Jestem kobietą vintage. Rozmawiamy z Szafiarką Dorką z Olsztyna

2024-04-01 13:00:00(ost. akt: 2024-03-29 09:41:04)
Dorota Świętoniowska

Dorota Świętoniowska

Autor zdjęcia: Zbigniew Woźniak

— Dobra stylizacja potrafi zrobić wiele dobrego. Buduje poczucie własnej wartości. Może dla niektórych to tylko szmatki, ale one naprawdę robią robotę — mówi znana z TikToka, Instagrama i YouTube'a Szafiarka Dorka, czyli Dorota Świętoniowska z Olsztyna.
— Napędza pani kobiety do działania…
— Najważniejsze jest to, żeby realizować swoją pasję. Nawet jeśli jest to uprawianie ogródka, to warto to robić. Zwłaszcza jeśli kobieta w ciągu swojego życia nie miała na to czasu. Wiadomo — dom, rodzina, dzieci, mąż… Często nasze sprawy osobiste schodzą na drugi plan. To jest przykre, ale niestety tak jest. Wszystko jest ważniejsze, a my same jesteśmy na szarym końcu. Dlatego emerytura to świetny czas, żeby w końcu zacząć się realizować.

— Ale jak się przemóc?
— Mam trochę kontrowersyjne podejście do tematu. Będę mówiła o modzie, bo to moja działka. Idź najpierw do przymierzalni, żeby przymierzyć znakomitą stylizację, na przykład odwzorowaną na moich, a później — gdy już widać całość — czujesz… jak się czujesz. Wtedy zaczynasz w siebie wierzyć, a ludzie mówią, że świetnie wyglądasz. Okazuje się wtedy, że wszystko jest w twoim zasięgu. Bo nie da się przekonać, że coś jest super, dopóki nie zaczniesz działać w tym zakresie. Niestety często jest tak, że wszystko zamyka się w fazie gadania i bardzo często na nim się kończy. Nie gadajmy, działajmy.

— A jak pani zaczęła działać?
— Przez przypadek. Kupiłam sobie na wyprzedaży jakąś fajną rzecz, wystylizowałam się i wrzuciłam, ot tak, film na TikToka. Ludzie zaczęli to komentować. Często pojawiało się słowo „slay”, którego nie rozumiałam, a które pisali młodzi ludzie. Nie wiedziałam, co myśleć: „czy oni mnie obrażają?”. A okazało się, że to duży komplement. („slay” to określenie czegoś, co robi wrażenie albo kogoś, kto wzbudza podziw, imponuje, „poraża”, np. atrakcyjnym wyglądem — red.) I to mnie wtedy utwierdziło przekonaniu, że to, co robię, jest fajne. Bo ja przez długi czas wrzucałam do internetu tylko prywatne zdjęcia swoich stylizacji — dla przyjemności. Ale gdy się okazało, że dziewczyny w komentarzach prosiły mnie, żebym pokazała coś jeszcze, to zaczęłam to robić. Bo one w gonitwie dnia codziennego potrzebowały podpowiedzi, jak się ubierać i co z czym łączyć. Pisały, że zawsze rano, przy porannej kawie, czekają, aż pokażę im swój outfit. I że to „robi im dzień”. Do tego wstawiam fajną muzykę i mówię coś od siebie. Takich stylizacji nie widuje się na ulicach.

— Czyli przyjemne z pożytecznym.
— Często pokazuję też, co będzie dopiero modne. I przez to zbieram hejty. Ludzie boją się nowości i zmian. Na przykład kiedyś halkę noszono w najgłębszych warstwach ubrania, a teraz świetnie wygląda jako suknia balowa slip dress założona na przykład na uroczystość rozdania Oscarów. Albo ludzie się dziwią, gdy pokazuję stylizacje ze skarpetkami, za co dostaję niesamowite baty. Mówią, że wyglądam jak „Janusz w klapkach”. A ja im odpowiadam: „wyjdźcie ze swojej głowy, spójrzcie na to z innej perspektywy!”. Chociażby dlatego, że wraca dziś trend na lata 80. i 90. Nie bójmy się zmian, bo one nie są złe! Niestety ludzie tego nie wiedzą i dlatego hejtują. A dlaczego by nie odważyć się i nie dokonać jakiejś stereotypowej zmiany? Zróbmy coś świeżego!

— Odważyła się pani wziąć udział w programie TVN „The Traitors. Zdrajcy”.
— Bardzo podoba mi się formuła programu oparta na grze „Mafia”. To jest coś, czego jeszcze w polskiej telewizji nie było. Rozgrywka jest dość mroczna i wyciąga z ludzi różne emocje i instynkty, z którymi nie mieli na co dzień do czynienia. Dlatego pomyślałam, że warto spróbować. Potraktowałam to jako fajną przygodę. Bo dzisiejsza sześćdziesiątka to jak kiedyś czterdziestka. Dlatego kobiety vintage, czyli w moim wieku, mają mnóstwo możliwości jeszcze przed sobą. Niestety jest taka tendencja, że kobiety w wieku emerytalnym spycha się na margines, mężczyzn zresztą też. Ale kobiety szczególnie — uważane są za stereotypowe babciny w chusteczce, na działeczce, w kapciuchach, z kotem albo wnukami przy boku. I ma się wrażenie, że one już nic nie wnoszą do świata ani nic nie chcą od niego. Ale one chcą, tylko tkwią w tych stereotypach. Dlatego pokazuję, że można inaczej. Że można budować siebie i przeżywać coś niesamowitego.

— W pierwszym odcinku została pani wyeliminowana, ale znów jest pani w grze.
— Wróciłam, razem z pozostałymi uczestnikami. Można więc kibicować mi od nowa. Tym bardziej że w programie dużo się dzieje.

— Każda kobieta lubi świetnie wyglądać. Nie tylko w telewizji, ale przede wszystkim na co dzień.
— Dobra stylizacja potrafi zrobić wiele dobrego. Buduje poczucie własnej wartości. Może dla niektórych to tylko szmatki, ale one naprawdę robią robotę. Panują stereotypy, które nie zmieniają się od lat. Mówią, że musisz być chuda, młoda i wysoka. I że ubranie ma wyszczuplać. Ale ty zaakceptuj sylwetkę taką, jaką masz! Bo właśnie taka, jaka jesteś, jesteś cudna, piękna i fantastyczna! Ubierz się tak, żeby dobrze się czuć we własnej skórze, wtedy będziesz promieniała. Korygowanie sylwetki przez ubiór prowadzi niestety do tego, że codziennie stajesz przed lustrem i zamiast dobierać świetny outfit, pogłębiasz swoje kompleksy, bo znowu sobie przypominasz: „ojejku, to mam niefajne, tego mi brak, a tego mam za dużo”. Codziennie się utwierdzasz, że nie jesteś dość dobra, by świetnie wyglądać.

— Często wynosimy to też z domu…
— Nigdy nie zajmowałam się modą zawodowo. Od zawsze była to jednak moja pasja. Pamiętam, jak mama szyła mi ubrania na podstawie wykroju z „Burdy”. Pamiętam też, jak inni wtedy na mnie dziwnie patrzyli. Miałam na sobie „niemieckie wykroje”, a tam przecież już modę znano. U nas trochę to inaczej wyglądało…

— Wszyscy w szkole w mundurkach, fartuszkach…
— Tak, wychowywaliśmy się z automatu w jednolitej masie. Teraz jest inaczej. I dziś, przyznam, przeżywam najszczęśliwsze lata swojego życia. Kocham modę i sprawia mi to ogromną przyjemność. To moje hobby, moja pasja. Nie czekajmy jednak na emeryturę. Każda z nas powinna mieć swój czas. Realizujmy siebie, myślmy o sobie, bo jak same tego nie zrobimy, to nikt za nas tego nie zrobi. Kobieta w społeczeństwie w dalszym ciągu jest multifunkcyjna, ale coraz bardziej świadoma, że musi również sobie poświęcać czas. Tylko wtedy życie jest spełnione i satysfakcjonujące.


ADA ROMANOWSKA