Prof. Krasnodębski: Zielony Ład da się jeszcze odwrócić

2024-03-06 07:00:49(ost. akt: 2024-03-05 23:51:00)

Autor zdjęcia: PAP

Profesor Zdzisław Krasnodębski, europoseł z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, zauważa, że wspólna mobilizacja rolników z różnych krajów wywarła istotny wpływ na naszą uwagę
W wywiadzie udzielonym portalowi Niezależna.pl Profesor Zdzisław Krasnodębski, europoseł z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, zauważa, że wspólna mobilizacja rolników z różnych krajów wywarła istotny wpływ na naszą uwagę. Ten protest stał się bardziej donośny, co przyczyniło się do zwiększenia presji medialnej na Komisję Europejską oraz Parlament Europejski. Według niego, taka strategia jest kluczowa, jeśli chcemy skutecznie przeciwdziałać tendencji do centralizacji Unii Europejskiej. Profesor podkreśla, że Grupa Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR) konsekwentnie ostrzegała, że zielona transformacja będzie obarczona wysokimi kosztami. Chociaż głosowali przeciwko i starali się złagodzić negatywne skutki Zielonego Ładu, ich opinia została odosobniona, co uniemożliwiło jej zatrzymanie.

Oto treść wywiadu portalu Niezależna.pl z Profesorem Zdzisławem Krasnodębskim:

Niezależna.pl: Dlaczego pomimo tak masowych protestów rolników, ale również innych grup społecznych w wielu krajach członkowskich UE, Komisja Europejska nie decyduje się na zdecydowane zmiany w tzw. Zielonym Ładzie?

ZK: Wszyscy wiemy, że sztandarowym projektem politycznym tej Komisji Europejskiej był Zielony Ład. Polityka klimatyczna stała się głównym elementem programu Komisji Ursuli von der Leyen. Wszyscy pamiętamy, że za tę politykę odpowiadała zarówno Ursula von der Leyen, przedstawicielka chrześcijańskich demokratów, która była wcześniej była członkiem rządu Angeli Merkel, jak i socjalista belgijski Frans Timmermans, który pełnił funkcję wiceprzewodniczącego KE. Polityka Zielonego Ładu cieszyła się w wielu społeczeństwach poparciem i była popierana przez partie tzw. proeuropejskie.

Wszystkie inne sektory polityki były temu podporządkowane, ponieważ zadecydowano o redukcji emisji CO2 do 55 proc. w roku 2030 i osiągnięcie neutralności klimatycznej do roku 2050. Takich celów nie da się osiągnąć przy wyłączeniu z ograniczeń takich sektorów gospodarki jak rolnictwo.

Obecnie do świadomości obywateli, także zamożnych państw, dotarło, że koszty tej transformacji są ogromne i że oni także muszę je ponieść. Dlatego protestują. Ale Unia nie wycofuje się z polityki Zielonego Ładu, dokonuje co najwyżej drobnych jej korekt.

Niezależna.pl: W poniedziałek w proteście rolników niemieckich zorganizowanym pod Berlinem wzięli udział polscy rolnicy. Z kolei podczas demonstracji w Brukseli sprzed kilku dni poza belgijskimi rolnikami solidarnie protestowali przedstawiciele z branży rolniczej z takich krajów jak Włochy, Hiszpania czy też Francja. Jak ważna jest ta postawa solidarności w walce o realizacje postulatów rolników?

ZK: Pojawiające się problemy, które są wynikiem polityki unijnej, można tylko rozwiązać solidarnie. Szkoda, że nie było tej solidarności wtedy, kiedy KE w sposób nieuzasadniony blokowała nam fundusze oraz piętnowała za rzekome łamanie praworządności. Nie było wystarczającej solidarności, gdy cenę transformacji energetycznej ponosiły kraje Europy Środkowo-Wschodniej. Fakt, że dzisiaj rolnicy z różnych krajów połączyli swoje siły, spowodowało, że ten protest stał się zauważalny. Zwiększył się przy tym nacisk medialny na KE oraz Parlament Europejski. To jest ta droga, którą my powinniśmy iść, jeśli chcemy zwalczyć tę tendencję do centralizacji UE. W tym przypadku również musimy budować sojusz z tymi siłami politycznymi w Europie, które dostrzegają niebezpieczeństwa, a innych uświadamiać o tych zagrożeniach. Jeżeli chcemy być skuteczni w polityce europejskiej, musimy działać międzynarodowo Jako EKR ostrzegaliśmy konsekwentnie, że koszty zielonej transformacji będą duże. Głosowaliśmy przeciwko składającym się na nią aktom legislacyjnym, staraliśmy się naszymi poprawkami osłabić jej negatywne konsekwencje. Ale nie mamy w PE większości, więc nie mogliśmy zmienić strategicznego kierunku działania UE. Za Zielony Ład odpowiada „grupa trzymająca władzę” w UE i partie unijnego mainstreamu: Europejska Partia Ludowa, do której należy PO i PSL, socjaliści, do których należy SLD, i grupa Renew, do które należy ugrupowanie Hołowni. Teraz znowu oszukują oni Polaków, wypierając się odpowiedzialności za błędną politykę pod znaku Fit for 55. Tak jak się wyparli błędnej polityki w stosunku do Rosji.

Niezależna.pl: Czy jest szansa na odwrócenie Zielonego Ładu oraz jego negatywnych skutków?

ZK: Oczywiście, ale należały głosować na partie znajdując się we frakcji EKR. Jeżeli będziemy mieć większość w przyszłym Parlamencie Europejskim i jeżeli to z naszych środowisk pochodzić będzie przewodniczący lub przewodnicząca przeszłej KE, to odejdziemy od Zielonego Ładu. Jeżeli EKR będzie miała taką władzę i siłę, jaką ma obecnie koalicja Europejskiej Partii Ludowej i socjalistów, to na pewno ten program odwrócimy.

A więc drodzy rolnicy i ci, którzy tak narzekają, że po 2035 r. nie będą mogli jeździć samochodami spalinowymi, a ceny biletów lotniczych gwałtownie wzrosną, to jest wasza decyzja. To wy głosujecie i wybieracie swoich przedstawicieli do Parlamentu Europejskiego. Tylko trzeba zachowywać się konsekwentnie i być świadomym, co się wybiera. Obecnie ludzie w Polsce bardzo cieszą się, że wreszcie dostaniemy pieniądze z UE w ramach KPO. Ale są to środki głównie na zieloną transformacją, którą z drugiej strony tak krytykują.