Wizja lokalna: Jak Stare Miasto może odzyskać blask?

2024-01-21 13:00:00(ost. akt: 2024-01-19 15:25:23)
Od lewej: Robert Szewczyk, Wojciech Kroczek, Karol Grosz, Paweł Klonowski, Waldemar Majcher

Od lewej: Robert Szewczyk, Wojciech Kroczek, Karol Grosz, Paweł Klonowski, Waldemar Majcher

Autor zdjęcia: Zbigniew Woźniak

Stare Miasto jest pulsem Olsztyna. Ostatnio ten puls bije jednak coraz słabiej, ponieważ mniej osób przychodzi na starówkę. Głównym objawem pacjenta jest zdecydowanie mniejsza niż przed laty liczba odwiedzających. Jakie leczenie podjąć? Tego próbowali się dowiedzieć olsztyńscy radni: Robert Szewczyk i Paweł Klonowski.
Wiadomo nie od dziś, że olsztyńskie Stare Miasto zmaga się z wieloma problemami. Wśród nich należy wymienić m.in. kiepską gospodarkę komunalną, słabą promocję wydarzeń kulturalnych, wandalizm czy szeroko pojęte bezpieczeństwo. Problem w tym, że o tych problemach wie prawie każdy, kto chociaż trochę się Olsztynem interesuje. Niestety pomimo tej wiedzy od lat nikt nie podjął realnej próby reanimacji Starego Miasta.

Przewodniczący Rady Miasta Robert Szewczyk oraz radny Paweł Klonowski postanowili przyjrzeć się tym problemom z bliska. Szukając najlepszych rozwiązań, wybraliśmy się z nimi na spacer po Starym Mieście, przy okazji odwiedzając prowadzących tam swoje biznesy przedsiębiorców. Ale po kolei…

Refleksje przy gorącej kawie

Naszą podróż rozpoczęliśmy od Wysokiej Bramy, przechadzając się ulicą Staromiejską. Robert Szewczyk od razu zwrócił uwagę na szyldy niektórych sklepów, znajdujących się w tym miejscu. Według przewodniczącego Rady Miasta banery powinny być ujednolicone.

— Podobny kolor i wielkość szyldów sprawią, że całość będzie miła dla oka, a krajobraz bardziej przejrzysty. Problemem również są zaklejane witryny, które wprowadzają chaos w krajobraz starówki — zauważył Robert Szewczyk.

Zaledwie kilka metrów dalej naszą uwagę przykuły nieprawidłowo zaparkowane samochody. Zdaniem radnych problem nie leży po stronie miasta, tylko kierowców.

— Pewnego dnia, kiedy przechadzałem się z funkcjonariuszami policji po Starym Mieście, to na dystansie 50 metrów naliczyliśmy 100 samochodów zaparkowanych niezgodnie z przepisami. Jeśli chcemy z tym coś zrobić, to powinniśmy bardziej pilnować porządku — zaznacza przewodniczący Rady Miasta.

Po krótkim spacerze wstąpiliśmy do „House Cafe”, której właścicielem jest Wojciech Kroczek. Kawiarnia, która na stałe wpisała się już w krajobraz Starego Miasta, jest miejscem chętnie odwiedzanym przez mieszkańców Olsztyna. Przy panującym na zewnątrz mrozie i ciepłej kawie Wojciech Kroczek podzielił się z nami swoimi spostrzeżeniami.

— Władze muszą zachęcić studentów do odwiedzenia centrum i Starego Miasta. Znam przypadki studentów, którzy rozpoczęli studia na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim, lecz ani razu jej nie odwiedzili. Pojawiają się na niej jedynie podczas Parady Wydziałów w trakcie Kortowiady — zauważył przedsiębiorca. — Ciekawym trendem jest również to, że ci, którzy już się pojawiają, zdecydowanie wolą spędzać czas w barach, restauracjach czy kawiarenkach niż w klubach nocnych — dodaje Kroczek.

Właściciel „House Cafe” zwrócił uwagę, że brak młodych ludzi nie jest jedynym problemem starówki, która nie wyróżnia się jakością na tle sąsiednich miast.

— To już nie są te czasy, kiedy pociągiem do Warszawy lub Gdańska jechało się 6 godzin. Ludzie zdążyli poznać takie miasta jak Rzym, Paryż, Amsterdam czy Barcelona, czyli miasta mające do zaoferowania bardzo wiele. Nie możemy proponować klientom jedynie przysłowiowego „ciasta i kawy”. Dzięki multikonceptowości pozwolimy lokalom być wielofunkcyjnymi. Obecnie nie możemy ograniczać się w ofercie jedynie do jedzenia i picia, ale również stworzyć np. miejsca do tańczenia, spotkań czy ogólnej rozrywki — mówi Wojciech Kroczek.

Fot. Zbigniew Woźniak

Musimy zerwać z mitem

Jednym z kroków, jakie miasto może podjąć w celu zwiększenia popularności olsztyńskiej starówki, jest organizacja wydarzeń kulturalnych i ich odpowiednia promocja.

— Kilka lat temu w ramach Olsztyńskiego Budżetu Obywatelskiego odbył się Rap Festival, który przyciągnął na starówkę tysiące osób. Władze niedługo potem zorganizowały kolejny event dla młodych ludzi, lecz frekwencja była wtedy o wiele słabsza. Pokazuje to, że starsze pokolenie nie potrafi zachęcić młodszego do uczestnictwa w takiej imprezie — przypomina przewodniczący Szewczyk.

— Musimy zerwać z ciągle powtarzanym mitem, że „w Olsztynie nic się nie dzieje”. Miasto potrzebuje wydarzeń na Starym Mieście, które będą odpowiednio promowane. Widzę tu spore pole do współpracy z przedsiębiorcami, której niestety w ciągu ostatnich lat brakuje — dodaje radny Paweł Klonowski.
Temat zarządzania gospodarką komunalną jest kolejnym „kamyczkiem w ogrodzie” Starego Miasta. Radni i przedsiębiorcy zwrócili uwagę na kubły na śmieci, które są dostępne dla wszystkich, przez co często są przepełnione. Dodatkowo odpadki z lokali gastronomicznych (szczególnie latem) nie słyną z najprzyjemniejszego zapachu.

Nasi rozmówcy proponują stworzenie wiat śmietnikowych zamykanych na klucz, z których mogliby korzystać tylko właściciele lokali.

— Pewnego razu chciałem zgłosić do Olsztyńskiego Budżetu Obywatelskiego zbudowanie takich wiat, jednak ich koszt wynosił 8 tys. zł, więc sobie darowałem — mówi z uśmiechem Wojciech Kroczek.

Radny Paweł Klonowski zwraca uwagę, że w zachodniej Europie w turystycznych dzielnicach śmietniki znajdują się pod ziemią, a dostęp do nich może uzyskać tylko osoba, która zeskanuje specjalną kartę.

— Śmietniki nie rzucają się w oczy i są odpowiednio zabezpieczone. Jedynym minusem takiego rozwiązania jest jego koszt. Budowa takich śmietników będzie sporo droższa od tradycyjnych wiat — zauważa radny Klonowski.
W kwestiach bezpieczeństwa nasi rozmówcy byli niemal jednomyślni.

— Przypadki bójek czy rozbojów się zdarzają, ale nie są cykliczne. Inną sprawą jest jednak wandalizm, który jest bardzo trudny do opanowania. Kiedy na odświeżonej kamienicy pojawi się chociaż jeden malunek, to za kilka dni pojawią się na niej następne — tłumaczy Robert Szewczyk.

Miejskie służby porządkowe mają sporo narzędzi do podjęcia walki z wandalami. Najprostszym rozwiązaniem byłoby oczywiście zwiększenie liczby patroli, zwłaszcza w nocy. Graficiarze-amatorzy z pewnością dwa razy by się zastanowili przed pomalowaniem ściany, gdyby po drodze minęli patrol policji lub straży miejskiej.

W czym tkwi problem?

W promowaniu Starego Miasta ma pomóc niedawno zakończona inwestycja tramwajowa. Linia nr 5 umożliwi mieszkańcom Pieczewa dotarcie aż pod Wysoką Bramę, czyli miejsca, gdzie rozpoczyna się życie starówki.

— Mój syn niedawno odwiedził Olsztyn i był zachwycony tramwajami. Dojazd z Pieczewa lub Nagórek do samego centrum zajmował niekiedy do 40 minut samochodem. Dzięki tramwajom czas podróży znacznie się skraca. To bardzo duża różnica — opowiada nam Waldemar Majcher, właściciel Manufaktury Sztuki.
Wśród naszych rozmówców panowała pochwała inwestycji, jednak według przewodniczącego Szewczyka przydałaby się jeszcze większa promocja Starego Miasta w samych tramwajach.

Na różnych szczeblach decyzyjności w kontekście starówki brakuje konkretów, żeby nie mówić – panuje stagnacja. Podejmowanych jest wiele tematów, których koniec końców nic nie wynika. Doskonałym przykładem i przykrą ilustracją tych działań jest średniowieczna rondela tuż przed Wysoką Bramą. Od kilku lat toczy się debata, co z tym odkryciem zrobić, lecz brakuje konkretów i pieniędzy na domknięcie tej sprawy.

— Nie ma wątpliwości: Miasto oraz inwestorzy muszą ze sobą współpracować, żeby przywrócić Staremu Miastu dawny blask — taką puentą nasze spotkanie w „House Cafe” zakończył Robert Szewczyk.

Stare Miasto w Olsztynie to nie tylko zbiór budynków, które są świadkami historii Olsztyna. To dziesiątki lokali, biznesów i ludzkich historii, z których każda jest wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju. Jedną z nich jest niepozorny sklep znajdujący się tuż obok Wysokiej Bramy, w której Waldemar Majcher od lat sprzedaje ręcznie robione pamiątki z Warmii i Mazur.

— Jeśli ktoś zauważy u mnie towar pochodzący z Chin, to oddam mu go za darmo i jeszcze dołożę prezent — mówi z uśmiechem na ustach właściciel Manufaktury Sztuki.

Waldemar Majcher jest jedną z osób, które od lat próbują aktywnie się angażować w życie starówki, jednak już wiele razy odbił się od ściany.
Wspólnie z naszymi rozmówcami doszliśmy do wniosku, że głównym problemem starówki nie jest inflacja, wojna w Ukrainie czy pandemia, ale brak dialogu i współpracy, który gasi ludzką energię i zapał do działania.

Karol Grosz
Janusz Siennicki