Bobry w centrum Olsztyna stały się kością niezgody

2024-04-14 11:30:12(ost. akt: 2024-04-12 15:31:13)
Zdjęcie jest ilustracją do tekstu

Zdjęcie jest ilustracją do tekstu

Autor zdjęcia: pixabay

Grupa ekologów chce ochrony znajdującego się niemal w środku Olsztyna terenu zielonego. Chcą tam chronić między innymi bobry. Działkowicze i okoliczni mieszkańcy chcą ich odłowienia i przeniesienia ich w inne miejsce, bo przez nie zalewa im posesje.
Sprawa dotyczy terenu znajdującego się na os. Grunwaldzkim. To od lat niezagospodarowane nieużytki. Jednak dla części mieszkańców są one bardzo cenne przyrodniczo. Chcą je ochronić. W tej sprawie złożyli pismo do władz Olsztyna.

— W imieniu grupy ludzi, mieszkańców Olsztyna i przedstawicieli różnych środowisk, chciałbym prosić o możliwość przedstawienia (…) naszej propozycji utworzenia użytku ekologicznego w Olsztynie u zbiegu ulic Armii Krajowej i Jagiellończyka — czytamy we wniosku skierowanym do komisji gospodarki komunalnej rady miasta.

Wspomniany teren (przez który przepływa rzeka Kortówka) jest prawdopodobnie pozostałością dawnego jeziora lub jego części i obecnie pozostaje w całości niezagospodarowany. Jednocześnie jest bardzo cenny pod względem przyrodniczym.

Użytkami ekologicznymi są zasługujące na ochronę pozostałości ekosystemów mających znaczenie dla zachowania różnorodności biologicznej, na przykład naturalne zbiorniki wodne, śródpolne i śródleśne oczka wodne, kępy drzew i krzewów, bagna, torfowiska.

Pomysłodawcy utworzenia takiego użytku w Olsztynie wskazują, że wspomniany teren to miejsce stale zasiedlone przez kilka gatunków ssaków (m.in. bóbr, wydra, karczownik, lis, sarna, norka amerykańska itp.) i ptaków (m.in. kokoszka wodna, zimorodek) oraz płazów.

— W 2022 roku na tym terenie zaobserwowano i sfotografowano samicę żółwia błotnego. Dzięki aktywności bobrów (trzy tamy) w tym miejscu stale utrzymywany jest optymalny poziom wody, co jest szczególnie ważne w kontekście jej bilansu — podkreślają ekolodzy.

A właśnie obecność bobrów jest kością niezgody między nimi a okolicznymi mieszkańcami. Na własnej skórze obecność tych gryzoni odczuwa m.in. pan Paweł mieszkający przy ul. Jagiellończyka.

— Z powodu aktywności bobrów robiących tamy, moja działka i sąsiadów jest notorycznie zalewana. Tak naprawdę powoduje to, że nie mogę z niej korzystać — mówi pan Paweł. — Od lat próbujemy coś zmienić. Jednak rozbijamy się o mur w urzędach. Każdy kieruje nas do kolejnych wydziałów i instytucji, nie chcąc podjąć działań. Mam już całą teczkę korespondencji.

Jego zdaniem problem można rozwiązać, urządzając zbiornik retencyjny lub uregulować brzegi rozlewającej się Kortówki. Na obecność bobrów skarżą się mieszkający w domach jednorodzinnych przy ul. I Dywizji Wojska Polskiego. Ci chcą, podobnie jak mieszkający przy ul. Jagiellończyka, odłowienia bobrów i przeniesienia je w inne miejsce. Na takie rozwiązanie nie chcą się zgodzić ekolodzy, którzy właśnie z tego powodu chcą urządzenia tam użytku przyrodniczego.

— Naszym zdaniem pozbycie się bobrów (o co wnoszą wspomniani mieszkańcy) spowoduje całkowitą degradację tego miejsca, które poza wartością samą w sobie może z powodzeniem służyć do np. prowadzenia tam terenowych zajęć dydaktycznych dla olsztyńskich szkół lub do prowadzenia kameralnych prac badawczych — proponują.

Ze sprawą zapoznał się Łukasz Łukaszewski, przewodniczący komisji gospodarki komunalnej. — Należy znaleźć takie rozwiązanie, by zachować walory przyrodnicze takiego miejsca, jednocześnie chroniąc interesy mieszkańców okolicznych domów — mówi radny.

Grzegorz Szydłowski