Nuclear Sharing powinien być rozszerzony także na państwa wschodniej flanki NATO". "Podnoszę ten temat, jednocześnie zapewniając do gotowości udziału w tym programie" - zaznaczył Duda.

"My nie mówimy +nie+, tylko mówimy, że po pierwsze, jak było to do załatwienia, to trzeba było to przez 8 lat załatwić. Po drugie, to są naprawdę bardzo poważne sprawy" - odpowiedział Sikorski. Ocenił też, że były szef MON Mariusz Błaszczak, który był obecny na sobotniej konwencji PiS - jak mówił szef MSZ - "nie ma żadnego poszanowania dla tajemnic wojskowych". "Dla zdobycia punktów, przynajmniej tak mu się wydawało w kampanii wyborczej, odtajnił najtajniejsze plany operacyjne Wojska Polskiego i za to jeszcze będzie się spowiadał przed prokuratorem" - powiedział.

"A teraz chce o tych najważniejszych sprawach, o których normalnie się mówi pod najwyższymi klauzulami, dywagować publicznie. Wydaje mi się, że potwierdził to, że nie był dobrym ministrem" - stwierdził Sikorski.

Odnosząc się do wypowiedzi prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który w sobotę skrytykował ideę powstania armii europejskiej, szef MSZ przekonywał, że "Unia Europejska powinna mieć swoją zdolność do reagowania". "Ale nie nazwałbym tego armią europejską, bo to sugeruje łączenie armii narodowych, a to się nigdy nie zdarzy" - powiedział minister.

Dodał też, że pomimo krytyki PiS budowania tzw. żelaznej kopuły nad Europą, która miałaby zapewnić ochronę przeciwrakietową i przeciwlotniczą, Polska w tej sprawie ma pewne atuty. "Terytorium oraz zdolności produkcyjne radarów i nie tylko. I gdyby w tej koncepcji można by połączyć atuty kilku czy kilkunastu krajów, które już są w tej chwili w tym projekcie, to ja nie widzę powodu, z wyjątkiem antyniemieckiej obsesji Kaczyńskiego, żeby tego projektu poważnie nie rozważyć" - powiedział Sikorski.


PAP

bm